Klub oddala zarzuty ws. błędu medyków z urazem Pawłowskiego
11 maja 2024, 16:15 | Autor: RyanOd czwartku tematem numer jeden wśród kibiców Widzewa jest skomplikowany uraz kolana, jaki dopadł Bartłomieja Pawłowskiego. Część osób uważa, że kontuzja wprost wynika z błędu sztabu medycznego, który zbagatelizował problem. Klub to zdementował.
Początków tej teorii należy szukać w niedzielnym meczu z Wartą Poznań. W pierwszej połowie łodzianie musieli przez kilka minut grać w dziesiątkę, gdy poza boiskiem opatrywany był właśnie ich kapitan. Pawłowski zszedł z murawy z grymasem bólu, trzymając się za kolano. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że nie wróci już do gry, tymczasem stało się inaczej. Pomocnik wytrwał do końcowego gwizdka, a we wtorek normalnie wziął udział w treningu na Łodziance.
Gwiazdor zespołu normalnie pojawił się także na środowych zajęciach, ale jak wiadomo, nie dokończył ich z powodów zdrowotnych. Z podejrzeniem urazu stawu kolanowego udał się na badania, a w środowisku zaczęła krążyć plotka, że najprawdopodobniej doszło do zerwania więzadeł krzyżowych. Niestety, lekarze ją potwierdzili, stawiając wstępnie koszmarną diagnozę – konieczność zabiegu chirurgicznego i przerwa w grze od sześciu do aż ośmiu miesięcy! Rokowania mogę się jednak jeszcze zmienić, a więcej będzie wiadomo tak naprawdę dopiero… na stole operacyjnym. Jak bardzo kolano 31-latka zostało uszkodzone, okaże się dopiero po jego „otwarciu”. Istnieje więc realne zagrożenie, że zanim Pawłowski wróci do zdrowia, a następnie wysokiej formy piłkarskiej, może minąć nawet blisko rok!
Dla wielu fanów oba zdarzenia są ze sobą powiązane i środowa kontuzja na treningu wynika właśnie z problemu, jaki zrodził się w Grodzisku Wielkopolskim cztery dni wcześniej. Gdyby tak było, stawiałoby to w bardzo złym świetle działania widzewskiego sztabu medycznego, który powinien nie dopuścić kapitana do kontynuowania gry przeciwko Warcie, a natychmiast po powrocie do Łodzi wysłać go na badania. Tak się nie stało, więc na fizjoterapeutów spadły ze strony części sympatyków mocne słowa krytyki.
Klub zdementował jednak tę informację, wyjaśniając że oba wydarzenia nie mają ze sobą żadnego związku. Zdaniem rzecznika prasowego Marcina Tarocińskiego, piłkarzowi po powrocie z Wielkopolski nic nie dolegało. Zwyczajnie wziął udział we wtorkowym treningu, a to, co stało się w środę, było jedynie nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, a nie zaniedbaniem ze strony osób odpowiadających za zdrowie widzewiaków.
Nie, kontuzja Bartka Pawłowskiego nie ma nic wspólnego z meczem z Wartą. Po tym spotkaniu zawodnik był w pełni sił i normalnie trenował. Wszyscy trzymamy kciuki za jak najszybszy powrót Bartka do zdrowia 👍🇦🇹 https://t.co/idn0mKueft
— Marcin Tarociński (@M_Tarocinski) May 9, 2024
Zerwanie więzadeł krzyżowych to jedna z najgorszych kontuzji u piłkarzy. W Widzewie w ostatnich latach kilku graczy mierzyło się z takim problemem i różnie się to dla nich kończyło. Aktualnie na ostatniej prostej w drodze do pełnej sprawności jest Juljan Shehu, wyłączony z gry od listopada. Kibice z pewnością pamiętają też mecz sparingowy z KKS Kalisz, gdy taki rodzaj urazu przytrafił się aż dwóm zawodnikom: Krystianowi Nowakowi i Przemysławowi Kicie. O ile ten pierwszy wrócił na boisko w miarę szybko i pograł jeszcze w czerwono-biało-czerwonych barwach, wywalczając w sezonie 2021/2022 awans do Ekstraklasy, to drugi pauzował około trzynastu miesięcy i nigdy nie osiągnął dyspozycji sprzed kontuzji. Dziś występuje w III-ligowym Sokole Kleczew, a przecież miał stanowić o sile ofensywnej łodzian przez lata…
Bartłomiej Pawłowski zakładał widzewską koszulkę w 89. oficjalnych spotkaniach, strzelając w nich 29 goli. Pod koniec stycznia tego roku przedłużył kontrakt z klubem, a później został kapitanem drużyny.
A po co sie tlumaczyc ,to jest pracownik klubu i oni mu placa a nie kibice,gdyby nie chcial grac dalej bo by go bolalo to by nie gral,sam widocznie chcial grac dalej .
Niech wraca do gry Sebastian Kerk oraz niech wróci do Widzwa Juliusz Letniowski.
xD
A niby z jakiej paki klub ma sie w ogóle tłumaczyć ? ,przecież to właśnie klub na tej kontuzji najwięcej traci ,finansowo i nie tylko,jak popełnili błąd to sami odczują tego skutki i nikomu sie z tego tłumaczyć nie muszą. .
Po wypadku samochodowym, ofierze mimo połamania kończyn,nteż przez pewien czas „nic nie jest”
Bo jest w szoku znawco,tutaj zadnego szoku nie przezyl
Ja po meczu na którym skręciłem staw skokowy 3go stopnia poszedłem na całonocną imprezę, potem trafiłem do szpitala i w gips. Bez żadnego szoku…znawco
podzielam zdanie. Nawet jeżeli to drugie kolano. Jak Bartek zgłosił ból to w tym sporcie należy bezwględnie stosować profilaktyke i badania niezależnie od tego czy później czuł się już dobrze. Dużo by na ten temat pisać. Nie twierdzę, że nie jest tak jak pisze Tarot ale też nie da się stwierdzić jednoznacznie, że nie było związku. Zdrowia Kapitanie bo to jest najważniejsze.
szkoda ze to sie stało zawodnikowi który ma jedna z największych pensji , opaska kapitanska go za bardzo obciążyła za bardzo chciał na treningu i na meczu