42 lata temu Widzew sięgnął po drugie mistrzostwo Polski!
9 maja 2024, 08:57 | Autor: RyanDziś mijają 42 lata od zdobycia przez Widzew drugiego w historii klubu mistrzowskiego tytułu. Łodzianie sięgnęli po trofeum dopiero w ostatniej kolejce sezonu 1981/1982, dzięki remisowi w wyjazdowym meczu z Ruchem Chorzów.
Naszpikowana gwiazdami drużyna Władysława Żmudy była jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu. Początek rozgrywek nie układał się jednak dla czerwono-biało-czerwonych tak, jak rok wcześniej, gdy zdobywali pierwsze mistrzostwo. Co prawda inauguracyjna kolejka przyniosła zwycięstwo z Motorem Lublin po dwóch golach Mirosława Sajewicza, ale tydzień później widzewiacy dostali zimny prysznic w postaci porażki z Górnikiem Zabrze aż 0:4! W dwóch kolejnych meczach zespół zdobył tylko dwa punkty i nie było pewne, czy wskoczy na właściwe tory.
29 sierpnia 1981 roku Widzew sprawił jednak swoim kibicom sporo radości, pokonując w 5. kolejce Legię Warszawa 2:0, a gole strzelili Włodzimierz Smolarek i Zdzisław Rozborski. Piłkarze Żmudy złapali wtedy serię spotkań bez porażki (wygrali m.in. derby na ŁKS, po dwóch trafieniach Mirosława Tłokińskiego), która zakończyła się ponownym bolesnym wyjazdem na Górny Śląsk. Tym razem RTS poległ 0:4 z Szombierkami Bytom. Runda jesienna skończyła się w dziwny sposób. Drużyna świetnie zareagowała na porażkę z bytomianami i rozbiła aż 5:1 lidera Pogoń Szczecin, ale w pozostałych czterech pojedynkach zaliczyła… cztery remisy i pierwszą część sezonu zakończyła dopiero na piątym miejscu.
Wiosna zaczęła się od dwóch zwycięstw 3:1 (z Motorem i Górnikiem), a pod koniec marca doszło do prestiżowego rewanżu w stolicy. Tym razem górą byli legioniści, zwyciężając po strzelaninie przy Łazienkowskiej 5:3. Można było czuć wielki niedosyt, zwłaszcza że to goście prowadzili w tym meczu 2:0. Porażka nieco wybiła zawodników Żmudy z rytmu, w dwóch kolejnych meczach zdobyli oni tylko punkt. Przełamanie przyszło w najlepszym możliwym momencie. 7 kwietnia 1982 roku Widzew wygrał 3:1 Derby Łodzi na swoim stadionie, a bohaterem był Krzysztof Kamiński, autor dwóch trafień.
Ten rezultat, osiągnięty z sąsiadem zza miedzy, napędził Widzew. Zespół wygrał kolejne cztery spotkania, ponownie rozbijając – tym razem na wyjeździe – Pogoń. Nerwowo zrobiło się pod koniec kwietnia, gdy łodzianie przegrali w stolicy z Gwardią Warszawa 0:1. W przedostatniej kolejce, po dwóch bramkarz Zbigniewa Bońka, zwyciężyli u siebie z Arką Gdynia i obrona mistrzostwa była możliwa. Sytuacja nie była jednak prosta, ponieważ przed ostatnim pojedynkiem tabelę otwierał Śląsk Wrocław, mający punkt więcej od RTS i na koniec rozgrywek mierzył się na swoim stadionie z będącą w środku stawki Wisłą Kraków. Widzewiacy jechali natomiast do Chorzowa.
9 maja 1982 roku czerwono-biało-czerwoni przypuszczali, że będą mieli wygrać na wypełnionym 20 tysiącami widzów stadionie przy Cichej 6. W 16. minucie prowadzenie objął jednak Ruch i wydawało się, że drugi tytuł wymknie się z rąk. Kwadrans później starty odrobiono za sprawą trafienia Marka Filipczaka. Do zwycięstwa brakowało niewiele, ale finalnie wynik już nie uległ zmianie. Świetne wieści napłynęły jednak z Wrocławia, gdzie Śląsk sensacyjnie przegrał z Wisłą 0:1. W końcowej tabeli obaj pretendenci do trofeum mieli więc taki sam dorobek punktowy, ale to Widzew mógł pochwalić się lepszym bilansem bezpośrednich gier (1:1 na wyjeździe i 2:1 u siebie), dlatego sięgnął po złote medale! Na kolejne kibice musieli czekać aż czternaście lat…
Kadra Widzewa w sezonie 1981/1982:
Bramkarze
Jerzy Klepczyński, Józef Młynarczyk
Obrońcy
Andrzej Jacek, Jan Jeżewski, Piotr Mierzwiński, Andrzej Możejko, Bogusław Plich, Mariusz Romański, Władysław Żmuda
Pomocnicy
Zbigniew Boniek, Krzysztof Kamiński, Jerzy Łuczyński, Marek Pięta, Piotr Romke, Zdzisław Rozborski, Krzysztof Surlit, Paweł Woźniak
Napastnicy
Marek Filipczak, Edward Lonka, Mirosław Sajewicz, Włodzimierz Smolarek, Mirosław Tłokiński
Trener: Władysław Żmuda
Choć do zwycięstwa Widzewa z Ruchem brakowało niewiele, to jednak finalnie wynik już nie uległ zmianie, bo… nie powinien ulec! Niebiescy bowiem potrzebowali punktu, by się na sto procent utrzymać w lidze kosztem Arki. Ciekawe, co by było, gdyby Pawłowski strzelił w 83 minucie meczu Śląska z Wisłą karnego, którego Adamczyk miał nie obronić?! Tego już nie dowiemy się nigdy…
Tak to leciało i tak rodziły się sympatie piłkarskie i kibicowskie Widzewsko-Wiślackie trwające do dziś…
A potem był transfer Bońka do Juve i Mundial w Hiszpanii oraz Widzewski półfinał PE (dziś LM)…
Dziękuję, pamiętam, pozdrawiam!!!
Eh, to były czasy. Na Widzew aż miło było patrzeć a człowiek był jeszcze piękny i młody.
Mistrzostwo, które było przepustką do fenomenalnego występu w Pucharze Europy 1982/83 (ówczesna LM) z dojściem do Półfinału.