Futsal: Widzew wypunktowany w Gliwicach

8 stycznia 2024, 10:39 | Autor:

Nie było niespodzianki we wczorajszym meczu futsalistów Widzewa Łódź. Podopieczni Marcina Stanisławskiego udali się do Gliwic na mecz z tamtejszym Piastem i przegrali to spotkanie aż 0:6. Bramka honorowa dla łodzian nie padła, a powinna, bowiem RTS dwukrotnie obił poprzeczkę i nie wykorzystał dwóch krótkich rzutów karnych.

Od początku meczu gospodarze ruszyli do ataku. Już w pierwszej minucie niecelną próbę uderzenia zaliczył Kamil Roll. Początkowo okazji bramkowych nie było zbyt wiele, jednak Piast sprawiał Widzewowi spore kłopoty, głównie mocnym pressingiem i doskokiem do piłki, gdy ta była w posiadaniu łodzian. Pierwsza poważna okazja dla gości to 4. minuta meczu. Wówczas dobrym odbiorem piłki popisał się Norbert Dregier, podał do wybiegającego Jeffersona Moreno Ortiza, ale finalnie akcja nie zakończyła się strzałem. Sam Dregier uderzył piłkę kilkadziesiąt sekund później, ale futsalówka minęła bramkę.

Na parkiecie pewniej czuł się jednak Piast i już niecałą minutę później potwierdził to trafieniem. W dodatku pięknym, ponieważ na strzał z dużej odległości zdecydował się Miguel Pegacha i pokonał stojącego między słupkami Izbiańskiego. Widzew mógł odpowiedzieć kilkadziesiąt sekund później. Dregier świetnie ściągnął na siebie uwagę obrońców, podał do niepilnowanego Hugo Freitasa, ale ten trafił w poprzeczkę! Akcja błyskawicznie przeniosła się pod bramkę Widzewa i trzeba sobie powiedzieć, że powinno być 2:0, bowiem w sytuację sam na sam kapitalnie wybronił Izbiański. Niestety, chwalony bramkarz po chwili mógł jedynie złapać się za głowę. Gliwicki zespół w 7. minucie egzekwował rzut rożny i po dograniu w pole, piłka bardzo niefortunnie odbiła się od Ortiza i łódzki bramkarz de facto zaliczył trafienie samobójcze. Później obie ekipy próbowały wykończyć swoje ataki. Strzelał m.in Krzempek, zaś Izbiański wybronił bardzo groźne wyjście Patrika Zatovicia.

Mimo dwubramkowej straty czerwono-biało-czerwoni nacierali w celu złapania bramki kontaktowej. Bardzo blisko było w 15. minucie, gdy Willy May dobrze wyłożył piłkę Kristianowi Medonowi, ale po bardzo mocnym strzale futsalówka obiła poprzeczkę. Po chwili okazję miał jeszcze Kamil Kucharski, ale ostatecznie akcja przyjezdnych spaliła na panewce. W 16. minucie powinna paść bramka dla Widzewa, który wykonywał rzut karny. Do próby podszedł Miłosz Krzempek, ale po jego strzale bramkarz sprytnie ruszył w prawą stronę, zostawiając w środku rękę, która wybroniła uderzenie 18-latka. Niewykorzystana okazja w mgnieniu oka się zemściła, ponieważ drugą bramkę na swoim koncie zapisał Pegacha. Tuż przed końcem pierwszej połowy próbował jeszcze Ortiz, ale do przerwy Widzew przegrywał w Gliwicach 0:3.

Po zmianie stron okazję od razu miał Piast, na szczęście skończyło się tylko na strachu. W 21. minucie to łódzka drużyna znalazła się pod bramką Kyryło Tsypuna. Na niestandardowe rozwiązanie zdecydował się May, który z zaskoczenia posłał piłkę piętką, ale ta minimalnie minęła słupek. Więcej konkretów pod bramką prezentowali gliwiczanie i szybko udało im się podwyższyć na 4:0. W 23. minucie Vinicius Lazaretti wygrał na skrzydle pojedynek z Bartoszem Januszewskim, podał na przedpole do świetnie ustawionego Cleitona Alvesa, a ten z bliska bezbłędnie wykończył atak. 

Wynik był już bardzo niekorzystny, ale widzewiacy starali się strzelić choćby bramkę kontaktową. Kilka ataków nie dało większego skutku, ale prawdziwa „setka” przyszła w 26. minucie. Wtedy arbiter znów podyktował rzut karny. Do piłki podszedł tym razem Kamil Kucharski, ale bramkarz znów zastosował ten sam chwyt, co w poprzedniej próbie Krzempka, pozostawił rękę w środku bramki i wyjął tym samym drugiego w tym meczu krótkiego karnego! Niewykorzystana okazja ponownie się zemściła. W 27. minucie dynamicznym wyjściem popisał się gospodarz pojedynku. Z piłką na lewym skrzydle dobrze znalazł się Breno Bertoline i precyzyjnie umieścił piłke przy słupku. Po tym fakcie trzeba było reagować, więc trener Stanisławski postawił już wszystko na jedną kartkę i zdecydował się wycofać bramkarza.

Początkowo dało to kilka lepszych akcji, okazję miał choćby May, ale bramka nie padła. Mimo przewagi w polu, brakowało jednak trochę szybkości w grze, a Piast konsekwentnie bronił swojej bramki. Czekał również na błąd Widzewa i doczekał się go w 28. minucie. Wówczas na własnej połowie piłkę odebrał Bruno Graca i z daleka trafił do nieobsadzonej bramki. Ostatnie 10 minut meczu to wciąż nieudane próby ataków ze strony Widzewa. Paradoksalnie to Piast znów był bliżej zdobycia kolejnych bramek. Rywale po przejęciach na własnej połowie celowali do pustej bramki – raz trafili w słupek i dwa razy w poprzeczkę, ale rezultat się nie zmieniał. Co ciekawe w końcówce Piast przycisnął i sam zdecydował się na wycofanie golkipera. 

Więcej bramek w tym pojedynku nie padło. Piast skutecznie wypunktował Widzew, który nie był w stanie wykorzystać żadnej ze swoich sytuacji i przegrał z trzecia ekipą w tabeli aż 0:6. Następny mecz o punkty już w środę. Podopieczni trenera Stanisławskiego zagrają u siebie z Futsalem Leszno.

Piast Gliwice – Widzew Łódź 6:0 (3:0)
4′, 16′ Pegacha, 7′ Izbiański (s), 22′ Alves, 27′ Bertoline, 28′ Graca

Piast:
Tsypun – Lazzaretti, Graca, Roll, Varela

Rezerwowi: Widuch, Janiszewski – Matras, Pegacha, Bertoline, Alves, Bortoletto, Cadini, Zatović

Trener: Orlando Duarte

Widzew:
Izbiański – Medon, Krzempek, Ortiz, May

Rezerwowi: Słowiński – Freitas, Dregier, Januszewski, Krawczyk, Kucharski, Marciniak

Trener: Marcin Stanisławski

Żółte kartki: Graca – Izbiański, May, Krzempek

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Bogdan
10 miesięcy temu

Świetnie tylko RTS

Jura
10 miesięcy temu

Nie wiem, jaki jest sens grać samymi obcokrajowcami jak Piast.

2
0
Would love your thoughts, please comment.x