Sanchez łączony ze znanym hiszpańskim klubem. Pochopnie?

Jedynym z najczęściej wymienianych piłkarzy Widzewa w kontekście ewentualnej sprzedaży, jest Jordi Sanchez. Napastnik często przewija się w transferowych medialnych plotkach, a teraz jego nazwisko znów powróciło. Czy jest coś na rzeczy?

Już po pierwszej rozegranej przez Hiszpana rundzie przy Piłsudskiego dziennikarze łączyli go z innymi klubami. W gronie rzekomych zainteresowanych miał być między innymi Raków Częstochowa, szukający „dziewiątki”. Oficjalnie łodzianie nigdy nie przyznali jednak, że dostali ofertę jego sprzedaży, do dyrektora sportowego Tomasza Wichniarka miały co najwyżej spływać zapytania, nie przeradzające się później w żadne konkrety.

Podobnie było w zasadzie przy każdym oknie transferowym, co można odbierać jako małą porażkę. Rok temu Sanchez był typowany przez pion sportowy RTS jako jeden z zawodników o najwyższym potencjale zarobkowym. Runda wiosenna poprzedniego sezonu, w której strzelił tylko jednego gola, nie pomogła jednak budować jego marki, przez co nadal brak było chętnych na jego angaż. Teraz taki miałby się objawić.

Siedemnastu piłkarzom kończą się umowy. Niektórzy poznali już swój los

Jak informuje jeden z hiszpańskich dziennikarzy, zainteresowany jego usługami miałby być znany klub z Półwyspu Iberyjskiego, który ćwierć wieku temu regularnie występował w europejskich pucharach. Deportivo La Coruna, bo o nim mowa, przeżywał jednak olbrzymie problemy finansowe i od kilku lat stara się odbudować po tułaczce po niższych ligach. Dziś występuje na trzecim poziomie rozgrywkowym, zajmując 7. miejsce w swojej grupie. Dlatego teoretycznie mógłby być to zespół, do jakiego trafiać mogą piłkarze z polskiej Ekstraklasy, czego najlepszym przykładem jest występujący tam Davo. Pomocnik w poprzednim sezonie zaliczył bardzo udaną jesień w barwach Wisły Płock i został sprzedany właśnie do Deportivo. Czy teraz jego śladem podąży snajper Widzewa?

💥Tres de las opciones que maneja el @RCDeportivo para reforzar su ataque este invierno.

👉Jordi Sánchez, quien parece que saldrá del @RTS_Widzew_Lodz -tiene ofertas de otros clubes extranjeros.
👉Sergio Castel, en las filas del Anorthosis chipiotra.
👉Ángel Rodado, en el… pic.twitter.com/cquJwp0dqS

— Cazurreando.com (@__AngelGarcia__) December 18, 2023

W niedzielę informowaliśmy, że sam Sanchez nie wybrzydzałby, gdyby nadarzyła się okazja do zmiany pracodawcy. W ostatnim czasie jego menedżer prowadził rozmowy z potencjalnym kupcem, ale miały one zakończyć się fiaskiem. Ewentualna oferta z Deportivo byłaby więc kusząca. Problem w tym, że formalnie nie istnieje. Według informacji WTM, hiszpańscy działacze nie wykonywali dotąd żadnych ruchów, mających sugerować, że rozważają kandydaturę 29-latka. Być może rzeczywiście znajduje się on na liście życzeń, ale nie miało to póki co przełożenia na jakiekolwiek rozmowy – ustaliliśmy. Należy pamiętać o specyfice tamtejszych mediów, w których 90% informacji jest wyssanych z palca przez dziennikarzy. Co ciekawe, „teatr” ten odbywa się przy aprobacie samych kibiców, szukających emocji nie tylko na boisku, ale też w gazetach i portalach.

Aby Jordi Sanchez mógł opuścić Widzew, do Łodzi musi spłynąć satysfakcjonująca klub oferta, o czym jego włodarze mówili wielokrotnie. Kontrakt napastnika obowiązuje bowiem do końca czerwca przyszłego roku, ale zawiera klauzulę umożliwiającą przedłużenie go o kolejne dwanaście miesięcy. Karty rozdaje tu więc nie pracownik, a pracodawca, dlatego na obecną chwilę twierdzenia, że mecz z Pogonią Szczecin był dla Hiszpana ostatnim w czerwono-biało-czerwonych barwach, są mocno na wyrost.