Klub zwraca kibicom pieniądze za bilety. Ile na tym stracił?

Wielkie rozczarowanie przyniosła decyzja o odwołaniu niedzielnego „Meczu przyjaźni”. Poza żalem, wiążą się z nią konsekwencje finansowe dla Widzewa, który poniesie koszt organizacji dnia meczowego, bez zaksięgowania zysków.

Jednym z przykładów nadmiarowych wydatków jest konieczność zwrotu środków tym kibicom, którzy przybyli na stadion przy Piłsudskiego, korzystając z jednorazowych biletów. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, takich osób było w niedzielę ok. 3000. Do tego doliczyć trzeba także pulę 1200 wejściówek (ok. 900 do sektora gości i 300 miejsc z nim sąsiadujących), które trafiły do fanów Ruchu Chorzów. Jedynie posiadacze karnetów nie wygenerowali dodatkowych kosztów, ale ich obecność zawsze wiąże się z koniecznością zapewnienia podczas trwania imprezy masowej określonej liczby ochroniarzy czy innych osób funkcyjnych, którzy trzeba zapłacić wynagrodzenie za pracę. Doliczyć trzeba także wiele innych kosztów, takich jak catering, obsługa VIP czy punktów kasowo-informacyjnych.

Rozgoryczenia nie krył zabierający głos m.in. klubowych mediach prezes Widzewa. Przyznał, że straty z powodu nierozegrania meczu będą duże, lecz nie chciał operować konkretami. „Straty oczywiście poniesiemy. Mam je z tyłu głowy, ale nie chcę tutaj na gorąco i w emocjach nimi rzucać” – powiedział Michał Rydz, który pierwotnie największe pretensje miał do sędziego Tomasza Kwiatkowskiego. To właśnie on miał obowiązek podjęcia ostatecznej decyzji o anulowaniu spotkania. Później zarząd zmienił jednak narrację, wskazując w opublikowanym komunikacie na winę po stronie infrastruktury i brak rozwiązania problemów z nią związanych. Wydaje się, że słusznie, skoro po weekendzie w mieście powołano specjalny zespół, mający na celu zbadać przyczyny zalania „Serca Łodzi” (więcej TUTAJ).

Nie wiemy, jak skonstruowane są umowy z agencją ochrony, pracownikami czy firmą obsługującą gastronomię, więc nie podejmiemy się oszacowania tych kosztów. Być może będzie chciał się nimi podzielić sam klub. Pod lupę postanowiliśmy wziąć jednak kwestię biletów i pieniędzy, jakie Widzew postanowił lojalnie oddać ich nabywcom, którzy meczu z „Niebieskimi” ostatecznie nie zobaczyli. Oczywiście, nasza kalkulacja jest obarczona pewnym błędem, ponieważ nie wiemy, ile dokładnie wejściówek zakupiono na konkretne trybuny. Postanowiliśmy więc wziąć pod uwagę średni koszt biletu, wynikający z cennika dostępnego na stronie oficjalnej.

Spotkanie z Ruchem klasyfikowane jest jako kategoria B, w trzystopniowej skali. Bywają więc mecze, na które bilety kosztują mniej, jak również takie, za które trzeba zapłacić więcej. Jak jest w tym przypadku? Średnia cena wejściówki wynosi 49,80 zł. Pod uwagę braliśmy tylko miejsca na trybunach B, C i D, oraz części trybuny A. Odrzuciliśmy dwie najbardziej skrajne wartości: najdroższe sektory A5 i A8 oraz najtańsze dla kibiców niepełnosprawnych. Pamiętajmy też, że „Mecz przyjaźni” to wyjątkowe wydarzenie, co mogło również spowodować większe niż zazwyczaj zainteresowanie biletami VIP, które słono kosztują. Nasze szacunki na pewno są więc w pewnym stopniu odchylone od faktycznych danych, ale w korzystniejszą dla klubu stronę. Realna strata z pewnością była większa. Idąc do sedna, 4200 biletów przemnożone przez średnią cenę daje sumę ponad 200 tysięcy złotych! To naprawdę dużo.

Jak słyszymy, prawie wszyscy kibice otrzymali już zwrot środków za zakup biletów. U niektórych fanów pieniądze trafią bezpośrednio na to konto, z którego nabyli wejściówkę. Chodzi o tych, którzy dokonali zakupu przez internet – oni stanowią większość i mieli już otrzymać środki. Ci, którzy nabywali bilety stacjonarnie w kasie klubu przy Piłsudskiego, proszeni są o kontakt z klubem, w celu przekazania danych nt. rachunku bankowego, na który życzą sobie dostać zwrot.

Drugie podejście do spotkania z „Niebieskimi” nastąpi 18 listopada. Posiadacze karnetów wejdą na mecz w ramach abonamentu, a proces zakupu pojedynczych biletów zostanie uruchomiony na nowo.