Kamiński liczy na punkt, a Swędrowski wraca prawie do siebie

Dla zespołu Ruchu Chorzów niedzielne starcie z Widzewem nie będzie stanowić wielkiego wydarzenia, ale dla dwóch jego piłkarzy może być inaczej. Mowa o wracającym po dziewięciu latach do klubu Krzysztofie Kamińskim i pochodzącym z okolic Łodzi Tomaszu Swędrowskim. Co obaj gracze mówili przed meczem?

Dla Kamińskiego występ w tym spotkaniu będzie powrotem do bramki Ruchu po długiej przerwie. Został wypożyczony z Wisły Płock przed kilkoma dniami, jako tzw. transfer awaryjny. Spowodowany był on kontuzjami Michała Buchalika i Jakuba Bieleckiego. „Dużego namysłu to nie wymagało. Nie była to trudna decyzja, ale nagła. Jestem przygotowany do gry, więc jeśli sztab szkoleniowy zdecyduje, żebym to ja wystąpił w Łodzi, to jestem na to gotowy. Dam z siebie maksa” – zapowiedział 32-latek. Co ciekawe, nigdy w karierze nie występował on przy Piłsudskiego.

Co ciekawe, golkiper „Niebieskich” ma dość skromne oczekiwania przed potyczką z łodzianami. „Cieszę się z tego, że pojawiła się okazja do tego, by wrócić do Ruchu, miejsca które dobrze wspominam, a także z tego, że będę mógł pomóc drużynie osiągnąć założone cele. Zapatruję się na to optymistycznie i mam nadzieję, że już w meczu z Widzewem uda się wywalczyć chociaż punkt” – powiedział w programie „Czas na szpil” w klubowej telewizji Kamiński, który być może chce swoimi słowami zastosować tzw. zasłonę dymną.

Popularny „Kamyk” nie trafia w całkiem nowe środowisko. Jak przyznaje, mimo długiego rozbratu wciąż czuł się związany z Chorzowem. „W drużynie jest kilku zawodników, z którymi grałem wcześniej, jak na przykład Maciek Sadlok, Filip Starzyński czy Michał Buchalik. Z resztą piłkarzy dopiero się poznaję, ale idzie to bardzo dobrze. Staramy się, by ta współpraca na boisku wyglądała coraz lepiej” – dodał golkiper Ruchu.

Również Swędrowski (na zdjęciu) ma nadzieję na poprawę w organizacji gry zespołu. Zwłaszcza po przerwie reprezentacyjnej, gdy mógł on poświęcić na to sporo czasu. „Przerwa pomogła nam wypracować schematy i zniwelować mankamenty w grze. Liczymy na to, że w meczu z Widzewem nam to pomoże. Wiemy, że trener Daniel Myśliwiec preferuje ofensywny futbol. Jego zespoły starają się operować piłką, nie wybijać jej nadmiernie często, tylko próbują wyjść spod pressingu po ziemi” – zauważył na antenie Ruch TV.

Najlepszy strzelec „Niebieskich” pochodzi ze Zduńskiej Woli, opanowanej przez fanów Widzewa. Pomocnik doskonale zdaje sobie z tego sprawę. „Jestem związany z tym regionem. Może nie w kontekście Widzewa, ale skoro pochodzę z województwa łódzkiego, to mam wielu znajomych, którzy kibicują temu klubowi i będą obecni na niedzielnym meczu. Można więc poniekąd stwierdzić, że po latach wracam na tereny, na których się wychowałem” – powiedział Swędrowski.