Myśliwiec znów udał się do Gliwic

Tuż przed godziną 17:00 zakończyło się sobotnie spotkanie drużyny Widzewa ze Stalą. Po końcowym gwizdku Daniela Myśliwca czekały jeszcze obowiązki medialne, a potem trener czym prędzej udał się na Górny Śląsk.

Szkoleniowiec łodzian po raz drugi w niewielkim odstępie czasu pojawił się na stadionie w Gliwicach, by szpiegować konkurencję. Poprzednim razem chciał na żywo przypatrzeć się grze Piasta z Legią Warszawa, z którym jego zespół mierzył się w 10. kolejce. Obserwacja nie pomogła na tyle, by zdobyć choćby punkt – widzewiacy przegrali z Piastem 2:3.

Myśliwiec najwyraźniej jednak się tym nie zraził, bo znów zjawił się na trybunach gliwickiego obiektu. Tym razem swoje starcie odbywał tam w roli gospodarza Ruch Chorzów, który podejmował Pogoń Szczecin. Czerwono-biało-czerwoni zmierzą się w tym roku jeszcze z obiema tymi ekipami, choć z „Portowcami” dopiero w ostatniej kolejce rundy, w połowie grudnia. Dużo szybciej, bo tuż po przerwie reprezentacyjnej, spotkają się w Łodzi z „Niebieskimi” i to właśnie ich postawie szczególnie przyglądał się 37-latek.

Dlaczego Daniel Myśliwiec osobiście woli pojawić się na stadionie, zamiast skorzystać z możliwości obejrzenia meczu w telewizji? „To nie to samo. Będąc na żywo na spotkaniu mogę zobaczyć to, czego kamery nie pokazują. Na przykład jak na boiskowe wydarzenia reagują piłkarze będący na ławce rezerwowych czy członkowie sztabu szkoleniowego. To cenna analiza” – wyjaśniał niedawno trener Widzewa.

Czy tym razem jego obserwacje przyniosą punktową korzyść? Przekonamy się za równe dwa tygodnie. „Mecz przyjaźni” z Ruchem odbędzie się 22 października.