Futsal: Powrót z Bochni z jednym punktem

1 października 2023, 09:15 | Autor:

Jeden punkt z wyprawy do Bochni przywieźli futsaliści Widzewa Łódź. Drużyna prowadzona wczoraj przez Michała Zawadzkiego prowadziła do przerwy z BSF 2:1. Po zmianie stron udało się jeszcze podwyższyć wynik, jednak końcówka meczu należała do gospodarzy, którzy zdołali zdobyć dwa gole i wyrównać rezultat pojedynku.

Od początku tego pojedynku kibice nie mogli narzekać na nudę. Już w pierwszej minucie stanowczym atakiem popisał się Kamil Surmiak. Odpowiedzią na tę akcję była ta w wykonaniu Willego Maya, ale wciąż oglądaliśmy bezbramkowy rezultat. W drugiej minucie znów na baczności musiał mieć się Słowiński, bowiem na mocny strzał zdecydował się Sebastian Leszczak – na szczęście piłka powędrowała nad poprzeczką. Mimo kilku ofensywnych wyjść z obu stron, początek spotkania był raczej wzajemnym badaniem się. W 6. minucie lewą stroną parkietu pomknął Jefferson Moreno Ortiz. Kolumbijczyk zakończył akcję strzałem z ostrego kąta, jednak stojący między słupkami Krystian Jaszczyński nie dał się pokonać. Po kilkudziesięciu sekundach akcja przeniosła się pod bramkę Siłowińskego. Najpierw niecelnie uderzał Leszczak, a po rzucie rożnym z dystansu zdobyć bramkę spróbował Pedrinho, tym razem piłka również minęła bramkę. Choć można było odnieść wrażenie, że to gospodarze częściej gościli pod bramką łodzian, to właśni ekipa trenera Stanisławskiego otworzyła wynik. W 9. minucie, po podaniu od Miłosza Krzempka akcję wykończył Willy May.

Czerwono-biało-czerwoni zaczęli się rozkręcać i przeważać w tym spotkaniu, co znów dobitnie pokazali w 11. minucie. Po błędzie rywali w rozegraniu piłki, ta wpadła pod nogi widzewiaków. Będący na lewej stronie Kamil Kucharski świetnie wypatrzył pod bramką Ortiza i po precyzyjnym podaniu reprezentant Kolumbii podwyższył wynik na 2:0. Rywalom ciężko było odpowiedzieć groźniejszą akcją. W 13. minucie na bramkę Słowińskiego zdołał strzelić Surmiak, ale zawodnikowi ewidentnie zabrakło precyzji. Trener gospodarzy musiał ratować się wzięciem czasu. Jak się później okazało, uwagi przekazane zawodnikom dały efekt, gdyż w 14. minucie, po akcji lewą stroną i podaniu od Leszczaka, bramkę kontaktową zdobył Minor Cabalceta. W kolejnych minutach o zmianę wyniku starali się Adam Wędzony oraz Ortiz, ale żadne z natarć nie przyniosły wymiernych efektów. Znacznie groźniejsza sytuacja miała miejsce w 16. minucie starcia – Ortiz świetnie rozegrał wtedy z Freitasem, jednak po strzale Portugalczyka ostatecznie od bramki zaczął golkiper. W końcówce pierwszej połowy przeważali gospodarze, którzy wycofali nawet bramkarza. W końcówce przed dogodnymi okazjami stanęli Surmiak oraz Łukasz Biel. Do końca pierwszej części meczu wynik się jednak nie zmienił. Widzew wygrywał w Bochni 2:1.

W drugą połowę czerwono-biało-czerwoni weszli bardzo odważnie, co szybko pokazał Miłosz Krzempek, trafiając w boczna siatkę. Po dwóch minutach widzewiacy znów mogli unieść ręce w geście radości bowiem padła kolejna bramka! Michał Marciniak zagrał kapitalną piłkę pod bramkę Bochni, tam tylko stopę dołożył Daniel Krawczyk, który dał łodzianom trzeciego gola. Goście dalej pokazywali , że nie zamierzają na tym poprzestać. Indywidualną okazję miał Ortiz jednak nie zdołał wpisać się do protokołu meczowego. W kolejnych minutach akcja znacznie przyspieszyła. Kolejną okazję wypracował sobie Marciniak, natomiast w drużynie miejscowych Słowińskiego strzałem postraszył Leszczak, ale doświadczony bramkarz zachował czujność. W 27. minucie mogło być natomiast 4:1, lecz okazję po kontrze zmarnował Krzempek. Widząc jak kształtuje się sytuacja na parkiecie, gospodarze zdecydowali się wycofać bramkarza w akcjach ofensywnych. Szybko jednak to reprezentanci RTS stanęli przed kolejną okazją, gdy jedną z akcji główką próbował wykończyć May.

Czasu do końca spotkania pozostało coraz mniej. Mimo dobrej gry w obronie, widzewiacy musieli uważać na aspekt przewinień, bowiem na 9. minut przed końcem mieli ich już 5, a to oznaczało, że każde kolejne kończyłoby się przedłużonym rzutem karnym. Łodzianie grali w tym momencie już znacznie ostrożniej, choć nie oznacza to, że nie tworzyli sobie sytuacji. Taką miał w 33. minucie Hugo Freitas, ale finalnie jego próba okazał się niecelna. Po dwóch minutach bliski doprowadzenia do gola kontaktowego dla BSF był Cabalceta, jednak jego plany pokrzyżował Słowiński. Niestety w 36. minucie ta bramka ostatecznie padł po precyzyjnym uderzeniu Surmiaka. W szeregi łodzian wdało się nieco nerwowości i przeciwnicy szybko stworzyli sobie kolejne sytuacje. Po dwóch minutach hala w Bochni oszalała, bowiem Słowiński został pokonany przez Pedrinho. Ostatnie fragmenty tej potyczki to niemal wyłącznie obrona Widzewa. Rywale raz zdołali trafić w słupek, Pedrinho natomiast nie zdołał wykorzystać przedłużonego rzutu karnego.

Więcej bramek w tym spotkaniu nie oglądaliśmy. Czerwono-biało-czerwoni ostatecznie zremisowali z BSF Bochnia 3:3. Następny mecz podopiecznych trenera Stanisławskiego dopiero 14 października. Wówczas do Łodzi przyjedzie Jagiellonia Białystok.

BSF Bochnia – Widzew Łódź 3:3 (1:2)
14′ Cabalceta, 36′ Surmiak, 38′ Pedrinho – 9′ May, 11′ Ortiz, 22′ Krawczyk

BSF:
Jaszczyński – Leszczak, Pereira, Cabalceta, Surmiak

Rezerwowi: Kollar, Piwowarczyk – Kochniarczyk, Wędzony, Przybył, Doroszkiewicz, Koza, Biel 

Trener: Antun Bacić

Widzew:
Słowiński – Medon, Krzempek, May, Freitas

Rezerwowi: Izbiański – Ortiz, Krawczyk, Marciniak, Portugal, Kucharski

Trener: Michał Zawadzki

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
R2ONLY
1 rok temu

Mecze wyjazdowe Widzewa to jakiś horror. Szkoda przewagi 1:3 i 1:4 w poprzednim w Lesznie.

Fan
1 rok temu

A może jakaś tabelka futsalistów i koszykarek z boku?

Jarkos
Odpowiedź do  Fan
1 rok temu

Są w lewej kolumnie „inne sekcje „

3
0
Would love your thoughts, please comment.x