Rocznica śmierci Stefana Wrońskiego
30 czerwca 2023, 08:56 | Autor: RyanDziś obchodzimy już 31. rocznicę legendarnego kierownika Widzewa Łódź. 30czerwca 1992 roku odszedł od nas Stefan Wroński, prawa ręka innej wielki postaci w klubowej historii, Ludwika Sobolewskiego. Spoczywaj w pokoju!
O ŚP. Wrońskim w sieci nie można znaleźć zbyt wielu informacji. Z trudem udało nam się ustalić datę i miejsce jego urodzin (29.08.1925, Łódź). Wspomnienia o tej postaci zaczynają się właściwie od roku 1968, kiedy wspólnie ze ŚP. Sobolewskim zaczęli budować potęgę Widzewa właściwie od zera. Czerwono-biało-czerwoni byli wtedy klubem marginalnym, w mieście prym wiódł Łódzki Klub Sportowy, a po nich wymieniano Start czy Włókniarz. O robotniczej drużynie ze wschodnich rubieży „Miasta Włókniarzy” niemal nikt wtedy nie słyszał.
Nazywany pierwszym futbolowym wizjonerem Sobolewski powoli zaczął ten stan rzeczy zmieniać, ale z wypowiedzi klubowych ikon jasno wynika, że nie osiągnąłby sukcesu bez pomocy Wrońskiego, pełniącego formalnie rolę kierownika zespołu. W praktyce był człowiekiem-instytucją, który miał za zadanie organizować codzienne funkcjonowanie Widzewa, często otrzymując od prezesa „zadania specjalne”. Mówimy wszak o latach PRL, w których do przetrwania potrzebne był spryt, znajomości oraz nieco brawury. Wroński miał wszystkie te cechy, był pomysłowy, operatywny, no i doskonale znał się z komunistycznymi władzami.
Do historii przeszło wiele anegdot, związanych z dokonywaniem transferów przez łodzian. W tamtym czasie pozyskiwanie piłkarzy wyglądało zupełnie inaczej, niż dzisiaj. Nie istnieli menedżerowie, gracze nie zawsze mogli dysponować własną kartą zawodniczą. Przy namawianiu ich do gry w danym klubie, stosowano przeróżne sztuczki, kuszono mieszkaniami, talonami na samochód czy dobrą pracą dla najbliższych. Wroński umiał to wszystko załatwić, dlatego był tak ceniony przez „Sobola”. Część jego działań doskonale opisał w książce „Wielki Widzew” autor Marek Wawrzynowski. „Jak przejdę na emeryturę, to pan wszystko opiszecie i za zarobione na tym bestsellerze pieniądze będziemy obaj spokojnie żyli do końca życia. To będzie horror, science fiction i kryminał razem wzięte” – tak z kolei pisała Wyborcza, cytując samego bohatera.
Stefan Wroński pełnił rolę kierownika RTS do 1987 roku, a więc przez niemal dwadzieścia lat. Zastąpiła go inna legendarna na tym stanowisku osoba – Tadeusz Gapiński. ŚP. Wroński zmarł 30 czerwca 1992 roku, pochowany został na cmentarzu na Zarzewie.
Cześć Jego pamięci!
Szkoda, że obecnie nie ma takiej osoby w klubie.
[*]
Poczekaj z ocenami. Z perspektywy czasu okaże się czy ludzie Reaktywacji będą przez pokolenia pamiętani, czy popadną w zapomnienie. Zresztą czy to ciągle Reaktywacja, czy już postReaktywacja ?
Młodsi nie pamiętają Pana Stefana,ale tak jak Prezes Ludwik Sobolewski,człowiek wizjoner,człowiek orkiestra.Nie tylko kierownik drużyny,ale także jeden z twórców naszego Kochanego Widzewa.Sprawy niemożliwe załatwiał od ręki,a na cuda trzeba było trochę poczekać.Niech spoczywa w spokoju,z naszą widzewską rodziną.
Mam w pamięci nasz stary budynek klubowy, gdzie w oknie obserwowali mecz Pan Ludwik i Pan Stefan . Wtedy były na pewno dysputy,jak wzmocnić nasz Widzew. Obyśmy doczekali takiego wizjonera,z darem przekonywania choć jednego…
Pan Prezes Sobolewski „tylko” zadzwonił:
Czekaj jutro zjawi się u ciebie Wroński i załatwimy formalności. Nazajutrz przyjeżdżał Pan Stefan, co zwiastowało, że wkrótce będzie transfer i piłkarz Nasz!
Oni nie żartowali ani nie bawili się w rebusy…
Cześć ICH pamięci!
Człowiek od czarnej roboty, trudne sprawy załatwiał od ręki, a niemożliwe w godzinę. Żył Widzewem, dla Widzewa, i śmiało można powiedzieć że dla szanownego pana Wrońskiego Widzew to był cały świat. Podczas meczu zazwyczaj stał za bramką przeciwnika. W zasadzie panowie Sobolewski i Wroński stworzyli duet, bez którego nie byłoby Wielkiego Widzewa.
Wychowałem się przy stadionie Startu i przeszedłem tę samą drogę co Panowie Sobolewski i Wroński. Czyli od Bałuckiego klubu do Serca Łodzi. Wielki działacz. Część jego pamięci! Jak się ogląda wypowiedź MD o Śpiączce, to żal, że nie ma takich ludzi jak Sobolewski i Wroński.
Tylko, to nie fota Wrońskiego.