Widzew Łódź – Hydrobudowa Bydgoszcz (dawny Kujawiak Włocławek) (31.05.2006)

13 lutego 2010, 23:01 | Autor:

31.05.2006r. odbył się historyczny, drugoligowy mecz pomiędzy Widzewem Łódź a Hydrobudową Bydgoszcz. Zwycięstwo 2:0 zapewniło Widzewowi awans do ekstraklasy i po dwóch latach banicji na zapleczu pierwszej ligi wróciliśmy tam gdzie nasze miejsce. Mecz zapowiadał się bardzo interesująco a „smaczku” dodawały jeszcze pogłoski o jakiś układach, które miały powodować, że padnie wynik remisowy lub gospodarze przegrają.

Przedmeczowe wypowiedzi trenera Hydrobudowy p. Baniaka również miały patetyczny ton i to zarówno co do  wyniku jak i siły piłkarskiej Widzewa. 10 tysięczna widownia ubrana na czerwono nie rozczarowała się. Mecz był zacięty i kosztował wszystkich sporo nerwów. W pierwszej połowie piłkarze Hydrobudowy narzucili swój styl gry co kosztowało ich wiele wysiłku. Efektem tego był jednak tylko strzał w słupek z rzutu wolnego i granie na tzw. aferę. W ferworze walki bydgoszczanie nie ustrzegli się błędu i Widzew miał przyznany rzut karny, którego jednak nie wykorzystał K. Wawrzyniak (nawet nie chcę tu cytować wypowiedzi ludzi po tym wydarzeniu, bo nerwy puszczały wszystkim). W drugiej połowie zmęczenie dało o sobie znać-goście osłabli i zostali pokonani. Na trybunach po pierwszej bramce strzelonej głową przez Stawarczyka na początku tej połowy nastąpiła euforia. Stadion oszalał a doping, który przez cały czas był kapitalny stał się wręcz ogłuszający (Broendby to cudowna pieśń). Kolejne minuty to coraz większa nerwowość, co zresztą jest normą praktycznie w każdym meczu i jest tym czymś, na co kibice Widzewa złorzeczą, ale z drugiej strony zawsze tego potrzebują. Druga bramka w ostatniej minucie meczu strzelona z rzutu wolnego przez J. Wawrzyniaka była zwięczeniem dzieła a jednocześnie eksplozją radości tysięcy Widzewiaków. Wszyscy wpadali sobie w ramiona i gratulowali awansu. Broendby niosło się po całej Łodzi. Końcowy gwizdek przyniósł wybuch „gejzeru” na trybunach, na ławce rezerwowych, wśród ekipy szkoleniowej, piłkarzy na boisku no i oczywiście sponsorów Widzewa. Zaczął kropić deszczyk i wszyscy śmiejąc się mówili, że to łzy smutku „tych spod dworca Kaliskiego”. Kibice nie wbiegli na murawę i zachowali się kapitalnie. Piłkarze podbiegali do każdej z trybun i wraz z kibicami głośno śpiewając oznajmiali, że awansowaliśmy do I ligi. Chyba wszyscy obecni byli lekko zaskoczeni, gdy piłkarze podbiegli do trybuny honorowej (vipowskiej) i usłyszeli nieprawdopodobnie głośną odpowiedź tej trybuny na zapytanie piłkarzy „Kto wygrał mecz”? Takiego wykonania okrzyku Widzew, Widzew, Widzew nigdy wcześniej w ich wykonaniu tutaj nie słyszano. TO BYŁY WSPANIAŁE, SPONTANICZNE CHWILE I POKAZALIŚMY JAK NALEŻY SIĘ CIESZYĆ I FETOWAĆ NA STADIONIE  SUKCES DRUŻYNY. Budująca była postawa piłkarzy, którzy wyrażali głęboką radość z osiągniętego wyniku i o to w tym wszystkim chodzi. To samo dotyczyło działaczy i całego sztabu szkoleniowego drużyny. Na meczu miały swój debiut dwie nowe flagi kibiców Widzewa-młodzieżówki chuligańskiej YH”02 oraz kibiców z Tomaszowa Mazowieckiego.