J. Niedźwiedź: „Potrzebujemy świeżej krwi i większej rywalizacji”

Wczoraj wieczorem na oficjalnym kanale YouTube Widzewa Łódź odbyła się premiera dziewiątego odcinka programu „Robotniczy Talk-Show”, którego gośćmi byli Janusz Niedźwiedź i Tomasz Wichniarek.  Podsumowali sezon od strony sportowej oraz odpowiadali na pytania kibiców. Na początek przyjrzyjmy się temu, co powiedział trener pierwszej drużyny.

O gali Ekstraklasy

„Przede wszystkim żałuję, że Bartek Pawłowski nie dostał nagrody. Konkurencja była bardzo duża i myślę, że Marc Gual zasłużył na nagrodę najlepszego napastnika. Ja osobiście czuję satysfakcję, że jeden z piłkarzy został nominowany i mógł siedzieć w tym zacnym gronie. Trochę żałuję, że w nominowanych nie znalazł się Henrich Ravas. Miał bardzo dużo czystych kont. Wiem, że runda wiosenna zakrzywiła trochę ogólny obraz jego osoby, ale w takich sytuacjach ocenia się cały sezon i uważam, że to był bramkarz, który zasłużył na to, żeby być nominowanym. Przez osiem lat nie byliśmy na takiej gali i byliśmy daleko od takiego futbolu na najwyższym poziomie w Polsce. Z tych drużyn, które awansowały w zeszłym roku, to my jesteśmy tym beniaminkiem „totalnym”. Patrząc na ostatnie sześć lat, to Korona spędziła cztery sezony w Ekstraklasie, oczywiście spadając i wracając do niej. Miedź Legnica w tym czasie spędziła dwa sezony. Oni mieli doświadczenie, którego my nie mieliśmy. Mówię o ostatnich latach, bo wiadomo, że historycznie wypadamy lepiej. Jesteśmy klubem z większymi tradycjami i większą historią”.

O modyfikacji modelu gry

„Jestem trenerem i jestem odpowiedzialny za to, co się dzieje w naszej drużynie, jeśli chodzi o wyniki i nie tylko. Zacznę od tego, że nasz model gry jest naprawdę wymagający. Potrzeba w nim stu procent odwagi i pewności. Uważam, że bardzo dobrze go realizowaliśmy przez większą część tego sezonu. Mówię o jesieni i pierwszych ośmiu meczach rundy wiosennej. Nie mogę zarzucić zawodnikom, że nie potrafili tego robić lub nie byli na to gotowi. Rozmawiamy z nimi, pytamy ich o zdanie. Jesienią wnieśliśmy przecież multum świeżości do ligi i nie chodzi tu tylko o nasz stadion i fantastyczną atmosferę na meczach, ale też o styl gry, jaki prezentowaliśmy. Ludzie to doceniali. Jestem dumny z tego, co udało się osiągnąć, mimo wielu trudności. Na pewno potrzebujemy świeżej krwi, na pewno potrzebujemy większej rywalizacji i jeszcze większej jakości, ale też potrzebujemy paru korekt i jesteśmy już w trakcie rozmów i podsumowań”.

Gdyby mógł cofnąć czas, zmieniłby…

„Analizowaliśmy to, co mogliśmy zrobić inaczej, zmienić, skorygować. Był taki moment, kiedy pojechaliśmy na mecz kontrolny z Jagiellonią Białystok. W jego trakcie panował w naszej szatni wirus. Dzisiaj, z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że ten mecz był potrzebny, chociażby po to, żeby Kuba Wrąbel, czy inni zawodnicy dostali swoje minuty. Ci zawodnicy byli nam potrzebni, żeby załapać rytm meczowy, bo wiedzieliśmy, że sezon jest długi. Mój pierwszy wniosek jest taki, że nie rozegrałbym tego meczu, a zamiast tego odseparowałbym drużynę od siebie na kilka dni. Dla wielu pewnie byłoby to niezrozumiałe, ale być może mielibyśmy większe pole do popisu. Pamiętam, że Ernest Terpiłowski, którego chcieliśmy oszczędzać i miał zagrać zaledwie pół godziny, złapał uraz w końcówce tego spotkania, który wykluczył go na parę tygodni. Zbierając to wszystko, te kontuzje, choroby i niekorzystne wyniki – to wszystko wpłynęło na dyspozycję psychofizyczną. To wszystko złożyło się na to, że wpadliśmy w dołek, z którego ciężko było nam się wydostać”.

O nieprzedłużeniu umowy z Wrąblem i Kreuzrieglerem

„W większości zakończonych współprac decydowały względy sportowe. Chcemy ten zespół wzmocnić i dodać mu rywalizacji i to się tyczy Kreuzrieglera. Był z nami półtora roku i mieliśmy czas, żeby oglądać go w różnych warunkach i oceniliśmy wspólnie, że w tej formacji chcemy zmiany. Pomimo jego atutów i braków, oceniliśmy, że potrzebujemy na to miejsce innego zawodnika. Martin miał udaną jesień, ale już wiosna w jego wykonaniu nie była najlepsza, później też stracił miejsce w składzie. Jeśli chodzi o Kubę Wrąbla, to w jego przypadku zadecydowała struktura kadry. Stawiamy na Ravasa i to jest nasz numer jeden. Janek Krzywański jest młodzieżowcem i chcemy go mieć na ławce. Nie chodziło o względy sportowe, cenię Kubę i sądzę, że to jest bardzo dobry bramkarz. On chce być numerem jeden, chce bronić regularnie, a my mu tego zwyczajnie nie możemy zagwarantować”.

O rozbudowie sztabu

„Jesteśmy w trakcie rozmów i podsumowań. Jako trener widzę potrzebę wzmocnienia sztabu, bo to wiąże się z rozwojem drużyny. Myślę, że jeśli chcemy iść do przodu, to takie wzmocnienia powinny nastąpić. Być może za jakiś niedługi czas te ustalenia będą przelane na papier. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, kogo to dotyczy, bo tak jak transfery, tak tego typu przyjścia również lubią ciszę i chcemy na spokojnie nad tym pracować”.