Widzew Łódź – Piast Gliwice 2:3 (0:2)

Kolejne rozczarowanie w „Sercu Łodzi”. Widzew przegrał czwarte z rzędu domowe spotkanie, tym razem pozwalając na wywiezienie z własnego boiska trzech punktów Piastowi Gliwice. Gole dla łodzian strzelili Juliusz Letniowski i Bartłomiej Pawłowski.

W wyjściowym składzie gospodarzy doszło do dwóch zmian. Największą niespodzianką było postawienie między słupki Jakuba Wrąbla, dla którego był to pierwszy występ w sezonie. Do jedenastki wrócił także kapitan Patryk Stępiński. Poza grą znaleźli się zawieszony Mateusz Żyro oraz kontuzjowany Jordi Sanchez. Znów w kadrze meczowej zabrakło także niegotowego fizycznie Fabio Nunesa.

Spotkanie mogło rozpocząć się dla Widzewa fatalnie, bo już w pierwszej akcji dobre prostopadłe podanie otrzymał doskonale znany łódzkim kibicom Michael Ameyaw. Były gracz RTS na szczęście został zatrzymany przez duet Wrąbel – Stępiński. W odpowiedzi głową uderzał Łukasz Zjawiński, lecz zrobił to nad poprzeczką. Szczęścia próbował także Arkadiusz Pyrka, ale został zablokowany. Pierwszy kwadrans należał raczej do gości, przewagę Piast skonsumował jednak dopiero w 22. minucie. Piłkę stracił na własnej połowie Andrejs Ciganiks, Michał Chrapek zagrał przed pole karne do Grzegorza Tomasiewicza, który miał zbyt dużo swobody w tej strefie i mógł oddać precyzyjny strzał w długi róg. Wrąbel nie był w stanie zareagować i zrobiło się 0:1!

Po zmianie wyniku mieliśmy przerwę wywołaną odpaleniem przez kibiców świec dymnych. Po niej trwała większa aktywności gliwiczan. Wysoko ponad bramką strzelał Chrapek. Czerwono-biało-czerwoni obudzili się dopiero w 35. minucie, gdy dość nieoczekiwanie w dobrej sytuacji znalazł się Ernest Terpiłowski. Strzelił jednak zbyt lekko, by zaskoczyć Frantiska Placha. Jak należy to robić, pokazał mu kilkadziesiąt sekund później Patryk Dziczek. Pomocnik Piasta doskoczył do piłki na 25. metrze i bez wahania uderzył na bramkę, zaskakując bezradnego Wrąbla! Gola zapisano jednak Kamilowi Wilczkowi, który jako ostatni dotknął futbolówki, stojąc na torze jej lotu. Nie zmieniało to jednak faktu, że było już 2:0 dla rywali.

Pozostały czas pierwszej połowy nadal nie przynosił poprawy. Łodzianie grali ospale, bez dynamiki. Nie widać było żadnego szturmu w celu odrabiania strat. Nic więc dziwnego, że piłkarze Aleksandara Vukovicia bez problemu utrzymali prowadzenie do gwizdka oznaczającego przerwę.

Na drugą połowę gospodarze wybiegli w nieco zmienionym składzie. W szatni został fatalnie prezentujący się dotąd Ciganiks, a jego miejsce zajął Juljan Shehu. Oznaczało to, że na lewe wahadło przeniósł się Dominik Kun. Niewiele zmieniło się natomiast w obrazie gry. Nadal stroną przeważającą były „Piastunki”. W 54. minucie groźnie, choć niecelnie, uderzał z dystansu Wilczek. Trener Niedźwiedź wpuścił na murawę kolejnego zmiennika – Juliusza Letniowskiego, ale i to nie wpłynęło pozytywnie na zespół. Na domiar złego w 72. minucie było już 3:0 dla gości! Po rzucie rożnym, wykonywanym przez Widzew, piłka została wybita na środek boiska, gdzie wydawało się, że sytuacja opanowana jest przez Kuna. Naciskany przez Pyrkę pomocnik potknął się jednak, obrońca sam przebiegł kilkadziesiąt metrów, położył na ziemi Jakuba Wrąbla i podwyższył prowadzenie!

Tym razem gospodarze zdołali odpowiedzieć własnym trafieniem. Małą nadzieję w serca siedemnastotysięcznej widowni wlał w 76. minucie Letniowski, który otrzymał podanie od innego rezerwowego – Kristoffera Normanna Hansena. Okazało się, że był to tak potrzebny impuls do ataku. Siedem minut później było bowiem już tylko 2:3! Na indywidualną akcję w polu karnym, po dograniu Stępińskiego, zdecydował się Bartłomiej Pawłowski, kończąc ją zdobyciem dziewiątego gola w sezonie! Gola wyrównującego mogła przynieść kolejna akcja, lecz tym razem Plach poradził sobie z atakującym go Shehu.

W 90. minucie emocje mogły się zakończyć po kolejnej złej postawie obrońców RTS. Wykorzystał to Gabriel Kirejczyk, przytomnie zagrywając do Szczepana Muchy. Temu drugiemu nie udało się jednak wykorzystać dogodnej okazji i wiara w punkt wciąż się tliła. Ponownie zaatakowali widzewiacy, ale Normannowi Hansenowi nie udało się oddać strzału, ponieważ w polu karnym było bardzo gęsto od głęboko cofniętych piłkarzy z Gliwic. W 93. minucie swoją szansę miał jeszcze Pawłowski, jednak i jemu nie udało się postawić kropki nad i. Skrajnie ofensywnie grający piłkarze Niedźwiedzia nadziali się na kolejną kontrę, lecz tym razem Pyrce nie udało się przekuć jej na bramkę.

Emocji w „Sercu Łodzi” nie zabrakło, ale punktów niestety tak. Widzew przegrał po raz czwarty z rzędu na swoim stadionie i znów pogorszył swoją sytuację w tabeli. Przed ekipą z Piłsudskiego teraz dwa wyjazdowe starcia: z Zagłębiem Lubin oraz Miedzią Legnica.

Widzew Łódź – Piast Gliwice 2:3 (0:2)
76′ Letniowski, 83′ Pawłowski – 22′ Tomasiewicz, 36′ Wilczek, 72′ Pyrka

Widzew:
Wrąbel – Stępiński, Szota (80′ Czorbadżijski), Kreuzriegler – Milos, Kun (76′ Zieliński), Hanousek, Ciganiks (46′ Shehu) – Terpiłowski (66′ Letniowski), Pawłowski – Zjawiński (75′ Normann Hansen)

Rezerwowi: Ravas – Sypek, Kempski

Trener: Janusz Niedźwiedź

Piast:
Plach – Pyrka, Mosór, Czerwiński, Katranis – Tomasiewicz, Dziczek – Amyeaw (89′ Holubek), Chrapek (76′ Hateley), Felix (76′ Mucha) – Wilczek (66′ Kirejczyk)

Rezerwowi: Szymański – Munoz, Mokwa, Sobczyk

Trener: Aleksandar Vuković

Żółte kartki: Zjawiński – Czerwiński

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Widzów: 17 008