TKzM: „Wyjęci spod prawa”

4 maja 2015, 16:08 | Autor:

twardy kibol z młyna

Po dość długim „urlopie” na łamy WTM powraca nasz stały felietonista – „Twardy Kibol z Młyna”. W ostatnim czasie w kibicowskim i widzewskim środowisku działo się na tyle dużo, że najnowszy, obszerny wpis „Kibola” zahacza swym zasięgiem kilka palących tematów.

„Wyjęci spod prawa”

No i stało się. Finał Pucharu Polski przebiegł wg wytycznych. Nikt nie dał sobie po mordzie na „neutralnej” części trybun, gdzie kibice Lecha i Legii siedzieli ramię w ramię, w swoich barwach. Zachwyty trwały już podczas meczu – Borek i Kowalczyk byli dumni z kibiców, że przebiegło to tak po „europejsku” i w ogóle „ach i och”. W Polsce było to dotychczas niemożliwe i takie też powinno pozostać. Zawsze odbywało się to według scenariusza: sektor jednych – bufor – ochrona – bufor – sektor drugich.
Tymczasem na finale PP kibolski świat stanął na głowie na życzenie Bońka i już nigdy nie stanie na nogach. Nie wiem jak to możliwe, bo na Widzewie znalazłbym wśród typowych „pikoli” mnóstwo takich, którzy chętnie ustrzeliliby wroga w pysk, gdyby mieli go w barwach na wyciągnięcie ręki – szukaliby tylko pretekstu, by zrobić to w odpowiednio usprawiedliwiony sposób. „Co się stało, to się nie odstanie” – i w tym przypadku jest to czysta prawda, bo naprawdę się już nie odstanie.

Sam finał na trybunach był poza tym rzeczywiście ciekawy – dużo piro, transy, oprawy i pełno ekip. A pośród nich np. znów ełkaesiacy z Limanki, stojący na jednym sektorze z ich „ukochaną” Arką Gdynią. Wieść gminna niesie, że ekipy Lecha i ŁKS od paru miesięcy łączy zresztą coś więcej, niż tylko zwykłe macanki. Wigilia kibiców ŁKS była ponoć niezwykle udana, ale głównie dla lechitów. Nie wiem, nie wnikam, ale ponoć ciekawa historia seksualna jest tłem dla tamtej Wigilii i rodzinne już koligacje i spowinowacenia Ja tu plotek nie chcę powielać ale jak chcecie, to popytajcie znajomych lub poszukajcie w Internecie. W każdym razie – żony ełkaesiaków nie mogą czuć się bezpiecznie, gdy Lech przyjeżdża w gościnę na ŁKS.

***

My tymczasem wylądowaliśmy po uszy w bagnie – ledwo wystają nam z niego nos i oczy, które szukają jeszcze gdzieś ratunku. Ale tego ratunku nie będzie. Żaden biznes, łódzki czy zgierski nam nie pomoże. „Spaślak” będzie wgniatał Widzew w to bagno ale cały czas będzie pilnował, żeby było czym oddychać (a raczej dyszeć), by wciąż i wciąż Widzew upokarzać, wołać innych ludzi, by ci pokazywali nas palcami i szydzili – teraz taka jest rola właściciela klubu. Na koniec oczywiście i tak wina za niepowodzenia spadnie na kibiców, którzy w 90% nie chodzą na mecze w Byczynie. Tak właściwie, skoro działaczom brakuje nas na meczach, to niech wystąpią jako klub do PZPN o umorzenie zakazu wyjazdowego, który na nas ciąży – wtedy na pewno wsparcie na meczach wyjazdowych będzie na odpowiednim poziomie.

***

Właścicielowi, w upadlaniu Widzewa, pomaga rzesza nieżyczliwych nam ludzi, pokroju pewnego parszywego redaktorka z Radia Łódź, który nie tak dawno temu, przy okazji wycieczki dziennikarzy po budowanej trybunie przy al. Unii, zapytał wprost panią Beltę z UMŁ, czy nie sądzi, że powinno przeprowadzić się jakąś społeczną akcję, w celu wywarcia presji na przesunięcie środków ze stadionu upadającego Widzewa na dobudowanie reszty trybun na tym przeklętym terenie obok dworca Łódź Kaliska. Taki jest klimat w Łodzi, że wokół prezydentowej sami doradcy z ŁKS, a w mediach lokalnych większość to też tamte gnidy.

***

Od około tygodnia mamy do czynienia z łańcuchem wydarzeń związanych z milicją i ich działaniem wobec kibiców. Zaczęło się od ujawnienia nagrania komendanta milicji ze Szczecinka, który otwarcie mówił na wewnętrznym spotkaniu, o tym, o czym my doskonale wiemy, tylko każdy obywatel w tym kraju ma to w dupie, dopóki nie spotka go to samo przy innej okazji. O co chodzi? Komendant zachęca swoich podwładnych piesków do zatrzymywania kibiców pod byle pretekstem, legitymowania, uprzykrzania życia. „Nie poda nazwiska, to brać na dołek”. Generalnie wydźwięk jest taki, że milicjanci mają robić z kibicami, co tylko im się zachce, a dzięki prowokacyjnemu zachowaniu szukać pretekstu do aresztowania i wypisania mandatów.

Kolejnym etapem tego, były wydarzenia z soboty. Po finale Pucharu Polski, pod kolumną Zygmunta w Warszawie, psy wbijały się w tłum ławą jak na Marszu Niepodległości i wraz z tajniakami wyciągali z tłumu osoby odpalające race – bohaterska akcja milicyjnych przygłupów. Tragicznym finałem tego przyzwolenia na wszystko, była śmierć kibica z Knurowa. Tutaj również cały światek kibolski w Polsce doskonale wie, że przepis o strzelaniu z gumowych kul poniżej pasa jest martwy, bo te niewyżyte skurwysyny pierwsze co robią, to walą na wysokości głowy. I jeszcze ten przymuł Gąska ze śląskiej milicji okłamuje do kamery wszystkich, mówiąc że kibice wbiegli na murawę i rzucali w psy kamieniami, podczas gdy na nagraniu z zajścia dokładnie widać, że grupa podbiega pod sektor przyjezdnych i nie jest zainteresowana oddziałem milicji i to z ich strony padają od razu strzały na wysokości głowy, w kierunku kiboli.

Załamuje w tym wszystkim podejście zwykłych ludzi do śmierci kibica. Pod każdym artykułem w Internecie wpisy typu „dobrze mu tak”, „skoro wbiegał na murawę, to musiał się z tym liczyć” – ja się pytam z czym kurwa liczyć?! Że jak wbiegnę na boisko, to milicyjna pała mnie z tego powodu zamorduje?! Pogadamy wtedy, jak jeden z drugim, głoszący takie opinie, trafi na dołek przypadkowo, a tam wzorem umundurowanych skurwieli z Olsztyna, będą rażeni paralizatorem i duszeni gazem, jak w jakiejś jebanej katowni UB. Jak widać po tym, co się znów wokół nas dzieje, na kibiców w Polsce zapadł zaocznie wyrok – i to wyrok śmierci w razie „potrzeby”. Teraz tylko przysłuchujmy się kłamstwom rzeczników komendy, jak będą usprawiedliwiać to morderstwo, że „policjanci czuli się zagrożeni”, że „na nagraniu nie widać oddanych wcześniej strzałów ostrzegawczych”. Winnych się nie ustali. A lud to kupi. Niestety…

Twardy Kibol z Młyna