Futsal: Wyjazdowa przegrana w Pniewach
11 lutego 2023, 18:04 | Autor: MichałDzisiejsze popołudnie z pewnością nie będzie miło wspominane przez futsalistów Widzewa Łódź. Podopieczni Marcina Stanisławskiego i Michała Zawadzkiego udali się do Pniew, gdzie stanęli w szranki z ekipą Red Dragons. Obie drużyny miały w tym starciu swoje szanse, jednak to gospodarze znacznie lepiej wchodzili w obie połowy, dzięki czemu wielkopolanie wygrali 2:1.
W pierwszych minutach tego spotkania obie drużyny starały badać się nawzajem i ostrożnie szukać swoich okazji – tych wielce klarownych było jednak jak na lekarstwo. W drugiej minucie na bramkę Dariusza Słowińskiego uderzył German Romero, ale piłka nie trafiła w światło bramki. Po chwili odpowiedzieć mógł Fred, jednak po tym jak wyłuskał rywalowi futbolówkę, nie zdołał już wykończyć swojego ataku. W 4. minucie kibice zgromadzeni na hali w Pniewach byli świadkami pierwszej zdobyczy bramkowej. Po strzale z dystansu wynik otworzył Kostecki. Bezpośrednio po tym trafieniu gospodarze zaczęli grać odważniej i dążyli do zdobycia drugiej bramki. Jedną z okazji miał w 6. minucie Mykyta Storozhuk, ale jego silne uderzenie z prawego skrzydła Słowiński sparował na róg.
Z czasem do głosu coraz bardziej zaczęli dochodzić czerwono-biało czerwoni. Swoje okazje na lewej stronie mieli Norbert Dregier i Viacheslav Kozhemiaka, zaś Łukasza Błaszczyka próbował silnym uderzeniem pokonać Daniel Krawczyk. W 11. minucie zrobiło się gorąco pod bramką Widzewa. Swoją akcje chciał wykończyć Piotr Błaszyk, a piłka odbita od jednego z łodzian prawie wpadła do siatki. Po dwóch minutach akcja przeniosła się pod bramkę miejscowych. Wówczas Kozhemiaka znalazł się przed polem karnym, zamarkował strzał, myląc tym samym przeciwnika, ale właściwe uderzenie przeszło wyraźnie obok słupka. Po chwili próbę podjął też Maksym Pautiak – tym razem do trafienia w światło bramki zabrakło dosłownie centymetry. Gospodarze w dalszym ciągu byli groźni, co udowodnił choćby Mateusz Kostecki, którego strzał został finalnie obroniony przez łódzkiego golkipera. W samej końcówce to ekipa z Łodzi miała więcej klarownych okazji. Wyzwania Błaszczykowi rzucali Kozhemiaka i Dregier, ale zmiany wyniku nie oglądaliśmy. Sekundy przed syrena kończącą pierwszą cześć spotkania oglądaliśmy dogranie Stanisławskiego, które nie zostało jednak przecięte przez będącego na świetnej pozycji Daniela Krawczyka.
Niestety druga część spotkania zaczęła się dla łodzian źle. W 21. minucie Storozhuk rozegrał piłkę Patrykiem Hołym i z bliska pokonał Słowińskiego. Wydarzenia na parkiecie zaczęły gwałtownie przyspieszać i widzewiacy mieli szybką szansę na odrobienie części strat. Krawczyk przytomnie wypatrzył mającego dużo miejsca Marciniaka, ten huknął na bramkę, a Błaszczyk zmuszony był do wymagającej interwencji, którą wykonał jednak wzorowo, ratując swoich kolegów od straty gola. Chwilę później to drugi z golkiperów popisał się swoimi umiejętnościami, a było to konieczne po próbie Adriana Skrzypka. Ataki i walka na boisku w wykonaniu futsalistów Widzewa w końcu przyniosła efekt. W 17. minucie Marciniak popisał się znakomitym podaniem z głębi pola do wybiegającego na prawym skrzydle Norberta Dregiera. Ten nie zastanawiał się zbyt długo i pewnym strzałem pokonał doświadczonego golkipera ekipy Red Dragons. Ten gol ewidentnie nie zaspokoił apetytu widzewiaka, który już w następnej akcji był bardzo bliski ustrzelenia dubletu, jednak w wykończeniu zabrakło nieco precyzji.
Czasu na wyrównanie rezultatu pozostawało coraz mniej. Widząc to, reprezentanci RTS przystąpili do jeszcze intensywniejszych natarć. Przełożyło się to na więcej szans, ale żadna z nich nie była tą, która miałaby doprowadzić do upragnionego remisu. Przeciwnicy w tym czasie atakowali mniej, choć tworzyli sobie dogodne szanse. Taką miał w 35. minucie wybiegający na czystą pozycję Storozhuk, który nie wykorzystał dogrania od Bartłomieja Gładyszewskiego. Trzy minuty później znów zrobiło się niebezpiecznie, lecz na posterunku niezmiennie był Słowiński, który w przeciągu kilku sekund obronił dwa silne strzały. Ostatnie minuty należały już stricte do czerwono-biało-czerwonych. Strzelał choćby Kozhemiaka, ale gola nie oglądaliśmy. W ostatnich sekundach zawodów goście egzekwowali jeszcze rzut wolny, który nie został wykorzystany przez Marciniaka. Nic więcej w tym meczu się już nie zmieniło. Widzew przegrał na wyjeździe z Red Dragons Pniewy 1:2 i przynajmniej na jakiś czas będzie musiał pożegnać się z czołową ósemką. Szansa na zdobycie punktów nadarzy się 20 lutego – do Hali Parkowej przyjedzie wtedy Jagiellonia Białystok.
Red Dragons Pniewy – Widzew Łódź 2:1 (1:0)
4′ Kostecki, 22′ Storozhuk – 27′ Dregier
Red Dragons:
Błaszczyk – Błaszyk – Storozhuk, Hoły, Romero
Rezerwowi: Roj – Kostecki, Skrzypek, Stankowiak, Gładyszewski, Chamuka
Widzew:
Słowiński – Kozhemiaka, Dudek, Fred, Pautiak
Rezerwowi: Nasiłowski – Stanisławski, Krawczyk, Dregier, Marciniak
Żółte kartki: Błaszyk, Storozhuk – Stanisławski
Red Dragons Pniewy? Co to kurde drużyna szóstoklasistów z orlika?
Czlowieku po co w ogóle komentujesz mecz futsalu, skoro o tej dyscyplinie nie masz pojęcia.
Klub MMA
Troche nam się ten futsal wiosna posypał. Porażka goni porażkę.