Widzew może po 43 latach wrócić na trzeci poziom rozgrywkowy!
20 kwietnia 2015, 19:49 | Autor: RyanDo końca bieżącego sezonu pozostaje już tylko osiem kolejek. Sytuacja zamykającego tabelę Widzewa jest dramatyczna, w siedmiu wiosennych spotkaniach (plus jedno oddane walkowerem przez nieudolność działaczy) udało się odrobić do barażowego miejsca zaledwie dwa punkty. Jeśli nic się nie zmieni, piłkarze zostaną okryci wieczną hańbą!
Łodzian przed drugą z rzędu degradacją uchronić może już tylko nagła i niespodziewana przemiana, polegająca na regularnym wygrywaniu co mecz, a nie punktowaniu zaledwie co drugi tydzień. Na takie spokojne punktowanie nie ma już czasu, a fakt, że tabela uwzględnia gry od momentu przybycia do Łodzi Wojciecha Stawowego uplasowałaby zespół nad kreską, nie ma żadnego znaczenia. Trzeba po prostu wpaść w serię zwycięstw, co nie będzie łatwe. Jak uwierzyć w nagłą metamorfozę i regularność widzewiaków w starciach z takimi rywalami, jak Zagłębie, Wisła czy Olimpia, skoro nie potrafią zdobyć choćby punktu w starciach z przeciętną Flotą czy Miedzią lub także broniącym się przed spadkiem GKS Tychy?
Jeżeli cud nie nastąpi i sprawdzi się czarny scenariusz, drużyna po raz kolejny w negatywny sposób zapisze się na kartach blisko 105-letniej historii klub. Po blisko dwóch latach bez wygranej na wyjeździe, po serii meczów bez zwycięstwa w roli gospodarza czy wielu innych może dokonać sztuki niebywałej – po raz pierwszy od 1972 roku, kiedy to Widzew awansował z ówczesnej III do II ligi, wrócić na trzeci poziom rozgrywkowy!
Taka sytuacja nie miała jeszcze miejsca nigdy. Odkąd RTS wywalczył awans na zaplecze ekstraklasy (sezon 1971/1972), niżej nie spadał. Owszem, nie zawsze klub obfitował w sukcesy – obok wielkich triumfów, jak dotarcie do półfinału Pucharu Mistrzów, zdobycie czterech tytułów mistrzowskich, czy grze jako ostatni polski zespół w fazie grupowej Ligi Mistrzów, zaliczył też cztery spadki do II ligi, w tym już dwa za rządów Sylwestra Cacka. Tak źle, jak teraz, nie było jednak od 43 lat, gdy Widzew z małego, osiedlowego klubu wyrastał powoli na potęgę polskiego futbolu!
Jeżeli na zawodników nie potrafią podziałać motywacyjne rozmowy sztabu szkoleniowego czy złość kibiców, niech pomyślą sobie, że wkrótce – jeśli nie zaczną zwyciężać – zostaną największymi nieudacznikami i antybohaterami Widzewa od blisko pół wieku! Nigdy nie zostanie im to wybaczone! Może to podziała na nich mobilizująco.