Kluczowy był pierwszy gol
28 listopada 2022, 09:21 | Autor: RyanW rundzie jesiennej drużyna Widzewa odniosła dziewięć zwycięstw i doznała sześciu porażek. Przyglądając się statystykom, rysuje się bardzo ciekawa teoria – wyniki łodzian były w ogromnym stopniu zależne od tego, kto pierwszy trafiał do siatki.
Jako beniaminek, którego kadra w dużej mierze oparta została na pozostających w zespole piłkarzach z I ligi, widzewiacy wskazywani byli przez wielu ekspertów jako kandydat do spadku. Boiskowa rzeczywistość okazała się zupełnie inna, a trzecie miejsce, wywalczone na koniec rundy, było olbrzymim powodem do radości dla wszystkich kibiców. Drużyna Janusza Niedźwiedzia w pokonanym polu zostawiła m.in. Wisłę Płock, Cracovię, Wartę Poznań czy Stal Mielec, a więc ekipy, które zimować będą w górnej połowie tabeli. Jak pokazują liczby, aby tego dokonać czerwono-biało-czerwoni musieli spełnić jeden ważny warunek – strzelić gola jako pierwsi.
W siedemnastu spotkaniach Widzew dziesięciokrotnie otwierał wynik i w dziewięciu przypadkach oznaczało to dla niego zwycięstwo. Tylko raz, na otwarcie sezonu, nie potrafili utrzymać korzystnego rezultatu i pojedynek w Szczecinie przegrali 1:2, mimo iż prowadzili po golu Bartłomieja Pawłowskiego. W pozostałych starciach zawsze „dowozili” trzy punkty, robiąc to w pewnym stylu – ani przez moment nie pozwalając rywalom na strzelenie choćby wyrównującej bramki, dającej im chwilowy remis. Wyłączając mecz z Pogonią, trafienie na 1:0 zawsze oznaczało trzypunktową zdobycz. To także duża sztuka.
Mecze Widzewa, w których pierwszy strzelał gola:
Pogoń Szczecin 1:2
Jagiellonia Białystok 2:0
Warta Poznań 1:0
Wisła Płock 2:1
Cracovia 2:0
Stal Mielec 3:0
Piast Gliwice 2:1
Zagłębie Lubin 3:0
Miedź Legnica 1:0
Korona Kielce 1:0
Drugą zaskakującą prawidłowość dojrzymy, gdy odwrócimy sytuację. Łodzianie jesienią doznali sześciu porażek i wyłączając wspomniane spotkanie z 1. kolejki, za każdym razem pierwsi tracili gola. Idąc jeszcze dalej należy zauważyć, że w minionej rundzie RTS nie zdobył nawet punktu, gdy to rywale otwierali wynik! Obok Rakowa Częstochowa to jedyna taka drużyna w Ekstraklasie – lider także przegrywał wtedy, gdy bramkę na 1:0 strzelali przeciwnicy. Z tą różnicą, że byli w takiej sytuacji tylko dwa razy.
Mecze Widzewa, w których pierwszy tracił gola:
Lechia Gdańsk 2:3
Legia Warszawa 1:2
Lech Poznań 0:2
Górnik Zabrze 0:3
Radomiak Radom 1:3
Jeśli chodzi o dwa brakujące mecze, to w nich również widać czytelny układ. Oba zremisowane pojedynki (z Rakowem i Śląskiem Wrocław) zakończyły się wynikiem bezbramkowym. Można więc pokusić się o teorię, że zespół Niedźwiedzia nie wykazywał jesienią tzw. widzewskiego charakteru, skoro ani razu nie udało mu się „oszukać przeznaczenia” i zmienić losów spotkania. To oczywiście stwierdzenie tylko częściowo prawdziwe, ponieważ w wielu starciach widzewiacy musieli włożyć wiele zaangażowania, determinacji i wiary we własne umiejętności, by po ostatnim gwizdu sędziego cieszyć się z punktów. Trudnych momentów przecież nie brakowało, a potyczki w Grodzisku Wielkopolskim, Mielcu czy Kielcach wcale nie musiały skończyć się w taki sposób.
Z drugiej strony Widzew wielokrotnie w swej historii potrafił odwracać losy meczów. Koronnym przykładem jest oczywiście pojedynek przy Łazienkowskiej z 1997 roku, ale tego typu zdarzeń znalazłoby się o wiele więcej. Być może kolejnego doczekamy się wiosną, a nawet jeśli nie, to nikt nie będzie miał drużynie tego za złe, jeśli będzie plasować się w tabeli tak wysoko, jak teraz.
Musimy nauczyć się tzw. gonić wynik. My gdy przeciwnik strzela pierwszy gola, za bardzo się odsłaniamy. Trzeba nauczyć się trzymać ciśnienie, grać konsekwentnie swoje i szukać szansy, nie atakując kompletnie całą drużyną. U nas te gole często padały z kontry, gdy my usilnie graliśmy wysokim pressingiem.
Typowa ekstraklasa, pierwszy gol to 80 procent sukcesu w całym meczu
Prawda też jest taka ze aniw Poznaniu ani u siebie z Lechią, Ległą czy Radomiakiem nie chciało wpaść… ani razu nie zasłużyliśmy na porażkę w tych meczach ale.stalo się…
Odwrotnie było też w Mielcu czy Grodzisku gdzie nie zasługiwaliśmy na 3pkt mimo zwycięstw.
OT Piłka kopana… nie zawsze sprawiedliwa