Pracownik klubu o kibicu: „P…lony dureń”

6 kwietnia 2015, 12:44 | Autor:

mail_Bączyński

W Widzewie absurd goni absurd i nic już – wydawałoby się – nie może dziwić. A jednak! Najpierw klub ogłosił niekonwencjonalny sposób dystrybucji biletów zaproszeń na mecze w Byczynie, a gdy jeden ze zniecierpliwionych kibiców dopytywał, został…zbluzgany! Do absurdu dołączyło więc spore chamstwo.

Nie będziemy robić z fanów świętych, sam autor maila na klubową skrzynkę w niezbyt kulturalny sposób wyraził swoje niezadowolenie z komunikacji z działaczami. Nie oznacza to jednak, że osoba odpowiadająca mu z ramienia klubu, ma prawo używać zwrotów, jakie w tej korespondencji padły. Ale po kolei.

Przed świętami na oficjalnej witrynie opublikowano komunikat zawierający instrukcję, jak obejrzeć mecz w Byczynie. Każdy chętny zobowiązany został do wysłania specjalnego wniosku, w którym zadeklarować miał ofertę wsparcia klubu – w zamian otrzymać mógł zaproszenie na spotkanie z Termaliką. Chyba, że w ciągu 24h mail zwrotny nie przyjdzie – wówczas będzie to oznaczało, że delikwent nie jest mile widziany na kameralnym obiekcie.
Jeden z kibiców postanowił wysłać taki wniosek i nie doczekał się odpowiedzi w określonym czasie, więc postanowił napisać pod podany adres mailowy i wylać swoje żale, dziękując już za zaproszenie i wycofując wniosek.

Użycie w mailu zwrotu „gamonie” i „nieudacznicy” były niezbyt przyjemne, ale na pewno nie stanowiły żadnej wielkiej obrazy – co najwyżej przykrej recenzji działań klubu. Inaczej odczuł to niejaki Andrzej Bączyński (nie kojarzymy tego człowieka z pracy w klubie, ale nie musimy znać wszystkich), który postanowił odpowiedzieć na gorzkiego maila. Jegomość Bączyński stwierdził w kpiącym tonie, że klub nie odpowiadał na wnioski, bo jego pracownicy spędzają święta (wystarczyłby w sumie taki argument – jest w pełni logiczny). Wyraził też ironicznie wielkie niezadowolenie, że „jakiś p….lony dureń truje mu dupę z byle zasranego powodu” (pisownia oryginalna).

Cóż, pan Bączyński idealnie wpisuje się w obraz cackowej świty, pełnej chamstwa, pogardy dla kibica i buty. W normalnej korporacji – a a taką chce uchodzić firma Sylwestra Cacka – pracownik za taki sposób komunikacji z klientem, nawet agresywnie nastawionym, natychmiast pakowałby swoje zabawki i na drugi dzień meldował w Urzędzie Pracy. A tak pana Bączyńskiego czeka pewnie nagroda i uścisk dłoni Prezesa. Aż brakuje słów…

Żądamy wyjaśnienia ze strony Widzewa, czy Pan Bączyński jest pracownikiem klubu. Jeśli nie, to dlaczego korzysta od ze skrzynki mailowej z domeną ks-widzew.pl i używa nazwy klubu w podpisie. Może także jest jedynie wolontariuszem?! Czekamy także na informacje o tym, jakie konsekwencje spotkały tego człowieka.