W. Stawowy: „Wiem, że na razie nie wywiązuję się z roli”
27 marca 2015, 21:40 | Autor: RyanZa niespełna 24 godziny piłkarze Widzewa wybiegną na boisko w Ostródzie, by walczyć o pierwsze tej wiosny ligowe zwycięstwo. Wojciech Stawowy, w krótkiej rozmowie z WTM, mówi o planach na sobotnie spotkanie oraz o tym, jak pracuje nad utrzymaniem w drużynie odpowiedniego nastawienia, w kontekście kłopotów klubu.
– W trzech pierwszych meczach Pański zespół występował w zbliżonym składzie, a zdobył zaledwie punkt. Czy przewiduje Pan jakieś większe zmiany w wyjściowej jedenastce, czy stawia na cierpliwość i stabilizację?
– Na pewno nie zagra Tomek Lisowski i choćby z tego powodu jesteśmy zmuszeni na korektę w składzie. Przy ustalaniu składu ważna jest także aktualna dyspozycja zawodników w tygodniu poprzedzającym mecz i przede wszystkim to decyduje, kto wybiegnie na boisko. Cierpliwość i stabilizacja są ważne, a my wiemy, że nerwowo nic nie można zmieniać, choćby z powodu pracy, jaką wykonywaliśmy przez dłuższy okres czasu.
– Naturalnym zmiennikiem dla Lisowskiego wydaje się być Bartosz Brodziński, który grał na lewej obronie w sparingach. Piłkarz ten jednak na razie nie wywalczył sobie miejsca w 18 meczowej. Kogo możemy spodziewać się jutro?
– Nie jest to żadna tajemnica – za Tomka wystąpi Konrad Wrzesiński. Lisowski zrobił w meczu z Arką coś, czego zawodnik doświadczony nie może robić i sam się ukarał tym, że nie wystąpi w najbliższych meczach. Nie jest również wykluczone, że Konrad Wrzesiński będzie grał już na stałe. Za głupie kartki się płaci. Na pewno jak Tomek wróci po pauzie, to rywalizacja będzie większa i mnie jako trenera może to cieszyć. A on musi pamiętać, że trzeba być na boisku odpowiedzialnym. Rozmawialiśmy o tym w zespole i liczę, że podobna sytuacja się już nie powtórzy.
– Stomil ma spore problemy organizacyjno-finansowe, czyli występuje w tym klubie podobna sytuacja, jak w Widzewie. Drużyna ta osiąga jednak bardzo dobre wyniki, w przeciwieństwie do łodzian. Dlaczego?
– Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, ale warto zaznaczyć, że tak jest na chwilę obecną. Runda wiosenna dopiero się rozpoczęła i ta sytuacja może się zmienić. Na pewno Stomil nie musiał zimą dokonywać takich zmian, jakie nastąpiły w Widzewie. Mówię np. o stylu i sposobie grania, a co działo się u nas. Poza tym Stomil jest od dłuższego czasu w górnej części tabeli, a to ma wpływ na strefę mentalną zawodników. Inaczej jest kiedy zespół znajduje się w takiej sytuacji, a inaczej kiedy ma się nóż na gardle.
– Jak radzi Pan sobie z rolą opiekuna widzewiaków w sytuacji, gdy ze strony właściciela klubu padają słowa, że spłacenie układu, a co za tym idzie dalsze istnienie spółki, jest zagrożone?
– Zupełnie nie ma to wpływu na naszą pracę. Wychodzę z założenia, że każdy musi zająć się swoją działką pracy, a moją rolą jest przygotowanie drużyny do meczów i wiem, że na razie nie do końca się z tego wywiązałem, bo nie wygrywamy. Ale my jako zespół robimy wszystko, aby Widzew zaczął zwyciężać i tym samym utrzymał się w I lidze, w co wierzymy. Podobnie myślą zawodnicy. Nie jesteśmy od komentowania tego typu spraw. Mam zaufanie do Prezesa Cacka, jesteśmy na bieżąco w kontakcie. Wiem, że tak samo jak wszyscy oczekują od nas zwycięstw, tak wszyscy oczekują od Prezesa, aby w Widzewie było dobrze. Trzeba ufać ludziom, a o tego typu sprawach rozmawiać po zakończeniu sezonu.
– Jakiego meczu oczekuje Pan w sobotę, czego oczekuje po rywalu?
– Jakiej by Stomil nie przyjął taktyki, to my i tak przede wszystkim myślimy o sobie. Wierzę w złość sportową mojej drużyny, która chce wygrać i wrócić do Łodzi z trzema punkami. Kto by nie wybiegł na boisko, ten wie o co gra. Każdy z nas trenerów i zawodników jest w to zaangażowany.
Rozmawiał Ryan