Maciej Krakowiak Superstar

21 marca 2015, 22:05 | Autor:

Po meczu z Arką obecny na konferencji prasowej Wojciech Stawowy nie ukrywał, że zdobyty dziś punkt nie przysporzył jemu i drużynie wiele radości. Patrząc jednak na przebieg spotkania, to właśnie widzewiacy powinni odetchnąć z ulgą, bo remis zawdzięczają dużej dawce szczęścia i świetnej postawie Macieja Krakowiaka.

Przed startem rudny wydawało się, że bramki Widzewa strzec będzie Matko Perdijic. Chorwat dobrze zna styl gry preferowany przez Stawowego, więc wydawało się, że to na niego postawi znajomy z czasów pracy w Cracovii. Wybór padł jednak na Krakowiaka, który trzema wiosennymi występami udowodnił, że była to słuszna decyzja.

„Krakus” co prawda dopiero w trzecim spotkaniu zdołał zachować czyste konto, ale trzy poprzednie gole wpadały do jego siatki bez najmniejszego przewinienia golkipera. Mało tego, i w Jaworznie i w Ząbkach łodzianin bronił bardzo solidnie, ratując zespół przez wyższymi porażkami.

Przeciwko Arce zagrał jednak koncertowo. Już do przerwy gdynianie powinni prowadzić z Widzewem, ale 22-latek popisał się świetnym refleksem i odbił piłkę uderzoną z powietrza przez Pawła Abbotta. W pierwszej połowie musiał też poradzić sobie z silnym strzałem Michała Nalepy i kilkoma ostrymi dośrodkowaniami. Po zmianie stron zaczęła się jednak prawdziwa „jazda”: bomba Marcusa da Silvy w krótki róg, techniczna główka Abbotta czy mierzone w okienko uderzenie Bartosza Ławy. Z każdej z tych opresji Krakowiak wychodził obronną ręką, a gdy nie dawał rady, to pomagało mu szczęście. Słupek obił Krzysztof Sobieraj, a poprzeczkę Nalepa – przy tym drugim strzale pokonać widzewiaka powinien też Ława, ale dobitka głową z kilu metrów przeszła obok słupka. Na pochwałę zasługuje też spokój przy wyprowadzaniu piłki z piątego metra, zawsze krótko, wciąż w gotowości na podanie zwrotne od atakowanego pressingiem kolegę.

Maciej Krakowiak zostawił dawno za sobą nieudaną przygodę w Opolu i ma bez wątpienia swoje pięć minut. Podobnie było przed rokiem, gdy rundę życia zaliczał Patryk Wolański, o którego postawę obawiano się wówczas nie mniej, niż teraz o „Krakusa”. Cieszymy się z dobrej postawy skromnego i pracowitego Maćka, ale jedno nas niepokoi – dlaczego w drużynie, która rozpaczliwie broni się przed spadkiem i musi atakować, znów najlepszym piłkarzem jest bramkarz?!