Lisowski vs Hajto, czyli kulisy meczu w Jaworznie

15 marca 2015, 16:16 | Autor:

Tomasz_Hajto

Na czas budowy nowego stadionu w Tychach GKS rozgrywa swoje spotkania w Jaworznie. To obiekt należący formalnie do drużyny Victorii, ale korzysta z niego także nieco zapomniana już Szczakowianka, z którą Widzew mierzył się w poprzedniej dekadzie. Stadion lekko zapuszczony, z dwiema trybunami i charakterystycznym umiejscowieniem lóż prasowych bardzo blisko ławek rezerwowych, zwłaszcza tej gospodarzy. Dzięki temu byliśmy wczoraj świadkami wielu barwnych zdarzeń i trenerskiej „kuchni”.

Obaj trenerzy byli bardzo aktywni, przez cały mecz stojąc przy linii bocznej boiska i wykrzykując do swoich piłkarzy różne wskazówki, bądź tzw. opierdole. Częściej obrywało się tyszanom, Hajto co chwilę miał pretensje do zawodników, Stawowy natomiast ograniczał się do podpowiedzi, najczęściej do Mariusza Rybickiego, by ten grał mniej szeroko. W pewnym momencie trenerzy Widzewa (bo jak z procy wyskoczył też Krzysztof Przytuła) impulsywnie starali się wytłumaczyć Davidowi Kwiekowi, że ten nie próbował strzelać, tylko szukał do końca podania.

Najciekawiej było jednak w drugiej połowie, gdy w sąsiedztwie ławki GKS często przebiegał Tomasz Lisowski. Między lewym obrońcą a Tomaszem Hajto dochodziło do różnych utarczek, a pod sam koniec meczu „Lisek” usłyszał od trenera hasło: „Zamknij ryj, frajerze”. Co tak wzburzyło byłego piłkarza m.in. Schalke 04 czy MSV Duisburg? Chwilę wcześniej doszło do zderzenia jednego z tyszan z Mateuszem Jańcem, po którym rywal po aktorsku upadł i leżał czekając na gwizdek. Lisowski krzyknął do Jańca, zastanawiającego się nad wybiciem piłki na aut: „Zostaw, niech leży!”. Widzewiak miał rację, bowiem zawodnik GKS chciał cwaniacko wymusić rzut wolny, ale Hajto nie podzielał tego zdania.

Sprawa miała swój ciąg dalszy na konferencji prasowej z udziałem obu trenerów. Tomasz Hajto, pytany o słowa Lisowskiego (widzewiak zarzucił w pomeczowym wywiadzie szkoleniowcowi, że z taką grą GKS nie utrzyma się w lidze), stwierdził, że lepiej będzie, jak obrońca skupi się na swojej drużynie. Tu akurat miał rację, ale później dodał, że piłkarze nie szanują trenerów, co wzbudziło nasz szeroki uśmiech. Po tym, jak nasłuchaliśmy się przez 90 minut wiązanek Hajty, nie wierzymy, że może takiego szkoleniowca ktokolwiek szanować, poza krupierami w kasynach, którym za to płacą.