M. Dróżdż: „Do tej chwili jestem zadowolony z transferów”

W poniedziałek, na antenie Widzew TV, wyemitowany został program, w którym podsumowano przygotowania do nowego sezonu. Wzięli w nim udział członkowie zarządu Widzewa Łódź, czyli prezes Mateusz Dróżdż oraz wiceprezes Michał Rydz. Nie mogło oczywiście zabraknąć tematu transferów, także tych niezrealizowanych.

Szef łodzian zdradził, że większość zaplanowanych ruchów udało się zrealizować. „Generalnie jesteśmy zadowoleni, ale zawsze mogło być lepiej. Musimy jednak pamiętać, w jakim miejscu jesteśmy, z jakiej pozycji startujemy. To jest ważne. Mówiliśmy, że zrealizujemy od siedmiu do dziewięciu transferów, na ten moment zrobiliśmy siedem. Julka też w to wliczam, gdyż trzeba było za niego zapłacić. Tylko jednego transferu nie udało nam się dopiąć, drugim był Bartosz Śpiączka i tyle. Pozostałe nazwiska były numerami jeden na naszej liście. Dla mnie priorytetem było ściągnięcie Polaków i to takich, którzy mogą być sprzedani. Ważne, żeby Widzew o tym także pomyślał. Czy jestem zadowolony z transferów? Do tej chwili jestem” – stwierdził prezes.

A jak wyglądały kulisy ściągnięcia do klubu Jordiego Sancheza i Jakuba Sypka? „Śpiączka nie do końca był naszym wyborem numer jeden. Sanchezem byliśmy zainteresowani o wiele wcześniej, nawiązaliśmy z nim kontakt, dzięki czemu udało się podpisać klauzulę do umowy, że jeśli przyjdzie oferta z Polski, to on odejdzie za darmo. Nie było tak, że wzięliśmy pierwszego lepszego. Jeżeli zaś chodzi o Jakuba Sypka, to widzę trochę bezmyślnych opinii. To jest nasze trzecie podejście pod niego, to jeden z większych talentów w Zagłębiu. Ktoś powie, że znowu Zagłębie i znowu Lech, ale ja chciałbym, żeby nasza Akademia też produkowała takie talenty. Apeluję do kibiców, żeby swoje opinie wydawali dopiero po występach zawodnika. Ja uważam, że jeśli on będzie grał tak, jak ja to pamiętam, to będziemy mieli z niego wiele pociechy. Mogę zdradzić, że gola oraz asystę dla Widzewa on już zanotował” – usłyszeliśmy podczas programu.

Do Widzewa nie udało się zaś sprowadzić reprezentanta Czarnogóry, Vukana Savićevicia. „Wysypał się nam ten transfer. Savićević miał kupiony bilet do Polski, ale na ostatniej prostej wszystko padło. To reprezentant Czarnogóry i to jest ten temat, który był dla nas priorytetem. Jego się nie udało zrealizować, resztę się udało. Kibice od nas oczekują w temacie transferów, więc ja zadam im pytanie, czy mamy zachowywać się jak nasz sąsiad i robić te transfery, czy tak jak Widzew wcześniej i zaczynać od IV ligi, czy jednak od I. Oczywiście, chcemy zostać w Ekstraklasie, ale musimy brać pod uwagę wszystkie opcje. Chcemy budować ten klub mądrze, profesjonalnie, a nie robić na rympał i później próbować z tego wybrnąć” – wyjawił szef klubu.

Przy al. Piłsudskiego interesowali się także dwoma młodzieżowcami z I ligi, a więc Olafem Kobackim i Patrykiem Szwedzikiem. „Interesowaliśmy się jeszcze Patrykiem Szwedzikiem, ale GKS Katowice nie zgodził się na nasze warunki zapłaty. Jeśli chodzi o I ligę, pytaliśmy też o Olafa Kobackiego, jednak finansowo, to był temat dla nas nierealny” – wyjawił prezes Dróżdż.

Co ciekawe, klubowi proponowany był Yaya Sanogo, kilka lat temu grający w Arsenalu oraz młodzieżowej reprezentacji Francji, jednak temat ten nie został podjęty. „On przez rok nigdzie nie grał, więc nie chcieliśmy brać kogoś tylko za jego nazwisko” – podsumował sternik łodzian.