T. Stamirowski: „Wiemy, jakie ogniwa trzeba wzmocnić”

Zakończona w ubiegły weekend runda jesienna była pierwszą, gdy Widzew Łódź funkcjonuje pod rządami posiadającego pakiet większościowy akcji spółki Tomasza Stamirowskiego. Właściciel czterokrotnego mistrza Polski wziął udział w śniadaniu opłatkowym, gdzie pokusił się o podsumowanie minionego okresu. W jaki sposób?

Stamirowski przyznał, że wynik osiągnięty przez łódzki zespół jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem. „Ta runda jest powyżej oczekiwań. Patrząc na punkt startowy, osiągnięty przez nas wynik jest bardzo dobry i stwarza realne szanse walki o awans. Po cichu spodziewałem się tego, bo w sercu zawsze wierzę, że będziemy wygrywać, ale podchodząc do tematu jako realista, to nie bez powodu mówiliśmy, że naszym celem jest miejsce w szóstce. W lidze jest sporo mocnych zespołów, a proces budowy naszej drużyny nie jest zakończony. Cieszymy się z tego, co jest. Dla mnie fantastyczną sprawą są bramki, których zdobyliśmy już więcej niż w poprzednim sezonie. Podoba mi się ta zmiana stylu” – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami.

W drugiej części rundy jesiennej podopieczni Janusza Niedźwiedzia zaczęli spisywać się nieco gorzej, przez co spadli z pierwszego na drugie miejsce. Co było tego przyczyną? „Pamiętajmy, że na końcu rundy graliśmy z dużo silniejszymi rywalami, a mecze z ŁKS czy Miedzią były dobre w naszym wykonaniu. Druga kwestia to kontuzje. Patrząc choćby na spotkanie z Podbeskidziem, było doskonale widać, jak nam brakuje tyłu czy środka pola. Gorsze wyniki to kombinacja tych dwóch elementów, trzeci to zmęczenie, zwłaszcza u młodzieżowców. Żałuję tylko porażki z Resovią, bo powinniśmy tam co najmniej zremisować, a poza tym nie mam żadnych uwag co do zaangażowania piłkarzy. Oczywiście, człowiek chciałby gwiazd, które przechylałyby wynik w takich starciach, jak ostatnio z Chrobrym” – usłyszeliśmy.

Czy w zimowym okienku można spodziewać się wielu ruchów przychodzących do Widzewa? „Żadnego klubu nie stać na utrzymanie najlepszych zawodników oraz ich zastępców na takim samym poziomie. Oczywiście myślimy o wzmocnieniach, to jest kwestia możliwości i dostępu. Bezdyskusyjnie kontynuujemy budowę drużyny, zarówno na ten sezon, jak i na przyszły. Wiemy, jakie ogniwa trzeba wzmocnić. Będziemy robić wszystko, żeby to zrobić. Czy nam się uda, nie wiem, ponieważ na rynku transferowym nie wszystko zależy od nas, zwłaszcza że zimą niewielu piłkarzy jest teraz bez kontraktu” – powiedział podczas spotkania Stamirowski.

A jak właściciel ocenia swoje pierwsze pół roku w tej roli? „Trudno określać to jako spełnienie marzeń, bo moim marzeniem samym w sobie nie było to, żeby zostać właścicielem, a to, żeby Widzew znowu stał się tym naszym Widzewem. Od tego trzeba zacząć. Piłka nożna to jest trudny kawałek chleba, bo częściej jest się w środku czy z tyłu niż na szczycie. Oczekiwania są duże. Chcemy, żeby było jak najlepiej, ale to trochę potrwa. Nie ma co ukrywać, że w miejscu, w którym obejmowałem klub, było zachwianie i gdyby nie moja interwencja, to mielibyśmy problemy. Z pewnością nie cieszylibyśmy się z pozycji, w której jesteśmy” – dowiedzieliśmy się.

Stamirowski zdradził też, że klub wciąż szuka nowych sponsorów. „Szukamy oczywiście wsparcia. Ja swoje środki już określiłem i z tego się wywiązuję. Robimy wszystko, żeby znaleźć dodatkowe środki. Im więcej uda się zebrać, tym więcej zostanie wydane albo na zespół, albo na wzmocnienie klubu. Mamy kilka obszarów, w które trzeba zainwestować, jeżeli chcemy odnosić długoterminowe sukcesy, takie jak choćby analizy czy IT. Bezdyskusyjnie szukamy sponsorów, ale w tych czasach trzeba się trochę napracować, aby to zrobić” – dodał na koniec.