Oficjalnie: Tylak opuszcza zespół, ale w klubie zostaje

2 października 2014, 13:34 | Autor:

Włodzimierz_Tylak

Po nieco ponad trzech miesiącach pracy przy Piłsudskiego drużynę opuszcza Włodzimierz Tylak. Szkoleniowiec miał walczyć o awans, a zostawia zespół na przedostatnim miejscu w I lidze. Jego następcą będzie Rafał Pawlak, który wystąpił już w roli „strażaka” niemal równo rok temu. Tylak w klubie jednak pozostanie – w innej roli.

Nominacja dla Tylaka była bardzo dużym zaskoczeniem. Po rezygnacji Artura Skowronka wydawało się, że opieka nad drużyną przypadnie Przemysławowi Cecherzowi. W Widzewie uznano jednak, że odpowiednią osobą do pracy z młodymi piłkarzami będzie właśnie Tylak, w ostatnim czasie trener młodzieży, nauczyciel gimnazjum i opiekun kadry województwa łódzkiego.

Eksperyment, polegający na przetrwaniu w I lidze jak najniższym kosztem, nie mógł się udać. Włodzimierz Tylak źle rozpoczął swoją pracę w klubie i jeszcze gorzej ją skończył. W debiucie przegrał 1:2 z GKS Katowice, a w swym ostatnim występie przegrał 0:2 z Chojniczanką Chojnice. W jedenastu spotkaniach wygrał tyko raz – w Gdyni z Arką (2:1); pozostałe dziesięć pojedynków, to pięć remisów (wszystkie na własnym boisku) oraz pięć porażek (w tym jedna w Pucharze Polski). Drużyna strzeliła w tych meczach zaledwie siedem goli, straciła trzynaście.

Tylak niemal od początku swej pracy spotykał się z krytyką ze strony kibiców, która z każdą kolejną porażką nasilała się. Eskalacja napięć nastąpiła w ostatnim czasie – po dwóch ostatnich spotkaniach wyjazdowych (w Niecieczy oraz Chojnicach) na wracającego autokarem 64-letniego szkoleniowca czekali rozzłoszczeni fani. 

Zmiana na ławce trenerskiej Widzewa nie oznacza, że Włodzimierz Tylak żegna się z klubem. Zmieni się jedynie zakres jego obowiązków. Od tej pory zajmie się on koordynacją szkolenia przy Piłsudskiego. Być może będzie mieć to związek z chęcią poprawy sytuacji jeśli chodzi o wychowywanie talentów w Widzewie. Wszak Sylwester Cacek opowiadał kiedyś, że jego celem jest wychowanie w Łodzi drugiego Bońka