Oceny widzewiaków po meczu z Flotą
21 września 2014, 09:53 | Autor: RyanDrużyna Widzewa nie przestaje zawodzić. Znów na własnym stadionie tylko zremisowała, przedłużając tą przykrą passę do pięciu gier bez wygranej. Ponownie zawiodła taktyka lub jej realizacja, bo gdyby nie piękny, ale i szczęśliwy gol Piotra Mrozińskiego, łodzianie przegraliby z Flotą. Jak wypadli poszczególni zawodnicy?
Dino Hamzic:
Trudny w ocenie mecz Bośniaka. Z jednej strony bronił pewnie, szybko wychodził na przedpole i dobrze wznawiał grę, a z drugiej sprokurował rzut karny, którego na gola dla Floty zamienił Rafał Grzelak. Pod koniec meczu Hamzic dwa razy świetnie wybronił strzały z bliskiej odległości ratując nas przed porażką. Biorąc pod uwagę te interwencje oraz fakt, że w akcji z karnym, będąc nam na sam z Charlesem Nwaogu, nie miał wiele do zrobienia, damy mu niezłą notę.
Ocena: 7
Marcin Kozłowski:
Solidny występ, choć tym razem nie okraszony golem. Było co prawda blisko, ale piłka po jego strzale w pierwszej połowie nieznacznie minęła słupek bramki Darko Brljaka. Starał się grać mocno ofensywnie, w drugiej połowie był wręcz pomocnikiem, ale piłka go nie szukała. W obronie przydarzyło się kilka drobnych błędów, ale albo naprawiał je sam Kozłowski albo dobrze asekurował go Nowak. Należy podkreślić, iż mimo Sebastiana Olszara na karku, nie złapał czwartej kartki.
Ocena: 6
Krystian Nowak (piłkarz meczu):
Kolejny bardzo dobry występ Nowaka, w którym udowadnia on, że o klasę przerasta wszystkich kolegów z drużyny i zimą już go chyba w Łodzi nie będzie. W obronie był niczym profesor, który wręcz ośmieszał rywali zabierając im piłkę z dziecinną łatwością. Trochę mniej aktywny w rozegraniu, a to dlatego, że w środku pola to zadanie brał na siebie Dimitrije Injac.
Ocena: 7
Wolodymir Pidvirnyi:
Po czterech udanych występach „Włodkowi” przydarzył się jeden gorszy moment i odczuła to cała drużyna. To właśnie Pidvirnyi zrobił niepotrzebnie dwa kroki do przodu, podczas gdy cała formacja została w linii, i dzięki temu Nwaogu znalazł się sam przed Hamzicem, dając Flocie rzut karny. Potem Ukrainiec grał w miarę OK, ale pewności nie odzyskał już do końca meczu.
Ocena: 5
Cristian del Toro:
Zdarzało mu się kilka prostych błędów technicznych, co dla hiszpańskiego piłkarza powinno być sprawą bardzo rzadką. Niemniej to właśnie wrzutki del Toro stwarzały w pierwszej połowie największe zagrożenie pod bramką gości. W defensywnie było poprawnie, dlatego występ lewego obrońcy można uznać za w miarę udany.
Ocena: 6
Piotr Mroziński:
Tym razem stworzył duet środkowych pomocników z Dimitrijem Injacem i nawet nieźle się uzupełniali. Mroziński starał się zarówno rozbijać ataki gości, jak i samemu pomagać w konstruowaniu własnych. Często schodził do lewej strony szukając możliwości zagrania długiej piłki ze skrzydła. Przyzwoity występ kapitana okraszony został pięknym golem z 30 metrów. Gdyby nie to trafienie, Widzew zapewne przegrałby z ekipą ze Świnoujścia.
Ocena: 7
Dimitrije Injac:
Zagrał nieco lepiej, niż w ostatnich dwóch spotkaniach. Starał się być aktywny, pokazywał kolegom przy podaniach i samemu brał na swoje barki ciężar rozgrywania piłki. Inna sprawa, że wychodziło mu to dość przeciętnie i mimo dobrego przeglądu pola i niezłej techniki użytkowej Inajc nie stworzył żadnych groźniejszych sytuacji.
Ocena: 6
Boris Dosljak:
Mówiło się, że po tym, jak Czarnogórzec dobrze prezentował się w tygodniu na treningach, może być przydatni zespołowi w meczu ligowym. Oczekiwania jednak nie sprawdziły się, bowiem Dosljak zagrał bardzo słabe zawody. Praktycznie każdemu jego kontaktowi z piłką towarzyszyła nerwowość, która psuła jego akcje. Bezradne strzały Panu Bogu w okno są tego najlepszym przykładem.
Ocena: 4
Mateusz Janiec:
Zagrał ni to na ofensywnym pomocniku, ni to na środku. Podobnie, jak Dosljak, zagrał słabo. Niewiele dawał drużynie jakości, psuł większość podań i nie potrafił wygrać pojedynku jeden na jeden z bocznym obrońcą. Z jego formy nie był też zadowolony Włodzimierz Tylak, bo nie wypuścił już Jańca na druga połowę.
Ocena: 4
Konrad Wrzesiński:
Wrzesiński zagrał, jak zwykle. Robił sporo wiatru, starał się wykorzystywać swoją szybkość, ale brakowało mu dokładności. Gdyby lepiej dośrodkował piłkę do osamotnionego w polu karnym Mateusza Brozia, pewnie cieszylibyśmy się z braki, a tak na Piłsudskiego słychać było jedynie jęk zawodu. Jako skrzydłowy z niezłym „depnięciem” wymagamy od niego więcej precyzji.
Ocena: 5
Adam Duda:
Znów nie dostawał zbyt wielu piłek, ale kilka podań w okolicach pola karnego do niego posłano. Duda marnował jednak każdą z nich: albo strzelał niecelnie, albo nie umiał dobrze przyjąć, albo po obróceniu się z rywalem nie miał już siły, by jeszcze kontynuować atak. Piłka go nie szuka, a jak już znajdzie, to szybko mu ucieka.
Ocena: 5
Rezerwowi
Mateusz Broź:
Wszedł po przerwie, zastępując Jańca. Początek miał udany, był aktywny w ataku kilka razy strzelał, raz omal nie trafił w długi róg bramki Brljaka. Z każdą kolejną akcją było jednak coraz gorzej, a „puste” dośrodkowania w aut pod koniec meczu doprowadzały do szewskiej pasji. Broź musi nauczyć się, że przed zagraniem należy podnieść głowę, by móc dostrzec jak ustawieni są partnerzy. Ale jak ma przyswoić to 26-latek, skoro nie nauczył się tego w juniorach?
Ocena: 5
Rafał Augustyniak:
Jeden z dwóch najskuteczniejszych zawodników w tym sezonie wszedł dopiero po godzinie gry i ustawiony został w przodzie. Pomysł nie najgłupszy, bo w wielu zespołach wysocy defensorzy przesuwają się pod koniec meczu do ataku, żeby gonić wynik. Podstawowy warunek takiej koncepcji jest jednak taki, że skrzydłowi muszą w pole karne wrzucać dużo piłek, by taki Augustyniak mógł zrobić różnicę pod bramką rywala. Tych niestety kolejny raz było jak na lekarstwo i „August” był praktycznie niewykorzystany.
Ocena: 5
David Kwiek:
Zagrał ostatni kwadrans i podobnie, jak Broź, miał niezły początek, by z każdą kolejną akcją obniżać loty. Udokumentowaniem jego występu było wykonanie rzutu wolnego w 76 minucie, po którym piłka uderzona od strony trybuny krytej zamiast polecieć do bramki, wyszła na aut pod „Prostą”… Na mały plus dwa dobre przechwyty i złapana kartka dla rywala po faulu na Kwieku.
Ocena: 5
Trener
Włodzimierz Tylak:
Mijają tygodnie, zmieniają się numery kolejek i przeciwnicy, a gra wygląda tak samo. Widzew kompletnie nie ma pomysłu na grę ofensywną. W momencie, gdy trzeba przeprowadzić atak pozycyjny, formacje są za daleko od siebie, i tworzy się dziura na 30 metrze. Wobec tego łodzianie próbują grac bokami, gdzie brak im umiejętności 1 na 1. Trener znów pytany przez nas na konferencji prasowej o to, gdzie widzi braki, które natychmiast należy uzupełnić, by zacząć wygrywać, nie umiał wskazać na żaden konkret. Próbował wciskać nam jedynie kit (no chyba, że sam w to wierzy), że drużynie brakuje skuteczności. Trenerze, żeby zwalić winę na skuteczność, trzeba tworzyć sytuację, a tych jest po 3-4 w meczu, i to na swoim boisku! Nie wiemy już czy śmiać się z poczynań Włodzimierza Tylaka czy płakać. Może kuluarowe plotki są jednak prawdziwe i to nie jego należy rozliczać z wyników, tylko Grzegorza Bakalrczyka, skoro Tylak nie ma pojęcia o czym mówi i wymyśla coraz to bardziej absurdalne wymówki? Kuriozalna była też sytuacja z posadzeniem na ławce Augustyniaka, o czym szerzej pisaliśmy już TUTAJ.
Trochę na siłę szukamy plusów: ściągnięcie z boiska faktycznie najsłabszych Dosljaka i Jańca. Tylko co z tego?
Ocena: 4