Oceny widzewiaków po meczu z Chrobrym

18 marca 2021, 08:30 | Autor:

Za widzewiakami kolejny ligowy mecz. Tym razem udało się zgarnąć trzy punkty, ale postawa piłkarzy na boisku pozostawiała wiele do życzenia. Najbardziej w oczy rzucała się nieporadność pod bramką rywali i duże problemy w kreowaniu akcji. Jak po każdym spotkaniu oceniliśmy podopiecznych Enkeleida Dobiego.

Jakub Wrąbel:
Po spotkaniu z Odrą pisaliśmy, że był właściwie bezrobotny. W porównaniu do starcia z Chrobrym, to w Opolu bramkarz Widzewa miał prawdziwą harówkę. Piłkarze z Głogowa nie oddali choćby jednego celnego strzału na bramkę łodzian. Jego aktywność ograniczyła się jedynie do kilku kontaktów z piłką, gdy musiał wznawiać grę. Ma już na swoim koncie pięć występów w widzewskiej koszulce i aż trzy czyste konta. W dodatku potrafi bardzo dokładnie wprowadzić futbolówkę do gry, a to w ostatnich latach było bolączką łódzkich golkiperów.
Ocena: 7

Łukasz Kosakiewicz:
Zaliczył jeden z najgorszych występów w tym sezonie. Oczywiście wcześniejsze też nie były jakieś nadzwyczajne, ale ten zapadnie na długo w pamięci kibiców, zwłaszcza w zakresie przeciągniętych dośrodkowań, bo tych było aż nadto. Nie stanowiłoby to problemu, gdyby tych dobrych też było sporo, a ich akurat nie uświadczyliśmy. Może poza dwoma próbami – przy pierwszej rzut karny wywalczył Krystian Nowak, zaś przy drugiej bliski powodzenia był Daniel Tanżyna. To jednak trochę mało jak na zawodnika, który na co dzień biega po pierwszoligowych boiskach. „Ozdobą” spotkania był jego strzał, którym trafił samego siebie. Prawdopodobnie na samym końcu zmienił decyzję i chciał dośrodkowywać, ale rzadko można obserwować takie widowiskowe pomyłki. Szczególnie na poziomie centralnym.
Ocena: 3,5

Krystian Nowak (piłkarz meczu):
Znowu zagrał świetne zawody. Znajdą się przeciwnicy tej tezy, bo Chrobry tego dnia w ofensywie nie wyglądał jak profesjonalna drużyna piłkarska, ale jak mówił wielki Kazimierz Górski: „Tak się gra, jak przeciwnik pozwala”. To głównie zasługa defensywnych piłkarzy, że rywale nie potrafili przedostać się pod ich pole karne. Nowak w swoich boiskowych poczynaniach był bezkompromisowy. Nie odpuszczał przeciwnikom nawet na sekundę. W dodatku często musiał naprawiać błędy swojego kolegi z zespołu, który biegał po jego prawicy. I co najważniejsze, to po jego główce niefortunnie interweniował Robert Mandrysz.
Ocena: 7,5

Michał Grudniewski:
Nie odstawał właściwie w żadnym stopniu od Krystiana Nowaka. Miał też troszkę łatwiejsze zadanie, bowiem boczny obrońca po jego stronie nie popełniał tylu błędów, co jego vis-a-vis z prawej. Bardzo dobrze wygląda współpraca dwójki łódzkich stoperów. Najbardziej cieszy brak drobnych pomyłek, które były prawdziwą zmorą w jesiennych bataliach. W końcówce meczu został zmieniony, bo jak sam zaznaczył, po kontuzji brakuje mu sił na rozegranie meczu w pełnym wymiarze czasowym. Raczej nie straci miejsca w jedenastce.
Ocena: 7

Kacper Gach:
Najczęściej podający w łódzkim zespole, ale większość zagrań skierowanych była do najbliższego kolegi z zespołu. Niemniej jednak, w jego grze było widać progres. Nie dawał się już tak łatwo mijać rywalom i nie gubił krycia. W akcjach ofensywnych nie brał za często udziału, a nawet jak brał, to nic z tego nie wynikało. Zresztą trudno wskazać piłkarza, z którego akcji w niedzielnym meczu coś wynikało.
Ocena: 5,5

Michael Ameyaw:
Próbował za wszelką cenę pchnąć grę łodzian, ale w każdej próbie czegoś brakowało. Jak nie kolegi w polu karnym, to zwyczajnie odrobiny dokładności. Gdyby tylko ciężar rozgrywania akcji był równomiernie rozłożony, to skuteczność zagrań tego skrzydłowego prawdopodobnie byłaby wyższa. Od kiedy w kadrze jest Piotr Samiec-Talar, to gra Ameyawa cieszy oko. Młodemu skrzydłowemu życzymy, aby ciągle utrzymywał wysoką formę i swoje dobre występy dokumentował bramkami, tak samo jak w niedawnych derbach Łodzi.
Ocena: 6

Bartłomiej Poczobut:
Efekt opaski kapitańskiej trwa w najlepsze. Drugi mecz z rzędu, w którym prezentuje solidny poziom. Oczywiście jego gra w ofensywie nie jest najwyższych lotów, ale jest to problem prawie całego zespołu. W defensywie nie ma sobie równych. Bardzo dobrze przesuwał się na boisku, doskakiwał szybko do rywala i ten nie miał za dużo miejsca, aby cokolwiek zrobić.
Ocena: 7

Patryk Mucha:
Był mniej widoczny niż zazwyczaj. Znowu bardzo dobrze spisał się w rozbijaniu ataków gości, ale nie dawał nic z przodu. Być może drugi mecz z rzędu bez straconej bramki doda mu więcej pewności siebie i będzie bardziej ochoczo włączał się do ofensywy.
Ocena: 5,5

Dominik Kun:
Gdyby grał tak w poprzednim sezonie, to możliwe, że nigdy by nie założył widzewskiej koszulki. Jest to doświadczony zawodnik na pierwszoligowym poziomie, a w niedzielę nie było absolutnie tego widać. Każde jego zagranie było przesiąknięte nerwowością, jakby na murawie znalazł się przypadkiem. Większość dośrodkowań nie odnajdywała adresatów, a prób dryblingu było jak na lekarstwo. Nie dał żadnych powodów trenerowi, aby ten wystawił go ponownie w pierwszym składzie.
Ocena: 4,5

Przemysław Kita:
Widać, że jeszcze nie jest w najwyższej formie i kontuzja odcisnęła na nim delikatne piętno. Tak czy owak, był jednym z najaktywniejszych piłkarzy Widzewa. W pierwszej połowie tylko on i Michael Ameyaw próbowali wyrwać zespół z marazmu. Jego dokładne podanie na wolne pole zmarnotrawił Paweł Tomczyk, który złamał linię spalonego. O wiele lepiej wyglądała współpraca z Marcinem Robakiem i może niebawem ta dwójka ponownie wybiegnie razem na boisko od pierwszej minuty.
Ocena: 6,5

Paweł Tomczyk:
Bardzo mocno walczył o miano najgorszego zawodnika meczu, ale na finiszu pozwolił się wyprzedzić Łukaszowi Kosakiewiczowi. Byłoby to dla niego drugie takie „wyróżnienie”, bo pierwsze dostał po spotkaniu w Opolu. Długimi momentami był niewidoczny, a jak już się pokazywał, to zazwyczaj był za ostatnim obrońcą. Oczekiwania względem tego napastnika po okresie przygotowawczym były duże, a ligowa rzeczywistość szybko je zweryfikowała.
Ocena: 4

REZERWOWI

Marcin Robak:
O tym, że wykorzystać rzut karny nie jest łatwo, przekonaliśmy się bardzo boleśnie w meczu z Odrą. Kapitan Widzewa udowodnił, że jest ekspertem w tym zakresie i nie dał szans Rafałowi Leszczyńskiemu na skuteczną interwencję, mimo że ten wyczuł zamiary strzelca i rzucił się w dobry róg bramki. Pomijając wykorzystanie jedenastki, to Robak ożywił grę. Po jego wejściu pojawiły się zalążki składnych akcji. Niewystawienie go w Olsztynie będzie dużym błędem.
Ocena: 7,5

Mateusz Możdżeń:
Czy zagrał gorzej od Patryka Muchy? Prawdopodobnie nie, bowiem defensywa w dalszym ciągu była szczelna i goście nie potrafili sforsować widzewskich zasieków. Czy zagrał lepiej? Też nie, bo mało co włączał się do akcji zaczepnych.
Ocena: 5,5

Mateusz Michalski:
Również miał duży wpływ na ożywienie gry łodzian w drugich czterdziestu pięciu minutach. Zagrał o niebo lepiej niż ten, którego zmienił. Zadanie nie było trudne, bowiem wystarczyło kilka razy minąć rywala i celnie podać do kolegi z drużyny.
Ocena: 6

Daniel Tanżyna:
Goście mieli problemy z przejściem linii środkowej boiska, a więc nie miał za dużo okazji do pokazania się. Zmienił zmęczonego Michała Grudniewskiego i dobrze wywiązał się z roli zmiennika. Szkoda tylko, że brakło mu kilku centymetrów przy jednym z dośrodkowań.
Ocena: 6

Marek Hanousek:
Cztery minuty to stanowczo za mało, aby pokazać swoje umiejętności. Wprowadzony na boisko, żeby ukraść zapewne kilka sekund i zagęścić środek pola. Oceny jednak za ten epizod nie wystawimy. Czekamy na występ w dużo większym wymiarze.
Ocena: brak

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa 6)
1 – najgorszy mecz w życiu
2 – poniżej wszelkiej krytyki
3 – fatalnie
4 – bardzo źle
5 – źle
6 – przeciętnie
7 – dobrze
8 – bardzo dobrze
9 – blisko perfekcji
10 – mecz życia

Metodologia oceniania:
Każdy zawodnik zaczyna mecz z wyjściową oceną 6. Po udanym zagraniu otrzymuje pół punktu, a jeśli jest to kluczowe dla przebiegu meczu (np. gol, asysta, ważne podanie lub istotna interwencja obronna), cały punkt. Analogicznie punkty są odejmowane po nieudanym zagraniu. Na koniec spotkania punkty są zliczane, tworząc finalną ocenę. Pod uwagę bierzemy tylko graczy, którzy spędzili minimum piętnaście minut regulaminowego czasu gry.

Subskrybuj
Powiadom o
19 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Adam
3 lat temu

Poczobut przypomina mi teraz (oczywiście sporo na wyrost) grę Gattuso. Zagryźć przeciwnika w defensywie, zabrać piłkę i podać do najbliższego swojego. Gattuso też miał problem z kreowaniem akcji do przodu;)

Łukasz
Odpowiedź do  Adam
3 lat temu

Po co szukać tak daleko? Po dwóch ostatnich spotkaniach przypomina mi Z. Wyciszkiewicza. Oby długo trzymał taką formę.

king
Odpowiedź do  Łukasz
3 lat temu

tylko Zbyszek strzelał gole i grał bardziej ofensywnie…TO JAK POROWNIANIE POCZOBUTA DO GATUSSO!!!

Gruppenfuhrer Wolf
Odpowiedź do  Łukasz
3 lat temu

Wyciszkiewicza? On w ofensywie przewyższał 90% dzisiejszego składu, a kondycji miał za dwóch. To był kawał piłkarza, myślę, że poradziłby sobie, nawet w dzisiejszym szybkim i siłowym futbolu. Btw, wie ktoś, co z nim?

Remo
Odpowiedź do  Gruppenfuhrer Wolf
3 lat temu

Zbyszek to była szóstka i ósemka w jednym… Nawet trener Smuda po latach przyznawał, że pozbycie się Wycisza z drużyny w roku 1997 było jego największym personalnym błędem w trenerskiej karierze.

Mr1910
Odpowiedź do  Gruppenfuhrer Wolf
3 lat temu

Dokładnie to był na swój sposób fenomen. U niego była równowaga między ofensywą i defensywą. Inaczej mówiąc miało się wrażenie, że daje się z siebie tak samo dużo w defensywie co w ofensywie. Jeden z moich ulubionych piłkarzy Widzewa lat 90 nawet mimo tego, że poszedł zarabiać do rywala z Al.Unii. Przykro było patrzeć jak obrywał śnieżkami na Widzewie…Z tego co wiem postawił na bieganie i chyba startował nawet w maratonie. Nic dziwnego był nie do zajeżdżenia. Przydałby się dziś…tak jak Czerwiec, Michalczuk, Szymkowiak. Ci goście zawsze zostawiali całe zdrowie na boisku.

Widzewie Quo Vadis?
Odpowiedź do  Adam
3 lat temu

Jaka liga taki Gatusso :D

Tomek 66
Odpowiedź do  Adam
3 lat temu

Mnie Poczobut przypomina bardziej Kimmicha, Kosakiewicz – Pavarda, Możdżeń – Goretzkę, szybki Kun przypomina wolniejszego Leroya Sane, Tomczyk – Lewandowskiego. Nasz trener to istny Hansi Flick.

Odpowiedź do  Adam
3 lat temu

Tak kolego masz rację to taki typowy waleczny piłkarz

3 lat temu

Powiem tak : można oceniać w różny sposób piłkarzy i ich grę ale każdy z Nas pamięta różne mecze Widzewa na tym stadionie były i podobne z punktami i były piękne mecze bez punktów , dla piłkarzy kolejne doświadczenie a co najważniejsze z tego meczu to wygrana , Panowie piłkarze w Olsztynie obowiązkowo 3 punkty na co bardzo liczymy pozdrawiam Widzewiaków

Krzysztofpiastòw
3 lat temu

Kto wymyślił Kuna? Poważnie pytam.

Waldemar
Odpowiedź do  Krzysztofpiastòw
3 lat temu

Przekorny los

Jacek
Odpowiedź do  Krzysztofpiastòw
3 lat temu

A kto Tomczyka , Gacha i wspomnianego Kuna pytam też poważnie

Tomasz
3 lat temu

Tomczyk, Kun, Kosakiewicz to pilkarze, ktorych powinno sie bardzo szybko pozbyć, myśląc o 1lidze,nie mówiąc o ekstraklapie.
Chciałbym wiedzieć kto podjął decyzję o zakupie Tomczyka. Po jego technice i motoryce widać, ze to kopacz, a nie pilkarz.
Potencjal max na 2 ligę polską.
W Lechu pewnie Rutkowski napil sie kieliszek szampana, za zdrowie frajera, co go kupil.

Rob
3 lat temu

Super że Krystian gra na poziomie jakiego się po nim spodziewaliśmy, Grudniewski tez bardzo ładnie i przy Wrąblu w bramce nie ma takiego strachu przy każdym ataku przeciwników. A dobra defensywa to podstawa!

Slawo
3 lat temu

Ocena Kozakiewicza w porównaniu do Tomczyka jest raczej krzywdząca , Kosa przynajmniej próbował coś robić a Tomczyk to jak by go na boisku nie było, niech on idzie do rezerw i nie wychodzi już na ten piękny stadion jest w rezerwach młody zdolny chłopak Kmita , z niego było by Dużo więcej pożytku.

cuccuredu
3 lat temu

Wrąbel 7+1 za wyjście na 14m i wypiąstkowanie piłki w doliczonym czasie gry(94′)po długiej wrzutce w pole karne.

Jaco
3 lat temu

Kosa jesteś najlepszy od zawsze…

Mr1910
3 lat temu

No tak Kosakiewicz, Kun i Tomczyk najsłabsi na boisku, ale trener wie swoje…

19
0
Would love your thoughts, please comment.x