Łodzi nie stać na dwa silne kluby – odp.

26 lutego 2002, 00:00 | Autor:

Z dużym zażenowaniem i zdziwieniem przeczytaliśmy wypowiedź Pana Zbigniewa Bońka na temat konieczności połączenia dwóch łódzkich klubów: Widzewa i ŁKS-u, co wg niego miałoby być jedynym sposobem ratowania łódzkiej piłki. Jest nam tym bardziej przykro, że ten mało rozsądny pomysł, który de facto prowadzi do likwidacji Naszego Klubu, pada z ust człowieka z jednej strony wielce dla Klubu zasłużonego, a z drugiej strony, który sam bardzo dużo Widzewowi zawdzięcza. 

 

Uważamy, że wysuwanie takich pomysłów ma jedynie odwrócić uwagę opini publicznej od nieudolnych działań PZPN-u – nieudanej reformy ligi, (dzięki czemu np. niektóre drużyny tzw. grupy mistrzowskiej mogą w rundzie wiosennej grać składem złożonym z samych juniorów, a degradacja i tak im nie będzie grozić. Brawo Panie Prezesie), prawdopodobnego braku transmisji telewizyjnych z MŚ w paśmie ogólnodostępnym, czy wreszcie od chyba najgorszej w historii naszej piłki sytuacji finansowej prawie wszystkich klubów ligowych. Owszem, można powiedzieć, że winę za tragiczny stan finansów ponoszą przede wszystkim nieudolni działacze klubowi, jednak jeśli sytuacja ta osiąga tak wielką skalę (jedynie 3-4 kluby stabilne finansowo, a reszta na krawędzi bankructwa) to znaczy, że winę za to ponosi również centrala związku (a więc również Pan Boniek), która biernie się temu przygląda. W tej sytuacji najprościej, przy okazji plując i depcząc tradycję, zaproponować tak "wspaniałe" rozwiązanie, jakim jest fuzja. Wystarczy prześledzić losy poprzednich takich przedsięwzięć na polskiej scenie piłkarskiej żeby wyrobić sobie zdanie na temat sensowności pomysłu Pana Bońka. Niech Pan Prezes odpowie na pytanie: w jakich ligach (lub czy w ogóle istnieją) grają obecnie kluby, które również ratowano wg Pana "wspaniałej" metody: Polonia-Szombierki Bytom, KP Wałbrzych, Lechia-Olimpia Poznań, Lechia-Polonia Gdańsk, Sokół Tychy. Wszystkie te twory również miały być początkiem budowy piłkarskich potęg. Bardzo chętnie usłyszymy od Pana Prezesa choćby jeden przykład fuzji, który zakończył się sukcesem, tzn. gdy nowy klub stał się rzeczywiście silniejszy sportowo i finansowo od klubów, które się łączyły.

Ciekawi nas, dlaczego Prezes Boniek swoim pomysłem nie dzieli się w kraju swego stałego zamieszkania – we Włoszech. Podobno rzymskie Lazio jest w sporych kłopotach finansowych – niech również tam Nasz Wspaniały Prezes zaproponuje połączenie Lazio z Romą, a Włosi niechybnie wyślą go do psychiatry. Nie rozumiemy również dlaczego Prezes ogranicza się tylko do łódzkich klubów? Przecież można iść dalej we wprowadzaniu tych "cudownych" recept na sukces i połączyć wszystkie polskie kluby, które borykają się z kłopotami finansowymi. Wzorem NRD-owskiej ligi hokejowej powstałyby 2 silne kluby, które do złudzenia toczyłyby miedzy sobą boje o mistrzostwo. A jakie byłyby oszczędności, jak łatwo byłoby pozyskać możnych sponsorów – słowem same korzyści.

To oczywiście żarty a sprawa jest naprawdę poważna i przykra. Bo wg Pana Bońka nic nie znaczą niemal 100-letnie tradycje klubów, nic nie znaczą tysiące kibiców, dla których Klub to świętość. Mówiąc, że kibice ci szybko o swoich klubach zapomną i zaakceptują w ich miejsce jakiś nowy, sztuczny twór po bardzo się Pan myli, a twierdząc że przeciwko fuzji protestowałaby może setka najgłośniejszych i rozrabiających młodych ludzi obraża Pan tysiące kibiców, dla których Widzew to niemal religia. Kibice, w przeciwieństwie do piłkarzy, dla których przywiązanie do barw klubowych to obce pojęcie, wiedzą, co to honor i wierność. Dlatego Szanowny Panie Prezesie prosimy zapamiętać jedno – będziemy z Widzewem nawet jeśli miałby grać w B-klasie i nigdy nie pozwolimy, aby tacy ludzie jak Pan zniszczyli Nasz Klub.

Na koniec chcielibyśmy życzyć Panu Prezesowi, aby wziął się do uczciwej i rzetelnej pracy i nie uszczęśliwiał nas więcej swoimi wspaniałymi pomysłami.

Z poważaniem

Kibice Widzewa