A. Radwański: „To będzie dla mnie szczególne spotkanie”

Dzisiejszy mecz w Niecieczy będzie wyjątkowy zwłaszcza dla Adama Radwańskiego. Pomocnik jeszcze niedawno reprezentował barwy Widzewa Łódź, ale rozstał się z nim w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach i karierę postanowił kontynuować w zespole Termaliki. Co powiedział przed spotkaniem?

22-latek jest zadowolony z tego, że udało mu się wskoczyć do składu drużyny trenera Mariusza Lewandowskiego. „Bardzo się cieszę, że wywalczyłem sobie miejsce w jedenastce. W najbliższych meczach chciałbym podtrzymać ten poziom, który prezentowałem w poprzednich spotkaniach. Myślę, że mogłem wyciągnąć z nich jeszcze więcej, bo miałem kilka sytuacji do zdobycia bramki” – zdradził w rozmowie z klubową telewizją „Słoni”.

Dwa ostatnie starcia zespołu z Niecieczy w lidze przyniosły wiele emocji. Radwański ma jednak nadzieję, że teraz będzie dużo spokojniej. „Na pewno nie chcielibyśmy doprowadzać do takich sytuacji, jak w ostatnich meczach. Zdecydowanie wolelibyśmy rozstrzygać spotkania na swoją korzyść dużo szybciej. Takie końcówki udowadniają jednak, że jesteśmy jedną drużyną i walczymy do samego końca” – stwierdził pomocnik.

Piłkarz nie ukrywa, że mecz z Widzewem, w barwach którego występował łącznie przez dwa i pół roku, będzie miał dla niego szczególne znaczenie. „Zawsze walczymy do samego końca i w takich kategoriach myślimy również o starciu z Widzewem. Bardzo się cieszę na ten mecz, bo mam w drużynie wielu kolegów, z którymi graliśmy na niższych szczeblach oraz wywalczyliśmy awans do I ligi. To będzie dla mnie szczególne spotkanie” – zapewnił zawodnik.

Na co w ekipie czerwono-biało-czerwonych szczególnie zwracać będą dzisiaj uwagę gospodarze? „Od początku śledzę poczynania drużyny, początek miała średni, ale z meczu na mecz wyglądają coraz lepiej, dlatego musimy się dobrze przygotować do tego meczu. Widzew ma wielu zawodników z obfitą przeszłością, takich jak Marcin Robak czy Mateusz Możdżeń. Będziemy musieli uważać na ich umiejętności indywidualne” – zakończył Radwański.