Relacja z boiska: Widzew Łódź – Piast Gliwice 2:1 (1:0)
28 maja 2014, 22:14 | Autor: RyanDopiero za drugim podejściem piłkarzom Widzewa i Piasta udało się dokończyć mecz 36 kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Zwycięsko wyszli z niego gospodarze, którzy po bramkach Marka Wasiluka i Eduardsa Visnakovsa godnie pożegnali się z ekstraklasą na łódzkim stadionie.
Środowy mecz z Piastem zaczął się – a raczej wznowił – bez zbędnych ceremoniałów. Sędzia Paweł Gil zaprosił dwójkę piłkarzy obu zespołów i wykonał rzut sędziowski. Zmagania rozpoczęły się więc od minuty 12, bo właśnie w tym momencie wczoraj przerwano spotkanie. Powodem, jak wiadomo, silne opady deszczu.
Dziś wcale nie było sporo lepiej. Na ok. godzinę przed wznowieniem gry niebo znów zaczęło zalewać boisko deszczem, ale już nie tak obfitym jak we wtorek i można było grać. Lepiej w zawody weszli widzewiacy, którzy zepchnęli rywali do defensywy. Już w 13 i 14 minucie szczęścia próbowali Bartłomiej Kasprzak, Marek Wasiluk i Mateusz Cetnarski, ale strzały były blokowane lub niecelne.
Kapitan Widzewa ponownie spróbował uderzenia w 22 minucie, ale strzał z linii pola karnego trafił w nogi piłkarza Piasta. Kilka minut wcześniej z nieśmiałym atakiem wyszli goście, a próba Łukasza Hanzela z ok. 2o metrów zakończyła się przelotem piłki wysoko nad bramką Patryka Wolańskiego.
Gdyby ktoś nie zorientowany oglądał mecz, to chyba nie uwierzyłby, że to łodzianie spadają z ligi, a Piast w niej zostaje. Widzew uzyskiwał coraz większą przewagę lecz podopiecznym Artura Skowronka brakowało przede wszystkim dobrego ostatniego podania. Sprawy w swoje ręce wziął więc Marek Wasiluk. Rosły obrońca ustawił piłkę na 25 metrze i z rzutu wolnego po faulu na Kasprzaku wycelował w samo okienko. W 30 minucie gospodarze objęli prowadzenie.
Po golu sytuacja nie uległa diametralnej zmianie – goście nie rzucili się do ataku, a Widzew próbował podwyższyć wynik. Najpierw nad poprzeczką strzelał Princewill Okachi, potem o mały włos Dariusza Treli nie zaskoczył własny obrońca, Csaba Horvath, a tuż przed przerwą ponownie trafienia poszukał Wasiluk, który rozgrywał dziś mecz nr 100 w ekstraklasie. Wolański był praktycznie bezrobotny.
Bramkarz łodzian drugą połowę zaczął jednak od sporego wysiłku, bo podrażniony niekorzystnym rezultatem i zmotywowany przez trenera Garcię gliwicki zespół wziął się do roboty. Najpierw Wolański piąstkował na przedpolu wrzuconą z rzutu rożnego piłkę, a w 48 minucie omal nie wyciągał jej z siatki. Precyzyjny i silny strzał Hanzela z narożnika pola karnego po muśnięciu przez 22-latka zatrzymał się jednak na poprzeczce. Po małym zamieszaniu w „szesnastce” gospodarzy strzelał jeszcze Hebert, ale niecelnie.
Widzewiacy ogarnęli się po paru minutach i po dwójkowej akcji na bramkę Treli uderzał Cetnarski. Zrobił to jednak w sposób bardzo anemiczny i golkiper przyjezdnych łatwo to wyłapał. Chwilę później, w 55 minucie, boisko z kontuzją opuścił Alex Bruno, a zastąpił go Marcin Kaczmarek, który być może rozgrywał swój ostatni mecz na tym stadionie.
Przy Piłsudskiego trwała wymiana ciosów. Po sytuacji łodzian swoje zaczęli tworzyć piłkarze Piasta. Najlepszą miał w 58 minucie Horvath, który otrzymał doskonałe podanie od Tomasza Podgórskiego, ale z 4 metrów, bez krycia, główkował w sposób wręcz fatalny i wynik nie zmienił się.
W 66 minucie świetną okazję do podwyższenia wyniku miał Eduards Visnakovs, ale przegrał pojedynek sam na sam z Trelą. Przyznać trzeba jednak, że Łotysz miał trudne zadanie, a bramkarza gości ofiarność kosztowała go trochę zdrowia – interweniowali masażyści. „Wiśnia” obiecywał, że strzeli Piastowi gola i niewykorzystana szansa go nie podłamała. Już po chwili, w 70 minucie, snajper cieszył się z 12 ligowego gola w tym sezonie, wypełniając obietnicę. Visnakovs dostał prostopadłą piłkę od Kaczmarka, ograł Horvatha i silnym uderzeniem po ziemi skierował ją do siatki!
W 73 minucie mogło być już po zabawie. Cetnarski, po dobrej wymianie podań, strzelił na bramkę Treli, ale ten obronił. Dobić ją próbował jeszcze Rafał Augustyniak, ale zrobił to… ręką i obejrzał żółtą kartkę. Mecz nie tracił na atrakcyjności. W kolejnych minutach bezskutecznie strzelali Carlos Martinez i Cetnarski, a Kaczmarek próbował nawet uderzenia przewrotką!
Trzeciego gola łódzka publiczność doczekała się w 83 minucie, niestety cieszyli się z niego goście. Po precyzyjnie skonstruowanej akcji i błędzie Patryka Stępińskiego, który nie zatrzymał Gerarda Badii, piłka trafiła na 5 metr do niepilnowanego Wojciecha Kędziory i gliwiczanie zdobyli kontaktową bramkę.
Gliwiczanom zaczęło się spieszyć dopiero po zdobyciu gola, jednak Badia pomylił się przy strzale. Kropkę nad i mogli postawić chwilę później widzewiacy, ale po świetnym podaniu Kaczmarka Visnakovs zamiast strzelać, niepotrzebnie podawał piłkę Rybickiemu, w dodatku zrobił to nieprecyzyjnie.
Już w doliczonym czasie gry Artur Skowronek dokonał trzeciej zmiany, wpuszczając na boisko debiutanta. Pierwsze minuty, a w zasadzie sekundy, w ekstraklasie zaliczył 20-letni Bartosz Narożnik! Chwilę później sędzia Gil zakończył mecz. Ostatni mecz Widzewa w elicie na własnym stadionie. Na jak długo? Tego teraz nie wie nikt…
Widzew Łódź – Piast Gliwice 2:1 (1:0)
1:0 Wasiluk 30′ (wolny)
2:0 E. Visnakovs 70′
2:1 Kędziora 83′
Widzew:
Wolański – Stępiński, Augustyniak, Nowak, Wasiluk – Kasprzak (83′ Mroziński), Okachi – Alex (55′ Kaczmarek), Cetnarski, Rybicki – E. Visnakovs (90′ Narożnik)
Rezerwowi: Mielcarz – Kozłowski, Leimonas
Piast:
Trela – Matras, Horvath, Hebert, Król – Carles Martinez, Hanzel – Podgórski, Kędziora, Badia – Jurado
Rezerwowi: Szumski – Klepczyński, Pola, Szeliga, Izvolt, Cicman, Kwaśniewski
Żółte kartki: Augustyniak – Carlos Martinez, Król, Matras
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 3200
Foto: widzew.pl