M. Wlaźlik: „Skowronek ma taką wizję budowy drużyny, jak my”
28 maja 2014, 10:23 | Autor: RyanDyrektor sportowy i członek Zarządu Widzewa przerwał medialne milczenie i po raz pierwszy od zimy udzielił wywiadu. W rozmowie ze sport.pl Michał Wlaźlik opowiadał m.in. o koncepcji stawiania na młodych, tłumaczył słabą postawę niektórych piłkarzy i zapewniał, że klub ma plan na najbliższe tygodnie.
Choć drużyna spadła z ligi, a więc Arturowi Skowronkowi nie udało się wykonać powierzonego mu zadania, trener ma zostać na stanowisku, o czym świadczyć ma okres, na jaki związał się z klubem. „Nie po to podpisywaliśmy zimą dwuipółletni kontrakt z opcjami na ekstraklasę i I ligę. Wierzyliśmy i wciąż wierzymy w tego człowieka. To młody i rozwojowy trener, który ma taką wizję budowy drużyny jak my” – mówi Michał Wlaźlik.
Dyrektor sportowy broni szkoleniowca mówiąc, że wyniki to jedno, a podążanie długofalową koncepcją drugie. Można było postawić nie tylko na młodych i perspektywicznych piłkarzy, ale zbilansować skład w oparciu o rutyniarzy, jednak zdaniem Wlaźlika taki ruch w przyszłości sprawiłby, że Widzew wróciłby do tego samego miejsca.„Rzeczywiście, gdybyśmy podeszli do sprawy zadaniowo, to może byłoby inaczej. Jednak zamknęłoby nam to drogę na przyszłość i znów pojawiłyby się problemy (…) Trzeba wyciągać wnioski i budować zespół na tym, co przynosi zyski, czyli na młodych polskich piłkarzach[…]. Właśnie taka była koncepcja, postawiliśmy na młodych” – odkrywa karty członek Zarządu.
Michał Wlaźlik uskarżał się również na kondycję finansową, w jakiej jest klub, przez co nie może on realizować wszystkich swoich pomysłów transferowych. Zdradził on, że od dawna miał na celowniku takich piłkarzy, jak Sebastian Janik z Puszczy Niepołomice, który przechodzi do Ruchu Chorzów czy Sebastian Szwoch, rozgrywający Arki Gdynia, który w nowym sezonie ma być już graczem Legii Warszawa. To właśnie brak środków miałby stać na przeszkodzie w pozyskiwaniu tych i innych piłkarzy.
Członek Zarządu Widzewa zapowiedział, że to koniec sprowadzania do zespołu najemników, których interesuje wyłącznie zarabianie pieniędzy i którzy nie kierują się dobrem klubu. „To nie jest tak, że nagle zrezygnujemy z obcokrajowców. Z każdym będziemy rozmawiać o przyszłości. Na pewno chcemy zrezygnować z najemników, którzy są tutaj po to, by przede wszystkim zarabiać pieniądze, a nic nie dawać drużynie” – mówi były kierownik zespołu. Z Łodzią pożegnać mają się m.in. Yani Urdinov i Xhevdet Gela, ale o nich dyrektor sportowy nie chce mówić, jako o niewypałach. Jego zdaniem obaj zawodnicy potrafią grać w piłkę, tylko mieli problem z aklimatyzacją w „Mieście Włókniarzy„. Odpowiedzialny za transfery w Widzewie powoływał się nawet na autorytet Arsene Wengera, który mówił kiedyś, że każdy piłkarz potrzebuje pół roku na aklimatyzację w nowym środowisku.
Pytany o przyszłość najbardziej perspektywicznych graczy Wlaźlik odpowiada, że Patryk Wolański, Bartłomiej Kasprzak czy Krystian Nowak zostaną w Widzewie. Chyba, że trafi się naprawdę dobra oferta z klubu, w którym piłkarze ci będą mieć o wiele lepsze warunki rozwoju. „Z każdym z piłkarzy będziemy rozmawiać. To oczywiste, że każdy chce robić krok do przodu, ale jeśli ktoś będzie miał ofertę, by gdzieś zarobić tylko 2 tys. więcej, to myślę, że zostanie.” – mówi dyrektor sportowy.
Co czeka klub i samego Michała Wlaźlika? „[…]Cały czas zarząd jest z nim [Sylwestrem Cackiem – przyp. WTM] w kontakcie. Wiemy, jak wygląda plan gry. Po sezonie na pewno będzie czas, by zaprezentować go szerszej publiczności” – odpowiada.
O swojej przyszłości nie chce póki co mówić. „Poczekajmy jeszcze na to. Przyjdzie czas na podsumowania” – ucina wątek swojej dymisji, odkładanej od kilku miesięcy.
Cały wywiad na łamach sport.pl, a na WTM wkrótce obszerne podsumowanie zimowych transferów i ocena skuteczności działania Michała Wlaźlika.