Widzew – Lech II (wypowiedzi)

Mnóstwo emocji przeżyli kibice, którzy w niedzielny wieczór wybrali się na trybuny „Serca Łodzi”! Choć piłkarze Widzewa przegrywali dwoma bramkami, to odrobili straty i ostatecznie wygrali 3:2! Jak to spotkanie ocenili trenerzy oraz zawodnicy obu drużyn?

Rafał Ulatowski:
„Kluczowym momentem okazała się czterdziesta piąta minuta, gdy prowadziliśmy 2:0, ale nie udało nam się dowieźć tego wyniku do końca pierwszej połowy. Popełniliśmy prosty faul w bocznym sektorze boiska, a nasza pięta achillesowa, czyli stałe fragmenty gry w defensywie przyniosła gola dla Widzewa. W drugiej części mieliśmy swoje momenty, kilka razy dobrze wychodziliśmy do kontrataku, bo taki był nasz plan. Daliśmy się jednak stłamsić doświadczeniem wielu zawodników gospodarzy. Najwięcej problemów sprawiał nam Marcin Robak, który był wszędzie i pełnił rolę motoru napędowego drużyny. Widzew miał Robaka i dzięki temu wygrał mecz. Oczywiście szkoda, że prowadząc 2:0 nie zdobyliśmy chociaż punktu, ale będziemy pracować dalej. Mamy jeszcze siedem meczów do końca.”

Marcin Kaczmarek:
„Z piekła do nieba – tak można podsumować ten mecz. Bardzo się cieszymy, że przełamaliśmy tę niemoc. Było dla nas ważne, żeby pokazać kibicom, że ta drużyna ma charakter, walczy i zrobi wszystko, żeby awansować do I ligi. Myślę, że dzisiaj to fani nas ponieśli. Co do samego spotkania – weszliśmy w nie nieźle, natomiast rzut karny wytrącił nas całkowicie z równowagi. Mieliśmy moment słabszej gry, po której padł drugi gol dla Lecha. Później strzeliliśmy bramkę do szatni, a w przerwie powiedzieliśmy sobie dużo dobrych słów, mieliśmy dużo wiary, że ten wynik można jeszcze odmienić. Dużo determinacji i momenty dobrej gry spowodowały, że ten mecz wygraliśmy.

Bardzo się cieszę, bo nie jest łatwo wygrać, przegrywając 0:2. Pamiętajmy jednak o tym, że mamy jeszcze siedem kroków do celu i już dzisiaj musimy podporządkować wszystko pod starcie z Górnikiem Polkowice. Będziemy mieli kilka ubytków, za kartki nie zagrają Robak i Kordas, więc będziemy musieli umiejętnie to poustawiać. Dzisiaj jest jednak taki moment, w którym chcielibyśmy się chwilę pocieszyć, bo takie mecze są dla zespołu bardzo budujące. Mam nadzieję, że dla nas będzie tak samo.”

Karol Szymański:
„Bardzo fajnie było zagrać na takim stadionie, bo w drugiej lidze taka atmosfera się nie zdarza, nawet jeżeli jest mniej kibiców. Co do meczu, wyszedł nasz brak doświadczenia. Popełnialiśmy głupie faule, po których rywale mieli dużo dogodnych sytuacji. Tak to bym skwitował. Dużo niefrasobliwości, mało zdecydowania. Jak mawia klasyk, 0:2 to najbardziej niebezpieczny wynik. Poczuliśmy się zbyt pewnie, a bramka na 1:2 nas zabiła. Widzew strzelił ją na dziesięć sekund przed przerwą i to był klucz, bo do szatni weszliśmy już podłamani.”

Marcin Robak:
„To był bardzo trudny mecz, bo przegrywaliśmy już 0:2. Już z Garbarnią pokazaliśmy jednak, że chcemy walczyć i dominować przez dziewięćdziesiąt minut. Dzisiaj też nie spuściliśmy głów w dół, tylko zrobiliśmy wszystko, żeby odwrócić losy spotkania, dlatego cieszę się z postawy całej drużyny. Kontaktowa bramka Tanżyny dała nam dużo oddechu, w przerwie wierzyliśmy, że wygramy i zrobiliśmy to. Udowodniliśmy, że jesteśmy zespołem, który walczy o awans i mam nadzieję, że zrobimy to również w następnych kolejkach.”

Daniel Tanżyna:
„To była droga z piekła do nieba. Bohaterem jest cała drużyna, bo pokazaliśmy ogromny charakter, wyciągając z 0:2 na 3:2. Fani cały czas nas wspierali i bardzo nam pomogli. Na boisku czuliśmy, że jesteśmy mocni i rozstrzygniemy to spotkanie na naszą korzyść. Piłka nożna bez kibiców jest bardzo smutna, to jest cząstka czegoś, co musi być zawsze. Dzisiaj to było widoczne. Cieszymy się z trzech punktów, ale teraz ważny jest już wyjazd do Polkowic, bo Widzew musi wygrywać każdy kolejny mecz. Ja wierzę, że tak będzie. W końcu udało mi się strzelić gola, po starciu w Krakowie powiedziałem sobie, że wreszcie muszę trafić do siatki i udało się. Może to ta fryzura?”

Mateusz Możdżeń:
„Pierwszy raz od dłuższego czasu z przebiegu gry czułem, że uda nam się wygrać, nawet po tych dwóch bramkach Lecha. Czułem się pewnie, po drużynie było widać to samo, bo w ostatnich meczach wcale nie było takie oczywiste. Wydaje mi się, że zwycięstwo w Krakowie dało nam pozytywnego kopa. Dzisiaj też stwarzaliśmy sytuacje, nawet przy 0:2, to nie było tak, że nie mieliśmy wtedy nic do powiedzenia. W drugiej połowie wyszliśmy jak po swoje, a ja byłem spokojny, że uda się wygrać. Przy drugim golu przydarzył mi się błąd, za mocno podałem, a Lech dobrze rozegrał akcję.”