P. Miąszkiewicz: „Mam nadzieję, że ktoś mnie jeszcze pamięta”
24 maja 2020, 20:30 | Autor: KamilChoć nie porywał tłumów jak Marek Citko, to był bardzo ważną postacią zespołu Franciszka Smudy, który dwa razy z rzędu zdobył mistrzostwo Polski. Paweł Miąszkiewicz, bo o nim mowa, udzielił ciekawego wywiadu portalowi „Łączy nas Piłka”. O czym w nim mówił?
Pomocnik zdradził, w jaki sposób trafił do Łodzi przed rozpoczęciem sezonu 1991/1992. „Byłem wtedy piłkarzem drugoligowej Gwardii Warszawa, która nie budziła wielkiego zainteresowania. Grałem w reprezentacji Polski juniorów i być może tam wypatrzyli mnie działacze Widzewa. Przyjechali do mnie trener Paweł Kowalski, prezes Ludwik Sobolewski i wiceprezes Andrzej Skrzypek, więc chyba im zależało i widzieli we mnie potencjał” – powiedział w rozmowie z Andrzejem Klembą.
Choć Miąszkiewicz urodził się w Warszawie, to był pod dużym wrażeniem sukcesów Widzewa w latach osiemdziesiątych. „Wtedy każdy dzieciak w kraju, nie tylko z Łodzi, ale też z Warszawy chciał być Bońkiem czy Smolarkiem. Widzew był też popularny w stolicy. (…) Dla mnie przejście do tego klubu łączyło się z perspektywami piłkarskiego rozwoju. Do tego Widzew miał kibiców i to do tej pory jest jego jednym z największych atutów. O to też chodzi w piłkarskiej karierze, by mieć dla kogo grać” – stwierdził były piłkarz.
Stołeczne korzenie sprawiły, że wychowanek Sarmaty Warszawa podwójnie cieszył się ze… zwycięstw nad Legią. „W Widzewie mecze z Legią zawsze były dla nas i dla kibiców najważniejsze w sezonie. Emocje były wielkie, a prestiż ogromny. To było niesamowite przeżycie, gdy dwa raz z rzędu wygraliśmy przy Łazienkowskiej. Tym bardziej, że jestem z Warszawy i to była dla mnie podwójna motywacja” – przyznał w wywiadzie.
Miąszkiewicz zapisał na swoim koncie dwukrotne mistrzostwo Polski, ale chwilę później opuścił klub. Dlaczego? „Doszedłem do wniosku, że muszę zmienić otoczenie. Po prostu uważałem, że powinienem dostawać więcej szans. Byłem w idealnym wieku, by się rozwijać, ale potrzebowałem grać. Drużyna była bardzo silna, zdobyła dwa tytuły, a nagle zaczęli przychodzić nowi zawodnicy, którzy niekoniecznie byli wzmocnieniami. Uważałem, że można dołożyć jedno, dwa ogniwa, a nie robić większe zmiany. (…) I chyba miałem rację, bo Widzew zaczął tracić mocną pozycję w lidze” – wspomniał 48-latek.
Były widzewiak obecnie zajmuje się pracą z młodzieżą. Na nowym stadionie przy al. Piłsudskiego jeszcze nie był, choć w niedalekiej przyszłości zamierza to zmienić. „Ja lubię przede wszystkim podziwiać piłkę nożną, a Widzew teraz jest tylko na trzecim poziomie, więc jeszcze chwilę poczekam. Choć jak będzie okazja, to chętnie tam się pojawię. Mam nadzieję, że ktoś mnie tam jeszcze pamięta i wpuszczą na stadion” – dodał na koniec pomocnik.
Pełną treść wywiadu z Pawłem Miąszkiewiczem znaleźć można TUTAJ.
Foto: Paweł Miąszkiewicz
Pan Paweł był jednym z ulubionych zawodników z ówczesnego składu.
Niby Paweł bardziej mi się kojarzy z Petro Płock niż z Widzewem ale fajnie usłyszeć takie słowa o naszym Rtsie
Oczywiście Panie Pawle że pamiętamy…pozdrowienia i powodzenia
Bardzo dobry i solidny gracz.
Do dzisiaj mam przed oczyma brameczkę na 2:0 z Legią po wpadce we Frankfurcie, jak ten czas leci.
Stanowił swego czasu mój ulubiony duet z Jóźwiakiem, moim zdaniem lepszy na pozycji od przereklamowanego Pisza.Słyszano plotki na temat prowadzenia się ale to chyba anatomia, Pan Paweł ma zmęczoną minę.Zreaztą szarlatan Smuda zarżnął piłkarsko nie tylko jego,na tą chwilę przypominam sobie też Pikutę,Bajora.
Suseł…..miales wybitna technike a bramke z Legia zaraz po Frankfurcie z wolnego zawsze bedziemy pamietac. Badz zdrowy w tym trudnym czasie.
Pamiętamy.
Dobry,wartościowy zawodnik .
Dołożył cegiełkę do tamtych sukcesow.
Ja pamiętam Cię Paweł i pozdrawiam serdecznie. Przyszedłeś razem z Jóźwiakiem, Bajorem, Ośmiałowskim, wrócił Chałaśkiewicz, przyszli weterani, Iwanicki, Wojdyga i Kosowski. Później dołączył Diemianienko. W kadrze byli m.in. Kretek, Zajda, Gula, Kubala, Kupka, Szulc. O włos od transferu był Kłak z Igloopolu. W pierwszym meczu ligowym z nami 5 razy wyciągał piłkę z siatki. To był powrót do ekstraklasy, lider po pierwszej kolejce! Paweł w zasadzie z marszu wywalczył sobie miejsce w wyjściowej 11-tce. Mieliśmy wtedy chyba najniższą drugą linię w lidze, ale zespół trzymał się mocno. Dopiero w Bydgoszczy dostaliśmy po uszach i chyba po tym meczu stracili pozycję… Czytaj więcej »
Kłak nie wyciągał pięć razy piłki z siatki bo wcześniej zszedł z kontuzją,pamiętam bo to był mój debiut na Widzewskich trybunach.Widzew był wtedy beniaminkiem w przyszłym roku jeśli nic złego się nie wydarzy,historia po 30-u latach zatoczy koło coś pięknego.
YOUL NEVER WALK ALONE
Pierwsze w czapke było z Hutnikiem,Waligór tam biegał
Paweł pamięta pamięta brakuje kogoś takiego do srodka
Zawsze będziesz tu pamiętany i lubiany za swą nie tuzinkową grę.
Osobiście zwolniłbym karnet gdyby Pawła nie wpuszczono na mecz jako gościa.
wiele ważnych bramek Paweł strzelił w meczach, w których Widzewowi nie szło. Do tego bardzo fajne strzały z rzutów wolnych no i mało głupich strat – z tego go zapamiętałem. Pozdrowienia, Panie Pawle!
Bardzo dobra technika i ta lewa noga.To był wartościowy pomocnik!!!
Bardzo dobra technika i ta lewa noga!!!
Pewnie, że pamiętamy. Lewe kopyto było konkretne ;) Pozdrowienia!
Pana Pawła pamiętam dobrym pomocnikiem był
Panie Pawle,bez żartów,wszyscy Pana pamiętamy,może obecna
młodzież zna Pana z opowiadań ale my którzy byliśmy świad-
kami gry WIELKIEGO WIDZEWA i Pana,jesteśmy Panu wdzięczni
że był Pan jednym z tych,którzy przysparzali nam tyle
radości.DZIĘKUJEMY i życzymy powodzenia.
Spotkałem p.Pawła jakiś rok temu na przystanku przy Ratusz Targówek ze sportową torbą i w dresie.Zagadałem że pamiętam,że fajne czasy były,chwilę pogadaliśmy i autobus mu przyjechał.Aznormalnie się łezka w oku kręci na wspomnienie lat 90 ych….
szacunek PAWEŁ WIDZEWSKIE BMW BAJOR MIĄSZKIEWICZ WYCISZKIEWICZ