Przeżyjmy to jeszcze raz! Piętnaście lat temu w Chorzowie…
16 kwietnia 2020, 16:30 | Autor: BercikDokładnie piętnaście lat temu zawiązana została zgoda pomiędzy kibicami łódzkiego Widzewa a chorzowskiego Ruchu. Stało się to po ligowym meczu obu drużyn przy ul. Cichej, w którym walczący o awans do I ligi goście wygrali 3:1. Ważniejsze od wyniku było wtedy jednak to, co działo się na trybunach.
Z tej okazji, postanowiliśmy przypomnieć Wam te wydarzenia. Zapraszamy do lektury kibicowskiej relacji z tego spotkania, okraszonej kilkoma ciekawymi zdjęciami:
Na ten mecz został zorganizowany pociąg specjalny, choć jak się okazało zainteresowanie nie było aż tak wielkie, jak się spodziewano. Zbiórka nastąpiła pod stadionem Widzewa, a wyjazd po 13 ze stacji Łódź-Niciarniana. Z Łodzi pociągiem wyruszyło ponad 300 osób, jest nadkomplet, ale ludzi znacznie mniej, niż przy wyjeździe do Kielc. Po raz pierwszy chyba w historii wyjazdów tym środkiem transportu, w składzie pojawia się catering, czyli piwko oraz wódeczka do kupienia. W Radomsku oraz w Piotrkowie Trybunalskim dosiada się kilkudziesięciu widzewiaków (szczególnie w Piotrkowie, gdzie wsiadają miejscowi, Bełchatów, Koluszki, Tomaszów – razem ok. 70-80 typa). Podróż generalnie bez przygód, jeśli nie liczyć jednego pijanego kolesia od nas, który wyszedł przez okno i usiłował wejść na dach pociągu. Mieliśmy małe postoje w Częstochowie, Zawierciu i Katowicach, ale wszędzie spokojnie, bo jest policja na peronach.
Wreszcie docieramy na dworzec Chorzów-Batory. Wszyscy wysiadają swobodnie i idą w kierunku stadionu. Przed dworcem czekają na nas kibice Ruchu, którzy mają dla nas m.in. bilety na mecz. Ogólnie budzimy sporą sensację i zainteresowanie, miejscowi przyjmują nas bardzo serdecznie, wielu kibiców wymienia się na barwy, vlepki, w knajpce niedaleko stadionu trwają wspólne śpiewy, impreza, śmiało można powiedzieć, że atmosfera panuje jak na zgodzie, choć tej jeszcze oficjalnie nie było.
Na stadion widzewiacy wchodzą osobnym wejściem, ale swobodnie można było się poruszać po całym obiekcie, z wyjątkiem chyba tylko trybuny głównej. Główny młyn Widzewa zasiada przy końcu trybuny prostej (od strony właściwego sektora dla gości), ale widzewiaków można było spotkać na całym obiekcie, łącznie z młynem Ruchu. W pierwszej połowie doping z naszej strony raczej słaby, dopiero w drugiej części coś się zaczyna ruszać, w tej części mamy też trzy prezentacje: najpierw sektorówki tworzące napis „Widzew”, potem flagi na kijach podświetlane stroboskopami (bardzo dobry efekt) i na końcu choreografia z udziałem sektorówki z herbem i dwóch szachownic. Ogólnie może bez rewelacji, ale zważywszy na okoliczności, całkiem nieźle to wyglądało.
Ogólnie ciężko jest ocenić, ilu ostatecznie widzewiaków zameldowało się w Chorzowie, bowiem nie dość, że wiara była mocno wymieszana, to jeszcze nie wszyscy wchodzili w ogóle na stadion. Specjalem dotarło ok. 400 osób plus jakieś 100-150 samochodami i innymi środkami lokomocji na własną rękę, tak więc liczba ok. 500-600 osób jest chyba najbardziej wiarygodna.
Gospodarze od strony ultras zaprezentowali się bardzo przyzwoicie. Na początek miejscowi prezentują małe chorągiewki w barwach, potem sektorówka z herbem w asyście biało-niebieskich szalików z folii, które miały tworzyć szachownicę, ale trochę to nie wyszło. Na koniec pierwszej połowy pojawiają się jeszcze barwowe sektorówki w asyście kilkunastu rac.
W drugiej połowie na początku odpalają małe wulkaniki w asyście flag na kijach, potem robią „chaos” z flag i transparentów podświetlany stroboskopami. Pod koniec drugiej części meczu prezentują foliową sektorówkę podświetlaną stroboskopami, dookoła której odpalone były ognie wrocławskie, a na zakończenie sektorówka z herbem i 1500 zimnych ogni.
Jedyne, co nas trochę zaskoczyło, to stosunkowo niewielka liczba kibiców na tym spotkaniu. Wiadomo, że Ruch od maja zeszłego roku ma bardzo ograniczone możliwości wpuszczania publiczności (na ten dzień było dopuszczone 7,5 tysiąca miejsc), dlatego sądziliśmy, że trybuny zapełnią się na tyle, ile mogą, a tu ludzi było tylko ok. 3-4 tysięcy.
Po meczu, na widzewskim sektorze śpiewy trwały jeszcze sporo czasu po ostatnim gwizdku sędziego (szalał Potar), by w końcu ruszyć w kierunku dworca. Tam jakiś czas oczekiwaliśmy na pociąg w towarzystwie fan clubów Ruchu, jadących do swoich miast (głównie do Katowic), w końcu po 21 ruszamy do Łodzi. Droga powrotna spokojna, chociaż tłok w pociągu był większy niż z rana. W Częstochowie pojawia się 3-4 fanów Rakowa, którzy coś krzyczą zza pleców policji. W Piotrkowie wysiada część naszych fan clubów (przy okazji 2 razy jest zaciągnięty hamulec), jeszcze mały postój w Żakowicach, gdzie wysiadają Koluszki i po 1 w nocy docieramy do Łodzi. Sporo osób pozostało na Górnym Śląsku na imprezach m.in. w Mysłowicach, gdzie nasi mieli przygody z policją oraz ponoć w Mikołowie, gdzie pojawiły się Tychy (skroili jakichś fanów Ruchu).
Gdy pociąg specjalny wyjeżdżał z Chorzowa, w dalszym ciągu panował tylko układ (mimo atmosfery na meczu), nawet w pociągu chodził koleś z DHW i wszystkim o tym przypominał. Okazało się jednak, że w tym czasie „wierchuszka” DHW oraz PF ostatecznie potwierdziła zgodę na linii kibice Widzewa – kibice Ruchu.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisu Niebiescy.pl. Pełną galerię znaleźć można TUTAJ.