Bracia Bortnikowie mogą odejść z klubu
26 marca 2014, 15:06 | Autor: RedakcjaW ostatnim czasie na sztab szkoleniowy Widzewa spadła fala krytyki. Oberwało się nie tylko Arturowi Skowronkowi, który jest jednym z dwóch trenerów bez wygranej w 2014 roku, ale także specjalistom od przygotowania fizycznego, Łukaszowi i Karolowi Bortnikom. Czy bracia odejdą z klubu?
Karol i Łukasz Bortnikowie do Widzewa trafili w czerwcu 2011 roku wchodząc w skład sztabu szkoleniowego, któremu przewodził Radosław Mroczkowski. To właśnie on miał być zwolennikiem sprowadzenia braci na Piłsudskiego, choć miał w tym konkurenta. Jak głosi anegdota, Bortników w swoim sztabie chciał mieć także Leszek Ojrzyński, który obejmował wówczas Koronę Kielce, ale łodzianie byli szybsi i bardziej przekonywujący. Tym samym upada mit mówiący o tym, że właśnie ich obecność była powodem nie dogadania się z Ojrzyńskim w poprzednim roku, który wybrał Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Bortnikowie przychodzili do Łodzi, jako wybitni specjaliści. Szeregiem tytułów i certyfikatów mógł pochwalić się zwłaszcza starszy z braci, Łukasz. Zawodowe doświadczenie zbierał w USA, jak czytamy na oficjalnej stronie klubu, „jest on absolwentem takich uczelni, jak: California University of Pennsylwania, College of DuPage, The School of Fitness in Atlanta. Jako jedyny Polak może pochwalić się tytułem specjalisty od treningu siłowego i kondycyjnego amerykańskiej organizacji National Strength&Conditioning Associatio”.
Na papierze wygląda to imponująco, ale czym innym jest amerykańska teoria, a czym innym polska, ligowa rzeczywistość. Łukasz Bortnik przekonał się o tym najpierw w Cracovii, gdzie pracował z Rafałem Ulatowskim. Zespół „Pasów” w połowie rundy jesiennej sezonu 2010/2011 zajmował ostatnie miejsce w tabeli i szkoleniowcom podziękowano za współpracę. Zimą wrócił do GKS Bełchatów, z którego Ulatowski sprowadzał go pod Wawel. Również w Bełchatowie wyniki były dalekie od oczekiwanych. Kiedy w styczniu 2011 roku Łukasz Bortnik przychodził do sztabu, GKS zajmował 5 miejsce w tabeli, wiosną stoczył się na 10 pozycję. Zrzucanie tego na barki trenera od przygotowania fizycznego byłoby oczywiście dużym uproszczeniem, ale liczba punktów mówi sama za siebie.
W sezonie 2011/2012 Łukasz Bortnik, zamiast do wspomnianej na początku Korony, przeniósł się do Łodzi, gdzie trafił także jego młodszy brat, Karol. Drużyna zaprezentowała się nieźle, zajęła 11 miejsce. Gorzej był rok później, bo choć Widzew fantastycznie zaczął rozgrywki, przez kilka kolejek przewodząc w tabeli, to końcówka sezonu była słaba i utrzymanie przyszło dopiero w przedostatniej kolejce.W bieżącej kampanii widzewiacy mają już trzeciego trenera, Radosława Mroczkowskiego zastąpił Rafał Pawlak, a tego z kolei Artur Skowronek. Osoby odpowiedzialne za przygotowanie fizycznie nie zmieniły się jednak i Bortnikowie wciąż pracują przy Piłsudskiego. Nasilona krytyka ich pracy może jednak doprowadzić do ich odejścia. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal WTM możliwość rozstania z fizjologami jest rozważana przez szefów klubu. Powodem miałoby być właśnie głośno kwestionowane przygotowanie piłkarzy do rozgrywek. Papierkiem lakmusowym wydaje się być Eduards Visnakovs, który w pierwszych meczach cechował się świetną motoryką, startem do piłki, zwinnością. Dziś nic z tych atutów u Łotysza nie pozostało. „Wiśnia” jest wolny, przyblakły, bez wyraźnego wigoru.
Innym czynnikiem mogącym sprawić, że w sztabie dojdzie do kolejnych roszad, jest ewentualność przejścia do pracy z reprezentacją. Młodszy z braci, Karol Bortnik (niedawno zaliczył staż w wielkiej Barcelonie) ma szansę na dołączenie do sztabu kadry do lat 20, z którą wyjechał niedawno na mecz towarzyski do Włoch. Gdyby do tego doszło, to ruchy w Widzewie będą niezbędne. Jeśli nie, to przyszłość braci Bortników rozstrzygnie się po zakończeniu sezonu. Na razie ich pozycja w klubie wciąż jest mocna, bowiem zadowolony z ich pracy jest właściciel, Sylwester Cacek, niemniej zaczyna się ona chwiać.