Oceny widzewiaków po meczu ze Śląskiem

Po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław wystawianie ocen piłkarzom Widzewa to czysta przyjemność. Łodzianie spisali się na medal, eliminując z Pucharu Polski wicelidera Ekstraklasy. Jakie noty otrzymali od nas poszczególni zawodnicy? Sprawdźcie!

Wojciech Pawłowski:
Po dwóch przeciętnych występach znów zagrał na wysokim poziomie. Nie był nękany przez gości tak często, jak można było się spodziewać, ale do paru interwencji został zmuszony. Świetnie zachował się przede wszystkim przy główce Damiana Gąski i przy płaskim strzale Roberta Picha. Czyste konto z takim przeciwnikiem to powód do dumy.
Ocena: 8

Łukasz Turzyniecki:
Wrócił do składu, zastępując zawieszonego za kartki Łukasza Kosakiewicza. Można było mieć obawy, czy nie będący w rytmie meczowym obrońca poradzi sobie w tym starciu, ale Turzyniecki szybko je rozwiał. Zagrał naprawdę bardzo solidnie, nie popełniał większych błędów. Nie był tak ofensywnie usposobiony jak „Kosa”, ale wynikało to po części z przyjętej przez łodzian taktyki.
Ocena: 7

Sebastian Zieleniecki:
Miał dobre i złe momenty. Po jednym z błędów było bardzo groźnie, gdy z piłką w pole karne ruszył Erik Exposito, ale widzewiaków uratował spalony. Nie brak również głosów, że Zieleniecki powinien obejrzeć drugą żółtą kartkę, czym osłabiłby zespół przy stanie 0:0. Trzeba jednak docenić także jego grę po przerwie. Blokował strzały, dobrze interweniował, choć naszym zdaniem czasami wychodził za bardzo do przodu, tworząc lukę w linii defensywnej.
Ocena: 6,5

Daniel Tanżyna:
Po zaliczeniu kartkowej pauzy we Wronkach wrócił do wyjściowej jedenastki i zagrał dobre zawody. Jego gra nie była może zbyt efektowna, ale za to skuteczna. Tanżyna wystrzegał się wpadek, podejmował twarde fizyczne pojedynki i dawał radę. Można zaryzykować stwierdzenie, że to najlepszy mecz w jego wykonaniu w tym sezonie.
Ocena: 7,5

Kornel Kordas:
Widzewski żółtodziób nie pękł w starciu z faworyzowanym rywalem z Ekstraklasy. Mało tego, Kordas pozwalał sobie na dużo, nawet na wejścia z piłką pod pole karne Śląska. Jak na swoje możliwości zagrał bardzo udanie, a do tego odpowiedzialnie. Gdy poczuł, że nie ma już sił, nie zgrywał kozaka, tylko zgłosił potrzebę zmiany trenerowi. Jeśli zdąży się zregenerować, może zachować miejsce w składzie na mecz z Górnikiem Polkowice.
Ocena: 7

Daniel Mąka:
Były powątpiewania, czy wytrzyma ekstraklasowe tempo i nie opadnie z sił, tymczasem dotrwał na boisku prawie do 80. minuty. Był aktywny, w pierwszej połowie oddał minimalnie niecelny strzał, współpracował z kolegami. Z poczynaniach Mąki brakowało jednak przysłowiowej kropki nad i.
Ocena: 6,5

Bartłomiej Poczobut:
Wykonał tytaniczną pracę w środku pola. Znów często odbierał piłki rywalom, do tego dobrze czuł się w fizycznej walce. Na nim kartkę złapał jeden z rywali, ale Poczobutowi także zdarzało się przekroczyć przepisy. Miał kilka strat, czasem podał w aut, ale z destrukcyjnych obowiązków wywiązywał się znakomicie.
Ocena: 7,5

Mateusz Możdżeń:
Spodziewaliśmy się po nim więcej. Potrafił utrzymać się przy piłce, zaliczyć długie podanie czy udział w akcji kombinacyjnej, ale jednak za mało było w jego wykonaniu odpowiedniego pomysłu. Możdżeń także dobrze pracował w środkowej strefie, pomagając Poczobutowi, ale piłkarskich elementów dał mniej, niż mógłby.
Ocena: 6,5

Konrad Gutowski:
Poprzednia jesień należała do niego. Ta, choć zaczęła się kiepsko, wygląda coraz lepiej. Gutowski bez kompleksów wikłał się w drybling z wyżej notowanym przeciwnikiem, nie bał się zagrać efektownie. Długo z jego zagrań nic nie wynikało, aż przyszła 74. minuta. Pomocnik miał szansę na dobitkę, ale posłał piłkę ponad poprzeczką. Poprawił się w 85. minucie. Co prawda przyjęcie nie było najlepsze, ale „Gutek” zmylił obrońcę i skutecznie uderzył na bramkę. Pierwotnie gola przypisano jemu, ale powtórki pokazały, że futbolówkę skierował ostatecznie do siatki Marcin Robak. Zamiast trafienia, Konrad zalicza więc ważną asystę.
Ocena: 7,5

Przemysław Kita:
Napracował się co niemiara. Znów nie miał własnych klarownych sytuacji do strzelenia gola, ale wykonał kawał dobrej roboty dla całego zespołu. Szczególnym momentem jego występu było efektowne odebranie piłki rywalom i jeszcze ładniejsze podane do Robaka. To właśnie po tej akcji i dzięki temu zachowaniu Kity, padł gol na 1:0! W 90. minucie widzewiak błysnął po raz drugi, wyprzedził Mariusza Pawelca i został sfaulowany. Obrońca z Wrocławia obejrzał za to zagranie drugą żółtą kartkę i w końcówce łodzianom grało się łatwiej.
Ocena: 8

Marcin Robak (piłkarz meczu):
Nie może być zaskoczenia, że tytuł MVP spotkania trafia właśnie do niego. To był jego wieczór, wieczór kapitana, który poprowadził swoich ludzi do prestiżowego zwycięstwa. Jak zawsze pracował na całej szerokości połowy Śląska, cofał się także do środka, by pomóc w rozegraniu. Końcowe minuty to popis jego gry przeciwko poprzedniemu klubowi. Najpierw posłał piłkę do siatki po strzale Gutowskiego, a w doliczonym czasie gry wywalczył rzut karny, który oczywiście osobiście zamienił na drugą bramkę. Robak był fetowany przez pełny stadion jeszcze długo po końcowym gwizdku. W pełni zasłużenie!
Ocena: 9

Rezerwowi

Adam Radwański:
Przyzwoita zmiana Radwańskiego, który nie unikał gry i co najważniejsze nie tracił głowy. Zdarzyło mu się to bodaj tylko raz, gdy zaliczył groźną stratę. Nie wykreował niczego wielkiego w ofensywie, ale pomógł drużynie w utrzymaniu się przy piłce. Dodajmy, że wszedł na boisko przy stanie 0:0.
Ocena: 6

Christopher Mandiangu:
Nie będzie oceniany z powodu zbyt krótkiego występu. To dobrze dla Mandiangu, bo jego wejście było całkowicie anonimowe.
Ocena: brak

Sebastian Rudol:
Zaliczył ostatnie dziesięć minut z hakiem, zastępując zmęczonego Kordasa. Niewiele można powiedzieć o występie Rudola na lewej obronie.
Ocena: brak