Oceny widzewiaków po meczu z Bytovią

Drugi z rzędu wyjazd na północ kraju skończył się dla piłkarzy Marcina Kaczmarka źle. Obrona Widzewa znów popełniała kuriozalne błędy i w efekcie zespół z Piłsudskiego doznał porażki z Bytovią. Jak oceniliśmy zawodników za sobotni pojedynek?

Patryk Wolański:
Niektórzy zarzucają mu bierność przy traconych bramkach, szczególnie przy tej drugiej, ale my nie doszukaliśmy się tam rażącego błędu Wolańskiego. Co innego przy pierwszej wpadce, na co wpływ mogło mieć świecące słońce. Poza dwukrotnym sięganiem po piłkę do siatki, nie miał za bardzo czym się wyróżnić. Pochwalić można go jedynie za świetną paradę po strzale z dystansu w wykonaniu Daniela Ferugi.
Ocena: 5

Łukasz Turzyniecki:
Bezwzględnie najsłabszy w zespole, był to zarazem jego najgorszy mecz w barwach Widzewa. Najpierw Turzyniecki nie zdołał wybić piłki spod własnej bramki, stracił równowagę, co rywale wykorzystali strzelając gola do szatni, a później zgubił krycie przy trafieniu na 2:1. Coś nam się wydaje, że po takim występie prawemu obrońcy długo przyjdzie pracować na odzyskanie zaufania trenera i kibiców.
Ocena: 3,5

Sebastian Rudol:
Przeciętny występ. Przy straconych golach nie brał udziału, ale niczym szczególnym się nie wyróżniał. Czasem potrafił zepsuć proste podanie, nie do końca rozumiał się z Turzynieckim. Z Rudola nie było także pożytku przy ofensywnych stałych fragmentach gry, ale to także wina wykonujących rzuty wolne i rożne.
Ocena: 5,5

Daniel Tanżyna:
Jeden z tych zawodników, których po nieudanym spotkaniu można chwalić. Nie popełniał błędów pod własną bramką. czyścił przedpole skutecznymi interwencjami. Do tego miał ofensywne inklinacje, często pozwalając sobie na dłuższe wypady z piłką na połowę rywala. Tanżyna w końcówce grał już jako środkowy napastnik i w doliczonym czasie miał 100% sytuację do strzelenia bramki. Gdyby trafił na 2:2, zostałbym piłkarzem meczu.
Ocena: 6

Marcel Pięczek:
Zagrał podobnie, jak w Wejherowie. W pierwszej połowie wyglądał blado, nie radził sobie z piłkarzami Bytovii, a po przerwie podciągnął się. Od jego przechwytu i dobrego wprowadzenia piłki zaczęła się akcja, po której Widzew doprowadził do remisu. Z każdą minutą Pięczek miał jednak coraz mnie sił i pod koniec meczu „oddychał rękawami”.
Ocena: 5,5

Daniel Mąka:
Zaprezentował się o wiele lepiej niż w inauguracyjnym starciu z Gryfem. Był jednym z najgroźniejszych widzewiaków, starając się nękać defensywę gospodarzy. Poza wywalczeniem kilku rzutów wolnych i celnym strzale w pierwszej połowie, dorzucił spryt po przerwie. Gdyby Przemysław Kita był o sekundę szybszy, Mąka kończyłby mecz z asystą na koncie i kto wie, jak zawody potoczyłyby się dalej.
Ocena: 6,5

Bartłomiej Poczobut:
Nie można mu za wiele zarzucić. Walczył w środkowej strefie i odbierał piłki, a przede wszystkim robił to bez przekraczania przepisów. Słynący z oglądania wielu żółtych kartek pomocnik, w Widzewie jeszcze jej nie złapał. Poczobut zagrał przyzwoite zawody.
Ocena: 6,5

Adam Radwański:
Liczyliśmy, że mający wahania formy Radwański zagra o wiele lepiej niż w Wejherowie, ale tak się nie stało. Przeciwnie, rozgrywający wypadł równie źle, popełniał sporo błędów, nie zagrał ani jednej dobrej prostopadłej piłki. Po przerwie dodał nieco więcej agresji do swojej gry, co można mu zapisać na plus, ale piłkarskiej jakości było u niego jak na lekarstwo.
Ocena: 4,5

Michael Ameyaw:
Biegał, walczył, starał się atakować i pomagać kolegom w defensywie. Niestety, nie było w tym wszystkim tzw. kultury gry. Póki co Ameyaw gra, bo jest młodzieżowcem, a nie dlatego, że zasługuje na miejsce w jedenastce poprzez niezłą dyspozycję.
Ocena: 5

Przemysław Kita:
Drugi mecz w barwach Widzewa i drugi gol! Przed przerwą Kita należał do wyróżniających się graczy, ale nie miał żadnej bramkowej okazji. Doczekał się w drugiej połowie, i to od razu dwóch. Najpierw skutecznie wykończył podanie od Marcina Robaka, a potem nie zdążył do świetnego zagrania Mąki. Mógł ponownie zostać bohaterem, ale i tak nie ma się go o co czepiać.
Ocena: 7

Marcin Robak (piłkarz meczu):
Dość długo rozkręcał się w tym meczu, ale jak już wskoczył na wysoki poziom, to był najlepszy w drużynie. Jeszcze przed przerwą ruszył z akcją środkiem boiska i szkoda, że podawał do Mąki, zamiast pokusić się o strzał. W drugiej połowie zaliczył asystę, kapitalnie obsługując Kitę. Poza tym to on rozpoczął akcję, po której łodzianie mogli wyjść na prowadzenie, a także wystraszył miejscowych ładnym uderzeniem z rzutu wolnego. Gdyby reszta zespołu dostosowała się do poziomu Robaka, o wynik nie trzeba byłoby się martwić.
Ocena: 7,5

Rezerwowi

Christopher Mandiangu:
Zastąpił zmęczonego Mąkę, ale nie dał już tak dobrej zmiany, jak w Wejherowie. Mandiangu starał się rozkręcić grę na skrzydle, dośrodkował, wywalczył rzut rożny, ale nic konkretnego tym razem to nie dało.
Ocena: 6

Rafał Wolsztyński:
Jeszcze w zeszłej rundzie od niego zaczynano ustalanie składu, a teraz musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Wolsztyński nie zaliczy swojej zmiany do udanych. Przez ponad dwadzieścia minut, jakie spędził na murawie, był bezbarwny i mało efektywny.
Ocena: 5*

Łukasz Kosakiewicz:
Wszedł do gry za fatalnego w sobotę Turzynieckiego. Niczego nie popsuł, a kilka razy ciekawie podłączył się do akcji ofensywnej. Na razie jest za wcześnie na stwierdzenie, czy Kosakiewicz jest lepszy, ale coś nam mówi, że jego obecność w wyjściowej jedenastce zrealizuje się już w piątkowym starciu z Błękitnymi Stargard.
Ocena: 6

Konrad Gutowski:
Krótki występ Gutowskiego, który mógł jednak zaliczyć asystę, gdy w doliczonym czasie gry dośrodkował do Daniela Tanżyny. Rozegrał jednak za mało minut, by oceniać jego postawę.
Ocena: brak

* Początkowo wystawiliśmy Wolsztyńskiemu ocenę 5,5 uznając, że to on w doliczonym czasie gry dośrodkowywał do Tanżyny. Zrobił to jednak Gutowski i z tego powodu zmniejszamy notę o 0,5.