Zapowiedź meczu Skra Częstochowa – Widzew Łódź

Przed drużyną Widzewa mecze o być albo nie być w I lidze. W sobotnie południe łodzianie rozpoczną spotkanie wyjazdowe w Częstochowie, gdzie na boisku ze sztuczną nawierzchnią zmierzą się ze Skrą. Gospodarze nie są jeszcze pewni utrzymania.

Zespół Pawła Ściebury zaczął sezon w sposób najgorszy z możliwych. Przez problemy z infrastrukturą beniaminek był zmuszony rozgrywać swoje pojedynki na wyjazdach, co wyszło mu bokiem. Skra w pierwszych sześciu kolejkach schodziła z boiska z zerowym dorobkiem punktowym, oczywiście zamykając tabelę. Dopiero w siódmym starciu, pierwszym na swoim obiekcie, zdołała odnieść zwycięstwo.

Od tamtej pory częstochowianie zaczęli spisywać się lepiej, wykorzystując atut swojego boiska. To specyficzna płyta, ze sztuczną murawą, co drużynom przyjeżdżającym do „Świętego Miasta” sprawiało mnóstwo problemów. Piłka na takiej nawierzchni zachowuje się inaczej niż na naturalnej trawie, co miejscowi wykorzystywali z zimną krwią, szybko pnąc się w górę tabeli. Ten handicap może jednak nie działać w konfrontacji z Widzewem, który przez długie miesiące, z braku alternatywy, trenował wyłącznie na „sztuce”.

Ostatnie tygodnie w Częstochowie nie należą do łatwych. Skra w trzech poprzednich meczach zdobyła tylko punkt i nadal musi uważać, by nie wrócić do III-ligowej szarzyzny. Choć przewaga nad strefą spadkową wynosi sześć punktów, wciąż nie jest ona bezpieczna. Zespół oparty jest na wielu młodych zawodnikach, co często prowadzi do wahań formy.

Na kogo w ekipie Ściebury należy zwrócić szczególną uwagę? Swoją postawą wyróżnia się bramkarz. Zaledwie 17-letni Mikołaj Biegański jest pewnym punktem częstochowian. Młodzieżowy reprezentant Polski wygryzł ze składu Łukasza Krzczuka, który jesienią zaliczył aż dziewięć czystych kont. Teraz pozostało mu jednak oglądanie młodszego kolegi z ławki. Za zdobywanie bramek odpowiadają natomiast Piotr Nocoń oraz Damian Nowak. Obaj łącznie ustrzelili siedemnaście z dwudziestu ośmiu goli częstochowian.

Widzew przystąpi do tego spotkania po dziewiątym z rzędu remisie. Choć środowy mecz z Radomiakiem zakończył się podziałem punktów, pokazał zawodnikom Jacka Paszulewicza, że potrafią grać w piłkę. Mamy na myśli pierwszą połowę, w której lider z Radomia został całkowicie zdominowany. Brakowało jedynie skuteczności lub odrobiny szczęścia. Los kiedyś musi się jednak odwrócić, dlatego trzeba na jutrzejsze zawody patrzeć z umiarkowanym optymizmem.

Goście znów będą zmuszeni poprzestawiać skład. W środę kolejnej kontuzji doznał Daniel Mąka i jutro z pewnością nie wyjdzie w wyjściowym składzie. Trzeba więc znaleźć dla niego zastępcę. To niełatwe, bo kompletnie bez formy jest Marcin Pieńkowski, a Konrad Gutowski dopiero wrócił po przerwie spowodowanej urazem. Wszystko wskazuje na to, że na bok pomocy przesunięty zostanie Michael Ameyaw, zaś do środka pola wskoczy Dario Kristo.

Nie do końca zdrowy czuje się też Adam Radwański. Paszulewicz może pozwolić sobie na posadzenie go na ławce, ponieważ do wyjściowego składu wróci także najprawdopodobniej Marcel Pięczek. Po słabym meczu w wykonaniu Tomasza Wełny wydaje się to wręcz oczywiste. Roszad nie spodziewamy się natomiast w ataku. Coraz lepiej wygląda postawa Rafała Wolsztyńskiego, który naszym zdaniem był najlepszym graczem starcia z Radomiakiem. Co najwyżej może dostać drugiego napastnika do pary.

Przed widzewiakami spotkanie z gatunku „must win”. Jeżeli drużyna ma się w końcu przełamać, to w starciu z kim, jak nie z broniącym się przed spadkiem do III ligi beniaminkiem, który nie wygrał od trzech kolejek? Do meczu trzeba podejść oczywiście z pokorą i pełnym zaangażowaniem, ale z wolą absolutnego zwycięstwa!

Sobotnie zawody rozpoczną się o godzinie 12:00. Transmisję z niego przeprowadzi Widzew TV, a na łamach WTM prowadzona będzie tradycyjna Relacja LIVE. Zapraszamy już na około godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego!