G. Waranecki: „Działka na Brzezińskiej ma 3 mln hipoteki!”
18 grudnia 2013, 20:09 | Autor: RyanDzisiejsza debata telewizyjna była swoistym debiutem przed kamerami Grzegorza Waraneckiego. Biznesmen przygotowywał się do niej od kilku dni, liczył, że uda mu się zadać kilka kluczowych dla przyszłości Widzewa pytań Sylwestrowi Cackowi. Właściciela klubu w studio jednak zabrakło. Szkoda, bo Waranecki chciał wyjaśnić z nim kilka spraw, a także dopytać o ziemię, którą klub posiada w swych aktywach.
Po debacie zamieniliśmy kilka słów z Grzegorzem Waraneckim, zapytaliśmy go o wrażenia, jakie pozostawiła dyskusja w TV Toya. „Debata mocno straciła na znaczeniu z powodu nieobecności Sylwestra Cacka. Dobrze jednak, że do niej doszło, bo kilka ciekawych kwestii padło, m.in. sprawy związane z budżetem na transfery. Okazało się, że jedyną szansą na wzmocnienia jest sprzedaż Eduardsa (Visnakovsa – przyp. red.). A co, jak nie znajdzie się kupiec?” – opowiada Waranecki.
Jako jedną z alternatyw dla sfinansowania pozyskania nowych, lepszych zawodników, Prezes Widzewa, Paweł Młynarczyk, wymienił ziemię leżącą przy ul. Brzezińskiej. Klub, ustami Sylwestra Cacka, mówił już, że jej sprzedaż mogłaby przynieść aż 4 miliony przychodu. Powątpiewa w to jednak Waranecki: „Miałem ze sobą w studio jeszcze jedną kartkę (pierwsza dotyczyła transferów – przyp. red.), ale nie zdążyłem podnieść tej kwestii. Mam na myśli dokument, według którego ta mityczna ziemia jest obciążona hipoteką ok. 3 milionów złotych! Jak więc oni chcą ją sprzedać?” – zdradza biznesmen.
Zapytany przez nas na koniec, czy nie żałuje wywołanej wpisem na Facebooku burzy wokół klubu odpowiada: „Absolutnie nie żałuję! Jedynie wyraziłem skruchę za formę moich komentarzy, ale sam fakt, że o problemach Widzewa jest głośno, jest najlepszym dowodem na to, że było warto. Może i wyszedłem na oszołoma w oczach niektórych ludzi, ale widocznie ktoś musiał ponieść taki koszt, żeby los Widzewa stał się w końcu częścią debaty publicznej w Łodzi!” – kwituje sprawę Waranecki.