Znicz Pruszków – Widzew Łódź 1:0 (0:0)

Trwa kryzys drużyny Widzewa. Przełamania nie przyniosło nawet spotkanie z również będącym w dołku Zniczem. Pruszkowianie po raz drugi w tym sezonie utarli nosa piłkarzom Radosława Mroczkowskiego, tym razem jeszcze boleśniej. W sobotnim spotkaniu zwyciężyli 1:0 po golu Marcina Bochenka.

Ostatni raz łodzianie wygrali 20 października, a więc przeszło miesiąc temu. W trzech ostatnich spotkaniach zdobyli oni zaledwie dwa punkty, dlatego Radosław Mroczkowski zmienił skład zespołu, szukając najbardziej optymalnego. Korekty nastąpiły na bokach obrony, gdzie miejsca Marcina Kozłowskiego i Marcina Pigiela zajęli odpowiednio Sebastian Kamiński oraz Marcel Pięczek. Szansę od pierwszej minuty otrzymał także Przemysław Banaszak.

W przedmeczowej rozmowie z Widzew TV trener gospodarzy, Andrzej Prawda, zdradził, że jego zespół będzie chciał zastosować mocniejszy pressing, by utrudnić rywalom rozgrywanie piłki. I rzeczywiście, pruszkowianie dość wysoko starali się atakować piłkarzy z Łodzi, a dodatkowo na początku meczu zagrozili ich bramce. Z dystansu uderzał Dariusz Zjawiński, lecz zabrakło mu celności. Na tę akcję odpowiedział duet Filip Mihaljević – Konrad Gutowski, jednak wolej tego drugiego również pozostawiał wiele do życzenia.

Ciekawy początek zawodów zwiastował, że równie gorąco będzie także w kolejnych minutach, ale tak się nie stało. Z boiska wiało nudą, a jedyne zagrożenie stwarzane było przy okazji stałych fragmentów gry. Przy jednej takiej akcji, w 23. minucie, niezły strzał z powietrza oddał Gutowski, ale posłał piłkę tuż obok słupka! W okolicach 30. minuty znów goście zagrozili Zniczowi. Najpierw w dobrej pozycji strzeleckiej znalazł się Mihaljević, ale trafił wprost w Piotra Misztala. Dobita Banaszaka została zablokowana przez obrońcę, a kolejna poprawka, Dario Kristo po wrzutce z rzutu rożnego, była niecelna.

Na kolejną okazję trzeba było czekać do 41. minuty. Najaktywniejszy w pierwszej połowie Gutowski zagrał prostopadle do Banaszaka, ale podanie było nieco zbyt mocne i adresat nie zdołał posłać jej w kierunku bramki. Przed przerwą raz jeszcze zaatakowali widzewiacy, lecz znów zabrakło im skuteczności. Tym razem w roli głównej wystąpił Kristo, który odchylając się przy strzale kopnął futbolówkę wysoko nad poprzeczką.

Na drugą cześć spotkania drużyna Widzewa wybiegła w takim samym składzie, ale widać było, że także z zamiarem szybszej i jeszcze bardziej odważnej gry. Mogło zacząć się w sposób wymarzony, gdy Maciej Kazimierowicz wypatrzył w polu karnym Konrada Gutowskiego. Temu drugiemu zabrakło jednak precyzji, by wyjść na dobrą pozycję strzelecką. W 53. minucie obudzili się także miejscowi. Dość przypadkowo piłka trafiła do Macieja Machalskiego, ale nie spodziewał się on tego, co utrudniło mu oddanie dobrego uderzenia. Celnie na bramkę Patryka Wolańskiego strzelał za to Dariusz Zjawiński, lecz trafił główką lekko i prosto w golkipera.

Goście zaczęli osiągać coraz większą przewagę optyczną i paradoksalnie, mogli stracić gola. W 69. minucie groźnie w bramkę trafił Zjawiński, a Wolański odbił piłkę najpierw rękoma, a później poprawił nogami. Nie było to zbyt mocne uderzenie więc można powiedzieć, że widzewiak zrobił sobie kłopot na własne życzenie. Najważniejsze, że wyszedł z opresji obronną ręką. Akcja ta dała jednak pruszkowianom impuls, który szybko zamienili oni na gola! Trzy minuty później obrona Widzewa została rozklepana, a „Wola” pokonał uderzeniem od poprzeczki Marcin Bochenek, który trafił także w pierwszym meczu obu zespołów.

W ostatnim kwadranse piłkarzom Mroczkowskiego zaczęło się mocno spieszyć. Do wyrównania starał się doprowadzić m.in. Filip Mihaljević, ale i jemu zabrakło skuteczności w sytuacji sam na sam z Misztalem. Swoją szansę na trafienie zmarnowali też gracze Znicza. Wydawało się, że Patrykowi Kubickiemu pozostaje jedynie posłać piłkę do siatki, ale zabrakło mu zdecydowania, a podanie do tyłu okazało się złym wyborem.

Końcówka spotkania to coraz bardziej nerwowe ataki przyjezdnych, którzy za wszelką cenę starali się powtórzyć „wyczyn” sprzed tygodnia i wyrwać przeciwnikom chociaż jeden punkt. Niestety, tym razem im się to nie udało. Widzew zanotował w Pruszkowie czwarty z rzędu mecz bez zwycięstwa!

Znicz Pruszków – Widzew Łódź 1:0 (0:0)
72′ Bochenek

Znicz:
Misztal – Bochenek, Klepczarek, Dugołęcki, Rackiewicz – Małachowski (90+3′ Kinast), Kocot – Zagórski (68′ Pyrka), Machalski, Tarnowski (23′ Kubicki) – Zjawiński

Rezerwowi: Kalinowski – Budek, Kabala, Chałas

Widzew:
Wolański – Kamiński (77′ Zuziak), Zieleniecki, Wełna, Pięczek – Mąka (61′ Michalski), Kazimierowicz, Kristo, Gutowski (80′ Gibas) – Banaszak (71′ Demjan), Mihaljević

Rezerwowi: Humerski –  Sylwestrzak, Ameyaw

Żółte kartki: Zagórski, Klepczarek, Kocot – Kamiński, Kazimierowicz, Wełna, Zuziak

Sędzia: Jacek Lis (Ruda Śląska)

Widzów: 600 (0 gości)