Wypłynęło nazwisko Chorwata. To byłby najmocniejszy strzał!

Od paru dni pisaliśmy, że w orbicie zainteresowań Widzewa znalazł się napastnik z Chorwacji. Rozmowy na temat jego pozyskania prowadzono równolegle z negocjacjami odnośnie Alexa Cortella. Dziś ujawniono jego personalia.

To 26-letni Filip Mihaljević, który występuje obecnie w bułgarskiej ekstraklasie. Na papierze to najmocniejszy kandydat do gry w ataku łodzian, dlatego przy Piłsudskiego cały czas starają się skruszyć mur oczekiwań finansowych zawodnika oraz jego agenta. Jak podała dziś „Wyborcza”, temat wraca. To prawda, jest szansa, że uda się porozumieć.

Mihaljević jest wychowankiem klubu NK Spansko. W młodym wieku trafił do słynnego Dinama Zagrzeb, ale został członkiem tylko drugiej drużyny. W 2011 roku został wypożyczony do występującego na drugim poziomie Radnika Seveste, w barwach którego rozegrał 22 mecze i strzelił 7 bramek. Kolejny sezon napastnik spędził w filialnym klubie Dinama, Lokomotivie Zagrzeb, jednak nie mógł uznać go za udany.

Piłkarz odbudował się na kolejnym wypożyczeniu w Seveste, tym razem zdobywając 6 bramek w 25 spotkaniach. Rok później Mihajlević w końcu zadebiutował na najwyższym poziomie – najpierw w Bośni i Hercegowinie (NK Siroki Brijeg, 7/2), a później w chorwackim Slavenie Belupo (11/1). W tym drugim klubie spędził jeszcze pół sezonu, ale później i tak trafił tam, gdzie czuł się najlepiej – do Seveste, w barwach którego w 11 spotkaniach strzelił aż 8 goli.

Sezon 2016/2017 napastnik rozpoczął w rezerwach Dinama (16/5), a gdy w lutym rozwiązano z nim kontrakt, przeniósł się do Lokomotivy (4/0). Przez długi czas pozostawał jednak poza kadrą drużyny i nie grał. Dopiero na początku 2018 roku opuścił klub i przeniósł się do Bułgarii, wiążąc się umową z Łokomotiwem Płowdiw. Do tej pory, w bułgarskiej Pyrwej lidze wystąpił 17-krotnie i zdobył 5 bramek.

Z naszych informacji wynika, że Widzew ma zielone światło od bułgarskiego klubu, który nie będzie robił 26-latkowi problemów z odejściem, jeśli zgłosi się po niego klub z zagranicy. Trzeba tylko znaleźć finansowy kompromis z piłkarzem i menedżerem. Krok po kroku negocjacje zmierzają we właściwą stronę, ale niczego przesądzić nie można. Już sytuacja z Cortellem pokazała, że nagle wszystko może obrócić się o 180 stopni.

Foto: sportnet.rtl.hr