To byłby wielki powrót i transferowy hit! Czy jest realny?

Widzew dokonał tego lata już sześciu transferów, ale żaden nie może równać się z transakcją, która może być wkrótce zrealizowana. Jak dowiedział się WTM, pojawił się temat powrotu na Piłsudskiego piłkarza bardzo lubianego przez kibiców, a do tego niezwykle wartościowego.

Chodzi o Marcina Robaka, aktualne piłkarza Śląska Wrocław. Napastnik ma już swoje lata, ale mimo 35 wiosen na karku wciąż należy do najlepszych snajperów Ekstraklasy. Na poziomie II ligi byłby to bezwzględnie wielki transferowy hit. Pytanie, na ile realny. Z naszych ustaleń wynika, że szansa na jego pozyskanie istnieje, ale nic nie jest przesądzone.

Przyjście piłkarza tej klasy, co Robak, to oczywiście duży wydatek. Jak wiemy, w Widzewie nie chcą tworzyć kominów płacowych, więc w takim wypadku część zobowiązań musieliby wziąć na siebie zewnętrzni sponsorzy. Podobno rozmowy na ten temat trwają, ale nawet, jeśli uda się znaleźć środki na kontrakt napastnika, trzeba będzie też doprowadzić do jego odejścia ze Śląska. A to może być jeszcze trudniejsze.

„Robaczka” wiąże bowiem jeszcze roczną umowa z wrocławskim klubem. Jak usłyszeliśmy, piłkarz nie ma specjalnie po drodze z trenerem Tadeuszem Pawłowskim i najchętniej zmieniłby barwy. Powrót do Łodzi byłby dla niego dobrym ruchem. Po pierwsze posiada tutaj mieszkanie i przyjaciół, po drugie ponownie znalazłby się w środowisku, w którym wypłynął na szerokie wody. To właśnie w Widzewie snajper wypromował się, debiutując w reprezentacji Polski czy trafiając później m.in do tureckiego Konyasporu. Sęk w tym, że Śląsk nie ma zamiaru oddać swojego gwiazdora za darmo. To może zablokować wszelkie ruchy, bo na transfer gotówkowy raczej nie ma co liczyć.

Z reguły staramy się stronić od podawania transferowych pogłosek, by nie szkodzić klubowi. W tym wypadku można zrobić wyjątek, bowiem o sprawie wie już wiele osób i w piłkarskim środowisku nie jest ona tajemnicą. Pytanie tylko, czy kibice powinni ostrzyć sobie zęby na powrót Marcina Robaka, czy wzruszyć ramionami i spokojnie czekać na rozwój wypadków. Doradzamy to drugie, bo szanse na ten transfer wynoszą zdecydowanie mniej niż 50%.

Karpiu