M. Przybylski: „Nie mogę się doczekać pełnego stadionu”
7 lutego 2018, 12:23 | Autor: JasiuMichał Przybylski to nowy piłkarz walczącego o awans do II ligi Widzewa. Dwudziestolatek, grający całą karierę na Wyspach Owczych, podpisał 2,5-letni kontrakt z łódzkim klubem. W Łodzi wiążą z reprezentantem polskiej „młodzieżówki” spore nadzieje na przyszłość.
W ostatni czwartek młody pomocnik wraz z trenerem Marcinem Broniszewskim był gościem Arkadiusza Stolarka w programie „Piłsudskiego 138„. Odpowiadał w nim na pytania prowadzącego oraz te, które za pomocą mediów społecznościowych zadawali kibice. O czym mówił?
O początkach kariery
Czas spędzony na Wyspach Owczych uważam za udany. Nauczyłem się tam grać w piłkę, co zakończyło się powołaniem do kadry. Dobra forma, udana końcówka poprzedniego sezonu m.in. siedem bramek w dziewięciu meczach, nagroda dla najlepszego młodego piłkarza ligi farejskiej. To poszło w świat. Wróciłem do Polski i będę starał się pokazać, że tamta liga nie jest słaba, jakby się to mogło wydawać. Są tam piłkarze, którzy z powodzeniem daliby sobie radę w najlepszych klubach polskiej ekstraklasy, mimo że większość młodych i zdolnych wyjeżdża do Skandynawii.
O ulubionej pozycji
Pozycja numer dziesięć. Lubię dostać piłkę jeszcze przed linią obrony, wejść w drybling, zagrać jeden na jednego, uderzyć lub podać prostopadle.
O pierwszych dniach w Widzewie
Zauważyłem, że obaj bramkarze, Patryk Wolański i Maciek Humerski, to dwóch takich śmieszków w szatni i myślę, że to dobrze, to buduje to przyjemną atmosferę. Jeśli chodzi o to z kim mi się dobrze grało podczas sparingu, to pierwszej połowy nie widziałem, bo się rozgrzewałem (śmiech), w drugiej dobrze współpracowało mi się z Olkiem Kwiekiem i „Kazikiem”. Ciężko jest jednak jeszcze kogoś szczególnie wyróżnić. Co do treningów, to czytałem i słyszałem o tym, jak wyglądają one u trenera Smudy, więc wiedziałem, na co się piszę (śmiech). Na Wyspach na mecze przychodzi po 500, maksymalnie 1000 osób, ale nie przeraża mnie to, że na mecze Widzewa przychodzi tylu kibiców. Wręcz przeciwnie, nie mogę się doczekać pełnego stadionu.
O powrocie do Polski
Pierwsze testy w Polsce miałem w Wiśle Płock. Spędziłem tam dwa tygodnie i wszystko fajnie wyglądało, ale jak to często bywa, nie dogadałem się z klubem i sobie podziękowaliśmy. Co do samej Ekstraklasy to bałem się, że to może być dla mnie zbyt duży przeskok, zbyt wysoki poziom, a ja chciałem grać. Zgłosił się Widzew i mam szansę na regularne występy. Nie patrzyłem na ligę, bo wiem, jaki jest plan działaczy. Myślałem, żeby już wcześniej wrócić do Polski, bo tu są lepsze warunki, lepszy poziom. Choć wiadomo jak u nas się patrzy na Wyspy Owcze.
Foto: widzew.com
Rozsądny chłopak bez sodówy w głowie, trzymamy kciuki za trzy kolejne awanse!