35 lat od wyeliminowania Borussii w Pucharze UEFA
7 listopada 2019, 19:10 | Autor: Kamil7 listopada 1984 roku to data, która przeszła do historii Widzewa. Tego dnia, prowadzeni przez Władysława Żmudę łodzianie wyeliminowali w 1/16 finału Pucharu UEFA Borussię Monchengladbach. Dziś obchodzimy 35. rocznicę tamtego spotkania!
Widzewiacy przystępowali do dwumeczu z Niemcami po pokonaniu duńskiego AGF. Tamto starcie sprawiło jednak zawodnikom z Polski sporo problemów, a więc było jasne, że pojedynek z dużo mocniejszą ekipą, dwukrotnym zdobywcą Pucharu UEFA, który rok w rok walczył o zwycięstwo w Bundeslidze, nie będzie należał do najłatwiejszych.
Pierwszy mecz rozegrano w Monchengladbach. Już po pół godzinie gry gospodarze prowadzili 2:0, ale łodzianie nie poddawali się. Na początku drugiej połowy kontaktowego gola zdobył Wiesław Wraga, Borussia jednak bardzo szybko odpowiedziała, trafiając na 3:1. Ostatnie słowo należało na szczęście do przyjezdnych, a konkretnie do Mirosława Myślińskiego. Rezultat 2:3 oznaczał, że w rewanżu podopiecznym trenera Żmudy wystarczy minimalne zwycięstwo, by awansować dalej.
Spotkanie na stadionie przy al. Unii przyciągnęło na trybuny 22 tysiące kibiców. Widownia od samego początku oglądała bardzo ciekawe zawody. Dobrze dysponowani byli boczni obrońcy, czyli Myśliński i Krzysztof Kamiński, świetne zawody rozgrywał także Jerzy Wijas. Niestety, nieskutecznością raził Dariusz Dziekanowski, który nie wykorzystał swoich okazji, by już przed przerwą dać widzewiakom prowadzenie.
Na gola fani musieli czekać do 65. minuty. Akcję zainicjował Roman Wójcicki, który podał futbolówkę do Włodzimierza Smolarka. Ten odegrał do Wragi, a idol kibiców Widzewa zdecydował się wejść z nią w pole karne. Zmylił dwóch obrońców i oddał piłkę Smolarkowi, który posłał ją w róg, obok bezradnego Ulricha Sude. Stadion oszalał, a Niemcy błyskawicznie rzucili się do odrabiania strat. Nie byli jednak w stanie pokonać widzewskiej defensywy i to gospodarze mogli cieszyć się z dość niespodziewanego awansu!
Niestety, spotkanie to zakończyło się tragicznie dla Wragi. Zagrał on przeciwko Borussii chory, a jego osłabiony organizm zaatakowany został przez wirusa, który w konsekwencji uszkodził mięsień sercowy piłkarza. Sytuacja ta zastopowała świetnie zapowiadającą się karierę potencjalnego wielokrotnego reprezentanta Polski. Mecz przeciwko zespołowi z Monchengladbach pozostał jednak w pamięci wszystkich.
Po listopadowym sukcesie, sporo kibiców Widzewa wierzyło, że zespół trenera Żmudy jest w stanie powalczyć nawet o wygranie Pucharu UEFA. Plany te zostały jednak szybko zweryfikowane przez Dinamo Mińsk. Sowieci wygrali w Łodzi 2:0, a w rewanżu w Tbilisi nie pozwolili przeciwnikom na odrobienie wszystkich strat.
Widzew Łódź – Borussia Monchengladbach 1:0 (0:0)
65′ Smolarek
Widzew:
Bolesta – Myśliński, Wójcicki, Dziuba, Kamiński – Romke (88′ Leszczyk), Kajrys, Wijas – Wraga, Dziekanowski, Smolarek
Borussia:
Sude – Krauss, Borowka, Bruns, Frontzeck, Rahn, Herlovsen (70′ Herbst), Hannes, Lienen, Mill, Criens
Żółte kartki: Wójcicki, Kamiński – Bruns
Sędzia: Joel Quiniou (Francja)
Widzów: 22 000
Foto: widzew.com
Wiesiu grał chyba także w następnej rundzie z Dynamem Mińsk. Potem ówczesny trener reprezentacji Łazarek powołał go na styczniowe konsultacje kadry i wtedy podczas badań okazała się ta tragiczna wiadomość. W trybie pilnym został odesłany ze zgrupowania. Pamiętam, że strasznie przeżyłem to wydarzenie. Wraga był moim wielkim idolem, tak jak Mirek Tłokiński. Było trochę smutnych wydarzeń w Widzewie: aresztowanie i póżniejsze samobójstwo Stasia Burzyńskiego, podwójnie złamany obojczyk Włodka Smolarka, złamana kariera Jurka Wijasa czy upadek naszego klubu.
Czy ten Borowka z Borussi to ten sam co ponad dekadę później grał w Widzewie?
Ten sam.
Ten sam, najbardziej jednak kojarzony z Werderem.
W …teatrze wtedy byliśmy z klasą. Dobrze ze 'Żarówa’ wziął z sobą radyjko
a za kolejne 35 lat samochody już będą latać, a filmy będziemy oglądać w hologramie :) Ciekawe do tego czasu ile Widzew będzie miał Mistrzostw Polski. Więcej niż 4 ?
Jest duże prawdopodobieństwo, że tego nie doczekamy. A jeśli nawet się uda, to już możemy nie pamiętać ile razy Widzew miał Majstra Tak więc cieszmy się chwilą tu i teraz. Tylko piłkarze nam te chwile wydzielają jak lekarstwo.
Pamiętam ten mecz jak by ty było wczoraj.Jak te nasze chłopaki wtedy grali,czy doczekam jeszcze takich czasów,wątpię,stary już jestem,schorowany. Człowiek by chciał chociaż trochę radości z gry obecnego Widzewa to mądrale z góry naściągali Możdżeniów i myślą że zrobią z nimi wyniki,gdzie wy macie oczy.
I tylko ten krzyk – Widzew! Widzew! Widzew!
Trenerze więc nie grajmy źle i głupio