27 lat temu Widzew sięgnął po czwarte mistrzostwo Polski!

19 czerwca 2024, 18:11 | Autor:

Wczoraj minęło 27 lat od momentu, w którym drużyna Widzewa Łódź została po raz czwarty mistrzem Polski. Tytuł zapewniła sobie po meczu, który przez wielu uznawany jest za jeden z najbardziej dramatycznych i ekscytujących spotkań w historii polskiej piłki.

Do sezonu 1996/1997 czerwono-biało-czerwoni przystępowali jako obrońca tytułu. W dodatku rok wcześniej sięgnęli po najważniejsze krajowe trofeum nie przygrywając żadnego meczu! To sprawiło, że w kolejnych rozgrywkach hasło „bij mistrza” działało z jeszcze większą siłą. Każdy chciał utrzeć nosa niepokonanym piłkarzom Franciszka Smudy, a najbliżej tego ponownie była Legia Warszawa. Losy mistrzostwa znów zależały od rywalizacji dwóch odwiecznych przeciwników. Jeśli dodamy do tego fakt, że latem ze stolicy do RTS przenieśli się dwaj kluczowi zawodnicy: bramkarz Maciej Szczęsny oraz pomocnik Radosław Michalski, mamy przepis na dreszczowiec przez wielkie D.

Obie ekipy zaczęły kampanię od falstartu. Po dwóch pierwszych kolejkach łodzianie mieli na koncie dwa punkty, legioniści trzy. Dopiero za trzecim razem Widzew odniósł zwycięstwo, w dodatku okazałe, bo 4:0 pokonał Stomil Olsztyn. Później stała się rzecz, jakiej kibice nie widzieli przez ponad rok – ich zespół doznał porażki! Serię trzydziestu siedmiu meczów bez przegranej przerwał GKS Bełchatów. Ten zimny prysznic podziałał jednak na zawodników Smudy pozytywnie. W trzech kolejnych potyczkach zainkasowali komplet punktów, nie tracąc gola. W następnych starciach zaliczyli dwa remisy i sześć razy wygrali.

16 listopada 1996 roku doszło do pierwszego spotkania pomiędzy kandydatami do mistrzostwa. „Wojskowi” przyjechali na Piłsudskiego mając punkt więcej, dzięki czemu przewodzili w tabeli. Mecz nie był jednak porywającym widowiskiem, długo wydawało się, że padnie w nim bezbramkowy remis. Jedynego gola strzelił w 80. minucie Jacek Dembiński, inny arcyważny zawodnik, sprowadzony przez Andrzejów Grajewskiego i Pawelca przed sezonem. Zwycięstwo pozwoliło widzewiakom strącić konkurentów na pozycję wicelidera i zyskać przewagę psychologiczną przed drugą częścią rozgrywek. Do zakończenia pierwszej pozostały jednak jeszcze dwie kolejki. Łodzianie najpierw rozbili na wyjeździe Raków Częstochowa 4:0, a przed przerwą zimową rzutem na taśmę uratowali punkt w Lubinie. Wynik tego drugiego starcia miał duże znaczenie dla układu tabeli, bowiem Legia dwa ostatnie spotkania wygrała i ostatecznie oba zespoły zakończyły rok z identycznym dorobkiem!

O wszystkim znów miał decydować przebieg rundy wiosennej. Ta zaczęła się dla obrońców tytułu jeszcze gorzej niż jesień, bo od domowej derbowej porażki z ŁKS, a następnie przegranej w Olsztynie! Zawodnikom „Franza” znów udało się sięgnąć po pierwsze zwycięstwo dopiero w trzecim pojedynku, a następnie zaliczyli kolejną wpadkę, remisując 0:0 z Hutnikiem Kraków. Margines błędu praktycznie przestał istnieć i trzeba było wziąć się do roboty. Na szczęście wkrótce drużyna odpaliła, i to jak! Wygrała dziesięć kolejnych starć (jedno walkowerem z powodu wycofania się Sokoła Tychy)! Stołeczny rywal w tym czasie również ani razu nie przegrał, ale przydarzyły mu się dwa remisy.

Do rozegranego 18 czerwca 1997 roku rewanżu podopieczni trenera Mirosława Jabłońskiego przystępowali więc z jednym punktem straty, ale z przewagą własnego boiska. Tym razem na stadion przy Łazienkowskiej wpuszczono dużo mniej kibiców z Łodzi (było ich siedmiuset, a rok wcześniej trzy tysiące), samemu szykując się na wielkie świętowanie. Spotkanie rozgrywane było w środowe popołudnie, co było nietypowym terminem jak na ligowy klasyk, zwłaszcza o takiej stawce. Transmisja telewizyjna na żywo miała miejsce w stacji Canal Plus, z kolei Telewizja Polska mogła zaprezentować jedynie przebieg drugiej połowy, w dodatku z godzinnym poślizgiem.

Mecz zaczął układać się po myśli „Wojskowych” od 11. minuty, gdy wynik otworzył Cezary Kucharski. Widzewiacy starali się zareagować, ale w pierwszej połowie nie grali swojej piłki i finalnie zeszli na przerwę z jedną bramką straty. Gdy w 57. minucie na 2:0 trafił Sylwester Czereszewski, trybuny eksplodowały z radości, zaczynając fetowanie mistrzostwa. Zwycięstwo dawało piłkarzom Jabłońskiego dwa punkty przewagi i w perspektywie wyjazd do Katowic w ostatniej kolejce. Pokonanie łodzian teoretycznie nie gwarantowało więc tytułu, ale nikt nie wierzył, że Legia nie postawiłaby kropki nad i w potyczce z GKS. Gdy starcie zmierzało do końca, doszło do momentu zwrotnego – kontuzji prowadzącego zawody ŚP. Andrzeja Czyżniewskiego. Na kilka minut spotkanie zostało wstrzymane, by udzielić arbitrowi wsparcia medycznego. Przerwa źle wpłynęła na gospodarzy, wybijając z ich rytmu. Po wznowieniu gry doszło do jednego z największych zwrotów akcji w historii polskiej ligi. Najpierw, w 86. minucie, kontaktowego gola zdobył Sławomir Majak, a dwie minuty później na 2:2 trafił głową Dariusz Gęsior. Stołecznych fanów ogarnęła czarna rozpacz, a w sektorze gości nastąpiła trudna do opisania słowami euforia. Pikanterii dodał fakt, że natychmiast golem odpowiedzieli legioniści, ale ten słusznie nie został uznany z powodu spalonego. W 90. minucie śmiertelny cios wyprowadził Andrzej Michalczuk i Widzew wygrał, zdobywając trzy bramki w pięć minut. Dzięki wygranej ekipa Smudy miała już matematycznie zapewnione czwarte mistrzostwo Polski! Zaczęło się wielkie świętowanie, które oczywiście przeniosło się także na stadion w Łodzi, na który po kilku godzinach dotarli bohaterowie tego środowego czerwcowego popołudnia.

W ostatniej kolejce na Piłsudskiego przyjechał Raków. Łodzianie nie musieli się już wysilać, ale grając na pełnej swobodzie pokonali częstochowian aż 5:1. Wszystkie pięć goli zdobył Dembiński, któremu do korony króla strzelców zabrakło jednego trafienia. Szkoda, ale mało kto się tym przejmował. Liczyło się tylko to, że Widzew znów był najlepszy w kraju i znów utarł nosa Legii na oczach jego kibiców.

Kadra Widzewa w sezonie 1996/1997:

Bramkarze
Marcin Ludwikowski, Tomasz Muchiński, Maciej Szczęsny

Obrońcy
Marek Bajor, Daniel Bogusz, Ulrich Borowka, Tomasz Łapiński, Mirosław Szymkowiak, Paweł Wojtala

Pomocnicy
Alexandru Curtian, Ryszard Czerwiec, Dariusz Gęsior, Paweł Miąszkiewicz, Andrzej Michalczuk, Radosław Michalski, Piotr Szarpak, Zbigniew Wyciszkiewicz

Napastnicy
Marek Citko, Jacek Dembiński, Marek Koniarek, Sławomir Majak, Rafał Siadaczka, Marcin Zając

Trener: Franciszek Smuda

Subskrybuj
Powiadom o
15 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Michi
6 miesięcy temu

Nie ma za co Ryan-za podpowiedź ;)

Juzek
6 miesięcy temu

to było wczoraj

Fan Henia
6 miesięcy temu

Pomijając klasę zawodników, a raczej 4 klasy co najmniej, był widzewski charakter, były ambicje właścicieli, a co za tym idzie, odpowiednie transfery. Dzisiaj z tamtych czasów pozostała jedynie nazwa WIDZEW. Nawet ambicje ówczesnych kibiców są analogicznie malutkie w porównaniu do tych z lat 90tych…

Tylko Widzew
Odpowiedź do  Fan Henia
6 miesięcy temu

Zapominasz o jednym, najważniejszym. Ambicje właścicieli były realizowane na kredyt i bez finansowego pokrycia. Też tęsknię za tamtym czasem i wspominam go z łezką w oku ale jakby miała być powtórka z późniejszych zawirowań to ja dziękuję, wolę jak jest teraz.

Co nam zostało z tych lat...
Odpowiedź do  Tylko Widzew
6 miesięcy temu

A jak jest realizowany dzisiejszy brak ambicji i jaką masz gwarancję, że powtórki z zawirowań nie będzie, woląc, jak jest teraz? Żadnej! Przecież wystarczy, że Kibice, od których uzależnił los Widzewa szantażysta Stamir, nie wykupią karnetów, a tak wcześniej czy później musi się stać, bo to, że właściciel nie dołoży, a brak transferów tylko to potwierdza, pewne jest jak w banku i zawirowania gotowe… Nie widzisz tego? Ale ten obecny właściciel poprzewracał w głowach kibicom Widzewa, ja pierlole…

Volt
Odpowiedź do  Co nam zostało z tych lat...
6 miesięcy temu

Jeśli kibice odetną pana S. od kasy z karnetów, to może wtedy po prostu odejdzie z Widzewa?

Tylko Widzew
Odpowiedź do  Co nam zostało z tych lat...
6 miesięcy temu

..że niby obecny właściciel mi poprzewracał w głowie? Chyba nie wiesz o czym piszesz. Jak w ogóle możesz porównywać tamte czasy do obecnych, kontraktowanie piłkarzy którym nie płaciło się miesiącami, zadłużanie klubu które doprowadziło do bankructwa, brak ciepłej wody w kranach …człowieku, zejdź na ziemię bo dawno nie czytałem podobnych głupot…i Ty piszesz że jak nie wykupimy karnetów to może być podobnie, Ręce opadają, po pierwsze nie będzie podobnie bo obecnie klub działa całkowicie na innych zasadach a po drugie karnety będą się sprzedawać. Stadion jest za mały i karnet jest jedynym rozwiązaniem jeżeli chce się być na każdym meczu…piszesz… Czytaj więcej »

Co nam zostało z tych lat...
Odpowiedź do  Tylko Widzew
6 miesięcy temu

Poprzewracał ciebie i tobie podobnym, i widzę, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co piszesz! Przecież obecnie również nie płaci się piłkarzom miesiącami, a wiele klubów boryka się z problemami finansowymi, jest zadłużonych i żyje na kredyt i grozi im nawet bankructwo. A mimo to kluby te grają, wygrywają, nic sobie z tego nie robiąc, bo kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana… Tylko Widzew jakoś nie wiedzieć jak chce coś wygrać bez ryzyka, tyłek szkłem podcierając, bo właściciel skąpiec, a tak się niestety nie da! Nie wiesz, nie domyślasz się, czy ci nie powiedziano tego? Oby ci… Czytaj więcej »

ZAWSZE TYLKO WIDZEW
Odpowiedź do  Fan Henia
6 miesięcy temu

Ja się nie zgadzam, że „Dzisiaj z tamtych czasów pozostała jedynie nazwa WIDZEW”. Owszem, sportowo jest gorzej niż wówczas,obecni zawodnicy(nie wszyscy) też jakby mniej identyfikowali się z naszym klubem, ale kibice, ich namiętność, a nawet miłość do Widzewa, wcale nie są mniejsze. A kibice to podstawa atmosfery wokół klubu. A tego, że obecnemu właścicielowi brakuje ambicji, nie jestem w stanie stwierdzić, według mnie raczej brakuje mu środków. Za Samirowskiego może i nie ma dotychczas jakichś spektakularnych wyników, ale nie zadłuża klubu, i racjonalnie gospodaruje finansami. Przynajmniej tak twierdzą osoby, które znają się na ekonomii. Zobaczymy co w nadchodzącym sezonie, najmniej… Czytaj więcej »

RTS
6 miesięcy temu

daj Boże powtórki

Cucs
6 miesięcy temu

To było przecież niedawno tak…. Jak ten czas zap…..la

Sarna
6 miesięcy temu

Na szczęście dla mnie żyłem wtedy, siedziałem na prostej i świętowałem Mistrza Polski. Współczuję młodym, którzy żyją tylko takimi wpisami – ile można!

MslashM
Odpowiedź do  Sarna
6 miesięcy temu

Ja również miałem to szczęście :)
Nie raz siedziało się na przemokniętych, obdartych z farby ławkach….

Łezka się w oku kręci

YayaToure
6 miesięcy temu

Pięknie ładnie ale kogo to dzisiaj jeszcze jara? Oczami wyobraźni widzę to te grafiki na 59-rocznice ostatniego mistrzostwa Polski

King
Odpowiedź do  YayaToure
6 miesięcy temu

Myślę ze Łódź w obecnej chwili ma dużo więcej powodów do dumy i prezentowania w świecie niż kluby piłkarskie. Nawet w sferze sportowej są kluby czy też pojedynczy zawodnicy bardziej obecnie znani. Historia nawet najbardziej chlubna jest tylko historią.

15
0
Would love your thoughts, please comment.x