Krajcirik doznał urazu. Na razie nie wiemy, jak groźnego

Wtorkowy trening okazał się pechowy dla Ivana Krajcirika. Bramkarz Widzewa doznał urazu i musiał przerwać udział w zajęciach, a dziś wcale nie pojawił się na Łodziance. Nie wiadomo jednak na tą chwilę, czy to poważny problem.

Słowak był jednym z największych pechowców łodzian w trakcie zimowej przerwy. Został sprowadzony w celu zastąpienia sprzedanego do Stanów Zjednoczonych rodaka Henricha Ravasa, jednak podczas swojego premierowego treningu doznał kontuzji kolana. Wyłączyło go to z gry na niecały miesiąc, a w międzyczasie klub zakontraktował Rafała Gikiewicza, który zgodnie z oczekiwaniami, „zabetonował” widzewską bramkę. Od momentu dołączenia do zespołu zagrał we wszystkich spotkaniach, a Krajcirikowi pozostała rola rezerwowego.

Wciąż czekający na oficjalny debiut 24-latek z pewnością liczył, że uda mu się wygrać rywalizację z renomowanym starszym kolegą w nowym sezonie. Póki co zagrał w meczu sparingowym przeciwko GKS Katowice i nie wypadł najlepiej, będąc współwinnym utraty gola. To oczywiście nie przekreśla jego szans w walce z Gikiewiczem, ale przez jakiś czas Krajcirik może nie mieć okazji do zmazania plamy. We wtorek nie dokończył treningu ze względu na uraz stopy. Jak informował wczoraj serwis Sektor Widzew, golkiper nie sprawiał wrażenia, że uraz jest dotkliwy i sam opuścił murawę. Niemniej jednak nie mógł kontynuować ćwiczeń, a w środę nie pojawił na zajęciach wcale. Do postawienia diagnozy niezbędne są jednak badania.

Oficjalne media jak na razie w ogóle nie odniosły się do problemów Ivana Krajcirika. Być może dlatego, że są one błahe, za co trzymamy kciuki. Równie dobrze klub po prostu czeka na informacje od sztabu medycznego.